Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażki Olimpii i Oriona. Wygrali tylko zielonogórzanie

(ppp, rg)
Przyjmujący Olimpii Michał Gaca (z prawej) walczy nad siatką z przyjmującym kaliszan Piotrem Haładusem (numer 3). Na efekt akcji czeka środkowy bloku sulęcnian Mariusz Rzeszotek (z lewej).
Przyjmujący Olimpii Michał Gaca (z prawej) walczy nad siatką z przyjmującym kaliszan Piotrem Haładusem (numer 3). Na efekt akcji czeka środkowy bloku sulęcnian Mariusz Rzeszotek (z lewej). fot. Bogusław Sacharczuk
W drugiej lidze siatkówki mężczyzn ciekawie było w Sulęcinie, gdzie Olimpia podejmowała kandydata do awansu Grześki Hellenę Kalisz. Niestety, nasi dostali srogie baty. Poległ również Orion, a jako jedyny pewnie zwyciężył AZS UZ Zielona Góra.

Wiceliderzy byli za silni

- Wygrał zespół dobrze poukładany, lepszy od nas praktycznie w każdym elemencie gry - przyznał po sobotnim meczu trener Olimpii Stanisław Szablewski. - Zrobiliśmy za dużo błędów, mieliśmy problemy z zagrywką, odbiorem i motywacją w trudnych momentach spotkania. Rywalom takie chwile słabości się nie zdarzały. Pewno nie pomogłaby nam nawet obecność Romana Bartuziego, który nie mógł wystąpić z powodu choroby nerek.

Motorem napędowym wiceliderów ,,drugiego frontu’’ z Kalisza okazał się doskonale znany na Ziemi Lubuskiej rozgrywający Piotr Haładus. Po dokładnych przyjęciach i wielu świetnych obronach w polu swoich partnerów, doskonale rozdzielał piłkę w ataku. A że również nad siatką wyższość przyjezdnych nie podlegała dyskusji, więc wygrali gładko do zera po zaledwie godzinie i kilku minutach gry.

W pierwszym secie kaliszanie rozbili sulęcinian do 19. W drugim gościom nie poszło już tak gładko, bo do remisu 20:20 gospodarze rywalizowali z nimi punkt za punkt. W tym momencie atak Michała Koconia został uznany przez sędziów za autowy, choć piłka zawadziła i o ręce blokujących, i o obrońcę w polu, a w końcu spadła przed końcową linią boiska! To zdarzenie tak bardzo rozkojarzyło naszych, że chwilę później bez walki oddali tego seta do 22. W trzeciej partii zanosiło się jeszcze na przedłużenie pojedynku, bo Olimpia prowadziła w końcówce 22:20. Zepsute przez Krzysztofa Barana i Mariusza Rzeszotka zagrywki (najpierw przy stanie 22:20, a potem 23:24) ostatecznie rozstrzygnęły jednak losy spotkania na korzyść przyjezdnych.

OLIMPIA SULĘCIN - COLMAN GRZEŚKI HELLENA KALISZ 0:3 (19:25, 22:25, 23:25)
OLIMPIA: Krzywiecki, Gaca, Rzeszotek, Wojtysiak, Kocoń, Chajec, Nakonieczny (libero) oraz Baran.

Wygrali rezerwami

Zielonogórscy akademicy nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem u siebie juniorów z Gdańska. Trefla II rozbili, grając większość meczu rezerwami.

Tylko w pierwszym secie trener AZS-u UZ-u wystawił pierwszy skład. I ta odsłona należała do dwóch zawodników Jakuba Kowalczyka i Wojciecha Lisa, którzy zdobyli 80 procent punktów dla naszych. Najpierw czterokrotnie potężnie zaatakował z krótkiej ten pierwszy, potem do akcji wkroczył popularny "Lisek". Atakował, kiwał, blokował - w każdym z tych elementów był bezbłędny. Ale rywale również prezentowali się świetnie i po dwóch asach Mustaphy Mbaye Trefl zbliżył się na punkt do wyniku 13:12. Ale najpierw zaatakował Lis, potem Piotr Borkowski i Kowalczyk i nasi znów odskoczyli. W końcówce jeszcze podkręcili tempo i pewnie zwyciężyli.

W drugiej i trzeciej partii przewaga akademików była niepodważalna. I co ciekawe, nawet, gdy zielonogórzanie grali rezerwami, a trener Tomasz Paluch rotował składem bardzo często i dawał wiele szans właśnie zmiennikom. Trzeba przyznać, że młodzi zawodnicy pokazali, że drzemią w nich spore możliwości. Całkiem nieźle radził sobie na rozegraniu Artur Matuszewski, w ataku Piotr Gałka niejednokrotnie skarcił rywali. Obaj świetnie również serwowali i popisali się w sumie kilkoma asami.

- W takich spotkaniach właśnie o to chodzi, aby dać możliwość gry zawodnikom rezerwowym - mówił po meczu trener Paluch. - Jestem bardzo zadowolony z tego, co pokazali zmiennicy. Widać, że rosną nam nowe talenty.

AZS UZ ZIELONA GÓRA - TREFL II GDAŃSK 3:0 (35:20, 25:15, 25:23)
AZS UZ: Klucznik, Przyborowski, Lis, Borkowski, Kowalczyk, Mariaskin, Odwarzny (libero) oraz Matuszewski, Zasowski, Świerzewski, Gałka.

Orion nie dał rady

Orion Sulechów mógł przerwać passę dwóch porażek z rzędu, bo Krispol Września to na pewno nie ligowy potentat. Niestety, poległ na własne życzenie.

Było wiadomo, że łatwo nie będzie, bo gospodarze musieli zagrać bez kontuzjowanych Mateusza Przybiega i Pawła Myślickiego. Z drugiej strony oczywiste było również to, że takimi średniakami jak Krispol trzeba u siebie wygrywać.
- Powtarzałem to zawodnikom w szatni, ale nie pomogło - mówił trener Oriona Marcin Bilon.

Każdy z pięciu setów był do siebie podobny. Obie ekipy nie pokazały finezyjnej gry opartej na przemyślanych i skutecznych atakach. Był to natomiast mecz błędów, których w końcowym rozrachunku ciut mniej popełnili goście. W pierwszej odsłonie to Krispol szybko wyrobił sobie kilkopunktową przewagę i dowiózł ją do końca. Potem na przemian - raz zwyciężał Orion, raz rywale. I w każdym przypadku przebieg walki wyglądał tak samo. Ten, kto na początku wypracował sobie kilkopunktową przewagę, dowoził korzystny wynik do końca.

Wydawało się, że w tie breaku sulechowianie wyciągną jakieś wnioski, ale nic takiego się nie stało. Ekipa z Wrześni szybko odskoczyła na 5:1 i spokojnie punktowała. Na pewno zabrakło na środku Myślickiego, a na skrzydle Przybiega. Mimo to nasi zdołali zbliżyć się do wyniku 6:8. Niestety, po przerwie stracili dwa punkty i było po meczu.

ORION SULECHÓW - KRISPOL WRZEŚNIA 2:3 (17:25, 25:23, 15:25, 25:21, 12:15)
ORION: Janusz, Piątek, Bilon, Pudzianowski, Olejniczak, Gańko, Baumgarten (libero) oraz Lickindorf.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska