Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poprawia urodę bez bólu

Stefan Cieśla
- Nawet specjalnie się nie reklamuję, bo klienci przychodzą sami, polecani jeden przez drugiego - mówi Aleksandra Błaszczyk
- Nawet specjalnie się nie reklamuję, bo klienci przychodzą sami, polecani jeden przez drugiego - mówi Aleksandra Błaszczyk fot. Katarzyna Chądzyńska
Do salonu kosmetycznego Aleksandry Błaszczyk w Gorzowie Wlkp. przychodzą nie tylko panie, ale także panowie.

Z wykształcenia jest technikiem usług kosmetycznych.

- Jako kosmetyczka trzy lata pracowałam w salonie i w końcu doszłam do przekonania, że stać mnie na otwarcie własnego - mówi.
Rozstała się z firmą w grudniu 2005 roku i zarejestrowała w pośredniaku jako bezrobotna.

Przeboje z dotacją
Chociaż mieszka w Bogdańcu, salon chciała otworzyć w Gorzowie. - W Bogdańcu są już dwa salony, a poza tym miałam w Gorzowie swoich stałych klientów - mówi.
Pierwsze podejście po dotację na własną firmę skończyło się porażką. Po dwóch miesiącach czekania usłyszała, że dotacji nie dostanie.

- Byłam jej tak pewna, że wynajęłam już w centrum Gorzowa lokal na salon. Odmowa nie tyle mnie załamała co zdenerwowała, gdyż cały czas zapewniano mnie, że pieniądze dostanę, bo mam przecież staż i doświadczenie i salon utrzymam - opowiada.
Napisała odwołanie do starostwa powiatowego w Gorzowie i wtedy przyznano jej 7 tys. zł.

Dołożyła drugie tyle

- Za dotację kupiłam fotel kosmetyczny, aparat do ultradźwiękowego oczyszczania skóry i trochę innego sprzętu. Ponieważ potrzebowałam jeszcze aparatu do mikrodermabrazji (złuszczania naskórka diamentem - dop. aut.), a także inną aparaturę do profesjonalnej kosmetyki twarzy i ciała, dołożyłam ok. 10 tys. zł z pożyczki i własnych oszczędności.

Tylko najbardziej nowoczesną, bezbolesną techniką można dziś zdobyć klientów - uzasadnia wydatki pani Aleksandra.

Nastolatki, panie i panowie

Rejestracja firmy odbyła się bez kłopotów i biurokratycznej mitręgi. Oficjalnie ruszyła z salonem 1 listopada. - Dawni klienci przeszli do mnie, przybywa nowych. Są nastolatki i panie w wieku emerytalnym, są też panowie. Na razie jestem bardzo zadowolona i widzę, że spokojnie da się z tego wyżyć - zapewnia.

Największa pozycja w wydatkach - 650 zł - to koszt wynajmu i opłat licznikowych za lokal.
- Ponieważ dzierżawa jest droga, bardziej opłaca się kupić własny lokal. Mam taki plan na przyszły rok - mówi Błaszczyk.

Musimy kończyć rozmowę, bo zjawia się umówiona na godzinę klientka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska