Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PORADNIK DŁUŻNIKA Masz długi, a firma skupująca długi namawia cię do podpisania ugody? Podpisać taką ugodę czy nie? Wyjaśniamy!

Redakcja
Dłużnik podpisuje ugodę przekonany, że robi dobry interes. A tak naprawdę uznaje swój dług!
Dłużnik podpisuje ugodę przekonany, że robi dobry interes. A tak naprawdę uznaje swój dług! 123RF
- Dostałam, kolejne już, wezwanie od firmy, która kupiła od banku mój dług sprzed lat. Zaproponowała mi ugodę, która zawiera 36 punktów. Generalnie wynika z niej, że rata będzie o połowę niższa niż w umowie kredytowej. Czy opłaca się podpisać ugodę? - pyta Czytelniczka. Na pytania odpowiada Hanna Kucharska, prawnik.

- Dostałam, kolejne już, wezwanie od firmy, która kupiła od banku mój dług sprzed lat. Zaproponowała mi ugodę, która zawiera 36 punktów. Generalnie wynika z niej, że rata będzie o połowę niższa niż w umowie kredytowej. Czy opłaca się podpisać ugodę? - pyta czytelniczka.
- Bardzo często słyszę takie pytania, szczególnie w odniesieniu do firm skupujących długi, dlatego omówię je szerzej - wyjaśnia specjalistka. - Podkreślam, że poniższe wyjaśnienia i uwagi dotyczą wyłącznie firm skupujących długi i prowadzących - samodzielnie lub przez pośredników - windykację tych długów. W żadnej mierze wyjaśnienia te nie dotyczą banków! W interesie każdego kredytobiorcy, który ma problemy ze spłatą kredytu bankowego (pożyczki bankowej), jest bowiem dogadanie się z tym bankiem - tak żeby spłat dokonywać nadal do niego. Ugoda z bankiem jest absolutnie dla klienta korzystniejsza niż skutki podjęcia przez tę instytucję dalszych czynności prawnych (sprzedaż długu czy postępowanie sądowe i egzekucyjne) - chyba że taki klient spełnia warunki do ubiegania się o ogłoszenie upadłości konsumenckiej.

A co jest nie tak z ugodą?
- Jeśli chodzi o podpisanie ugody z wtórnym wierzycielem (czyli z firmą, która dług kupiła), odpowiadam stanowczo: nie podpisywać ugody! - mówi prawnik. - Ma 36 punktów, a dla pani znaczenie ma tylko to, że rata jest dwa razy niższa niż w umowie pożyczki. I dokładnie o taki efekt, psychologiczny, firmom chodzi! Chcą, żeby dłużnik był przekonany, że robi dobry interes. Jednak gdy przeczytamy ugodę ze zrozumieniem prawnych skutków, jakie wywołają jej zapisy, radykalnie zmienia się obraz sytuacji dłużnika po jej podpisaniu. Każda ugoda zawiera bowiem kilka zapisów, które chronią wyłącznie interes wierzyciela.

Przykładem niech będą zapisy: „Dłużnik wyraził wolę polubownego załatwienia sprawy”, ,,Wolą stron jest usunięcie wątpliwości co do roszczeń wynikających z umowy i zapewnienie ich wykonania”. I wreszcie zapis kluczowy: ,,Strony oświadczają, że wierzytelność jest wymagalna i na dzień zawarcia ugody wynosi x zł” oraz „Dłużnik oświadcza, że uznaje zarówno co do zasady, jak i co do wysokości zobowiązanie wynikające z umowy podpisanej w dniu z bankiem X (tu nr umowy), z której na dzień zawarcia tej ugody do zapłaty zostaje kwota x zł. Powyższą kwotę dłużnik zobowiązuje się spłacić na warunkach zawartych w załączonym do umowy harmonogramie spłat”.

Te zapisy mogą brzmieć nieco inaczej, ale mają jeden sens i cel...
Otóż do dnia podpisania ugody wierzyciel nie dysponował żadnymi dowodami potwierdzającymi istnienie długu w ogóle i jego wysokości. A przede wszystkim nie miał nic, co by potwierdzało, że dług jest wymagalny. Ten ostatni element (wymagalność) ma zasadnicze znaczenie, bo co do długu, który wymagalny jeszcze nie jest, wierzyciel nie ma prawnej możliwości zaspokojenia tej wierzytelności. Na przykładzie pożyczki (prywatnej, nieratalnej): wymagalność oznacza, że termin jej zwrotu już minął. W przypadku kredytu bankowego - jeżeli nie było prawidłowego, skutecznego wypowiedzenia umowy kredytu - wierzytelność z tego kredytu nie jest wymagalna. Ta okoliczność, którą dłużnik może skutecznie wykorzystać przeciwko wtórnemu wierzycielowi na przykład w sądzie, nie ma już znaczenie po podpisaniu ugody! Bo w niej dłużnik sam przyznaje, że dług istnieje, że jest wymagalny oraz potwierdza, ile on wynosi. I w ten sposób traci te wszystkie argumenty! Uzyskując podpis na takiej ugodzie, fundusz rozkłada dłużnika na obie łopatki.

Ale przecież raty mają być mniejsze!
]Tak pani myśli? Nie - mówi prawnik.

Jeśli taki dłużnik zada sobie trud podliczenia rzeczywistego zadłużenia (zaległość wobec pierwotnego wierzyciela, czyli banku) plus odsetki z kwotą zawartą w ugodzie, to ta kwota z ugody często jest 2-3 razy większa od rzeczywistego zadłużenia. Jeśli jednak dłużnik wyliczy to dopiero po podpisaniu ugody, i tak nie ma już innego wyjścia, jak pilnować ściśle - dosłownie co do grosza i co do jednego dnia - terminowości spłaty zadeklarowanych rat. Uchybienie terminowi może być bowiem bardzo kosztowne. Może skutkować rozwiązaniem ugody i wystąpieniem przez fundusz do sądu o nakaz zapłaty co do całej pozostałej kwoty i naliczeniem przez fundusz dodatkowych odsetek. I to za cały okres od zawarcia ugody do dnia zapłaty. Takie zapisy też są regułą w omawianych tu ugodach.

Czyli nie podpisywać?
Nie. Analizowane tu ugody służą wyłącznie interesom wtórnego wierzyciela, który nie tylko uzyskuje niezbędne uznanie długu, ale też sporo na takiej ugodzie zarabia.

Kolejna czytelniczka, kolejna propozycja ugody
Jestem w podobnej sytuacji jak Czytelniczka, której historię opisujecie wyżej. W moim przypadku firma windykacyjna również wykupiła mój stary dług od banku i również proponuje mi podpisanie ugody. Z tym że obecnie firma domaga się ode mnie zapłaty kwoty znacznie wyższej, kilkakrotnie zawyżonej. A jeśli podpiszę ugodę, to obiecuje, że jeśli będę spłacać zadłużenie w ratach miesięcznych po minimum 400 złotych, w sumie prawie 30 rat - reszta długu zostanie anulowana. Przyznam, że dla mnie to brzmi obiecująco. Czy powinnam podpisać taką ugodę? - pyta się kobieta.

- Oczywiście decyzja należy do pani, ale moim zdaniem, absolutnie nie - stwierdza prawnik. Podpisując tę ugodę, uznałaby pani cały dług za swój. Nie ma żadnej gwarancji, że firma zrezygnuje, tak jak twierdzi teraz, z reszty zobowiązania. Na to osobiście zresztą bym nie liczyła. Taka ugoda ma również taki prawny skutek, że przerwany zostaje termin przedawnienia tego zadłużenia. Aby rozwiązać sprawę zadłużenia, najlepiej zażądać, żeby firma skierowała sprawę na drogę postępowania sądowego. Wtedy można będzie skorygować rzeczywistą wysokość należności albo nawet skorzystać z instytucji przedawnienia, jeśli spełnione będą w pani przypadku formalne warunki.

A ja w internecie figuruję jako dłużnik
- Bank sprzedał mój dług firmie, która wystąpiła przeciwko mnie o nakaz zapłaty. Wniosłem sprzeciw, powołując się na przedawnienie. Nakaz uchylono, postępowanie umorzono - mówi Czytelnik. Firma wystawiła jednak dług na sprzedaż w internecie, podając dane czytelnika. Co ma zrobić, żeby ten wpis znikł? Jak wyjaśnia prawnik Hanna Kucharska: firmie nie udało się skutecznie uzyskać prawomocnego nakazu ani wyroku. Nie dysponuje więc niebudzącym wątpliwości dowodem, że jest wierzycielem. Nie wolno zamieszczać w internecie informacji na temat rzekomych zadłużeń. To nie tylko naruszenie ustawy o ochronie danych osobowych. Może powodować też odpowiedzialność odszkodowawczą za naruszenie dóbr osobistych. Trzeba wystąpić do firmy (listem poleconym, za potwierdzeniem odbioru) z kategorycznym żądaniem natychmiastowego usunięcia niedozwolonego wpisu. Sporządzenie pisma warto powierzyć prawnikowi.

Na mnie chcą nasłać detektywa!
- Mnie firma poinformowała, że jak nie zapłacę długu, zajmie się mną... detektyw - mówi inny czytelnik.
Każdy może wynająć detektywa. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak stwierdzić, że to chwyt psychologiczny, by wystraszyć dłużnika i zmusić go do spłaty długu, nawet jeśli jest przedawniony.
Żeby egzekwować dług, firma musi mieć prawomocne orzeczenie sądu, zaopatrzone w klauzulę wykonalności. Jeśli dług jest przedawniony, niczego nie wyegzekwuje - z detektywem czy bez niego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska