Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porzucony malutki dzik znalazł dom [ZDJĘCIA]

Redakcja
Głównym zajęciem kilkutygodniowego zwierzątka jest spanie. A gdy nie śpi, krok w krok chodzi za swoją nową „mamą”. Lubi też być głaskana i trzymana na rękach.
Głównym zajęciem kilkutygodniowego zwierzątka jest spanie. A gdy nie śpi, krok w krok chodzi za swoją nową „mamą”. Lubi też być głaskana i trzymana na rękach. Archiwum prywatne
Maleńki i osamotniony warchlak zginąłby na mrozie, gdyby nie przygarnęli go ludzie.

Podczas spaceru, pan Józef napotkał w lesie... dzika. Nie umknął jednak na drzewo, bo dzik nie był ani dziki, ani zły. Był za to malutki, mocno przemarznięty i zmęczony szukaniem mamy i rodzeństwa. - Wyszła na ścieżkę i cały czas szła za mną chrumkając rozpaczliwie. Nie miałem serca jej zostawić. Rozglądałem się jeszcze za lochą, ale nie było jej w pobliżu. Być może porzuciła jedno z młodych. Nie chciałem zostawiać zwierzątka na pewną śmierć, więc zabrałem je do domu - opowiada pan Józef.

Dzik „kanapowy”

Rodzina pana Józefa z radością przyjęła nowego domownika. Dzik został nazwany „Julią” i nakarmiony butelką ze smoczkiem, po czym położył się na ofiarowanym mu przez wnuka pana Józefa pluszowym kocyku - lwie i smacznie zasnął. - Julia głównie śpi, a jak się obudzi, domaga się mleka. Wyprowadzamy ją też na podwórko, gdzie załatwia swoje potrzeby. Od początku wie, że w domu się tego nie robi - opowiada synowa pana Józka, Karolina. Zwierzę niby dzikie, ale na razie natura nie ciągnie go do lasu. - Wychodzi tylko na chwilę i szybko wraca do domu. Gdy próbowaliśmy zostawić ją na chwilę na podwórku w zagrodzie, rozpaczliwie chrumkała - mówi Karolina, która została „mamą” maleństwa. Maluszek uwielbia być głaskany i spać na kolanach opiekunów. Grzecznie przesypia noce na swoim posłaniu.

Dziki romantyzm

Julia nie jest pierwszym dzikiem w rodzinie. - Kiedyś mieliśmy na posesji Małgosię, która trafiła do nas w podobny sposób. Gdy urosła, wróciła do lasu, ale czasami nas odwiedzała, dawała się pogłaskać - wspomina pani Karolina. Gdy mała Julia poczuje zew i zechce wyruszyć na poszukiwania swojego Romea, opiekunowie nie będą jej zatrzymywać. - Na razie musi nabrać sił i trochę podrosnąć. Sama nie dałaby sobie rady. Gdy będzie gotowa, będziemy musieli się z nią rozstać - mówi pan Józef, który ze zwierzętami ma do czynienia na co dzień i ma do nich wiele serca.

Czytaj też: Leśnik z Bogdańca znalazł konającego bielika. Udało się go uratować

Zobacz też wideo: Na zielonogórskim cmentarzu zadomowił się dzik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska