Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poranna awantura

JAN OSIECKI [email protected]
Nawet premier Kazimierz Marcinkiewicz i Roman Giertych (LPR) wydawali się zdezorientowani zamieszaniem panującym na sejmowej sali
Nawet premier Kazimierz Marcinkiewicz i Roman Giertych (LPR) wydawali się zdezorientowani zamieszaniem panującym na sejmowej sali FotoRzepa
Wicemarszałek Marek Kotlinowski w konspiracji przeprowadził głosowania, na które nie zgodził się marszałek Marek Jurek. Przy okazji, przynajmniej na chwilę, powstała egzotyczna koalicja PO - Samoobrona - LPR - SLD.

W Sejmie doszło do buntu. Pod nieobecność marszałka Marka Jurka na salę obrad przyszła w pełnym składzie egzotyczna koalicja PO - SLD - LPR - Samoobrona. Prowadzący obrady wicemarszałek Marek Kotlinowski przeprowadził głosowanie, na które kilka godzin wcześniej nie zgodził się Marek Jurek. Widząc, że dochodzi do buntu, Jurek usiłował odebrać wicemarszałkowi prawo do prowadzenia obrad. Ten jednak zlekceważył polecenie przełożonego. Posłowie zdecydowali o radykalnym przyśpieszeniu prac nad ustawą budżetową.

Poranna awantura

Już od samego rana parlamentarzyści kłócili się o to, jakie ma być tempo prac nad ustawą budżetową. Po wpłynięciu rządowej autopoprawki do projektu budżetu na 2006 r. marszałek Jurek podjął decyzję o spowolnieniu prac nad ustawą. Zaplanował, żeby w piątek doszło do tzw. drugiego czytania, natomiast ustawa miała zostać przesłana do Senatu najwcześniej w przyszłym tygodniu. To nie spodobało się Lidze Polskich Rodzin. Kotlinowski i Roman Giertych solidarnie zażądali przyspieszenia prac. Chcieli, aby tzw. trzecie czytanie odbyło się w najbliższą sobotę. Wniosek Giertycha poparło SLD oraz Samoobrona. Marszałek jednak nie zgodził się na głosowanie. Ogłosił tylko krótką przerwę w obradach i zwołał posiedzenie władz Sejmu.
Posłowie zapowiedzieli jednak, że postawią na swoim. Gdy zaczęli zbierać podpisy pod wnioskiem o odwołanie marszałka Sejmu, liderzy PiS wyraźnie się uspokoili. Bo nawet po złożeniu takiego wniosku Marek Jurek nie straciłby od razu stanowiska. Marszałek, zgodnie z Regulaminem Sejmu, ma pół roku na poddanie takiej propozycji pod głosowanie.

Olejniczak: To gra o nowe wybory

- PiS zaczął grę o nowe wybory. Dążą do tego, by Senat nie zdążył w terminie przewidzianym przez Konstytucję rozpatrzyć ustawy budżetowej. W konsekwencji prezydent 19 lutego nie otrzyma z Sejmu tej ustawy. A to będzie oznaczało rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych - przekonywał szef SLD Wojciech Olejniczak.
Takie sugestie dementował premier. - To jakieś zupełne szaleństwo. Nie wiem, skąd takie pomysły się wzięły. Być może pod wypływem opublikowanych ostatnio sondaży wyborczych - mówił Kazimierz Marcinkiewicz.

Samowola Kotlinowskiego

Preferencje partyjne

Według ostatnich sondaży, gdyby wybory odbyły się na początku stycznia 2006, do Sejmu weszłyby trzy partie:
PiS - 36 proc.
PO - 25 proc.
Samoobrona - 7 proc.

Konstytucjonalista, prof. Piotr Winczorek uważa, że w sporze o prowadzenie obrad pomiędzy Jurkiem a Kotlinowskim racja jest po stronie marszałka. - Marszałek to trochę więcej niż wicemarszałek. Decyzja w sprawie przełożenia terminu głosowania nad budżetem była trafna. To nie poseł indywidualny może zabrać głos w sprawie ustalania zmiany porządku obrad, tylko klub albo 15 posłów, przynajmniej 12 godzin przed posiedzeniem - powiedział profesor prawa.
Wieczorem niespodziewanie LPR i Samoobrona złożyły władzom PiS propozycję koalicji. Liderzy tych ugrupowań nie chcieli powiedzieć, czy wcześniejsze wydarzenia były sposobem na wymuszenie na liderach PiS zawarcia koalicji. Władze Prawa i Sprawiedliwości planują jednak dzisiaj rozmowy w sprawie ewentualnej współpracy z Donaldem Tuskiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska