Wypadek wydarzył się niedzielnego ranka 2 października. Około godz. 10.00 operator ładowarki zasłabł pod ziemią. Znaleziono go nieprzytomnego, z rozbitą głową. Co prawda odzyskał potem przytomność, ale w szpitalu jego stan się znacznie pogorszył. Trafił na intensywną terapię. Przez tydzień był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, okazało się bowiem, że ma bardzo poważne poparzenia układu oddechowego, obawa była także o jego oczy. Wszystko wskazuje na to, że doznał poparzenia siarkowodorem, który okresowo występuje w rejonie szybu św. Jakuba. Górnik na szczęście czuje się już znacznie lepiej.
- Wyszedł ze szpitala, wrócił do domu -poinformował nas rzecznik prasowy KGHM Polska Miedź Dariusz Wyborski. - Przez jakiś miesiąc będzie na zwolnieniu lekarskim i jeśli wszystko będzie się dobrze układało, to niebawem wróci do pracy.
Ranny górnik jest mieszkańcem Polkowic. Jak mówi Wyborski, jego zaskakujący wypadek jest przykładem na to, że jednak pod ziemią w rejonie szybu św. Jakuba może występować siarkowodór. - Badamy to przez cały czas. Prowadzimy wzmożony monitoring, wentylatory chodzą non stop - mówi Wyborski. - Z badań, które prowadzimy, wynika, że jest tam zerowy poziom siarkowodoru. Ale wszystko wskazuje jednak na to, że może tam dochodzić do miejscowych, chwilowych stężeń tego gazu powyżej dopuszczalnej normy. Najprawdopodobniej górnik znalazł się w takim miejscu i został poparzony.
Od czasu wypadku górnicy w tym rejonie dla bezpieczeństwa pracują w specjalnych okularach i dodatkowych maskach chroniących oczy i układ oddechowy przed gazem. Jednocześnie nadal trwa obserwacja tego rejonu pod kątem występowania gazu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?