
Zamieszanie ze zmianami czasu na zimowy i na letni trwa w Polsce już bez mała pół wieku – a nieprzerwanie od 1983 r. Jest jednak prawdopodobieństwo - niestety coraz mniejsze, że rok 2022 albo kolejny. przejdzie do historii, podobnie jak 1983 – tym razem jako rok, od którego Polska definitywnie zrezygnuje ze zmiany czasu.

Dłuższa de facto o godzinę doba ma swoje rozliczne konsekwencje, zwłaszcza dla osób, które tej nocy nie mogą spać w łóżkach, bo np. wypada im nocna zmiana w pracy albo ruszyły w podróż. jeśli własnym samochodem czy autobusem - pół biedy; gorzej gdy pociągiem. By nie burzyć porządku na torach i w rozkładach jazdy zazwyczaj pociągi są zatrzymywane na godzinny przymusowy postój pod semaforem.

Teraz w Polsce wciąż czas zmieniamy dwa razy w roku, bo mamy czas letni i czas zimowy. W ostatnią niedzielę marca, po pięciu miesiącach czasu zimowego, przestawiamy zegarki o godzinę do przodu, z 2:00 na 3:00. W związku z czym śpimy o godzinę krócej, ale wieczorem dłużej jest jasno. W ten sposób przechodzimy z czasu zimowego na letni. Siedem miesięcy później (bo tyle obowiązuje czas letni), w ostatnią niedzielę października cofamy zegarki z 3:00 na 2:00, przechodząc tym samym z powrotem na czas zimowy.

My, Polacy jesteśmy na tle innych krajów UE wyjątkowo zdecydowani i zgodni. W przeprowadzonej przez Komisję Europejską ankiecie aż 95 proc. Polaków opowiedziało się za likwidacją zmian czasu (najwięcej w Europie). U nas więc sprawa jest przesądzona i pewnie zmienimy czas jeszcze tylko na pewno dwa razy albo trzy. Na pewno teraz w w październiku z letniego na zimowy. Zapowiadało się, że zrezygnujemy na stałe ze zmian czasu, a ostatnią operację przeprowadzimy w marcu 2021 roku. Jednak koronawirus namieszał i plany te zostały zawieszone.