Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porzucony opel blokował ulicę Słowacką w Zielonej Górze. Pomógł radny Górski [ZDJĘCIA]

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
Samochód stał na ul. Słowackiego od dwóch tygodni.
Samochód stał na ul. Słowackiego od dwóch tygodni. Piotr Jędzura
Mieszkaniec bloku przy ul. Słowackiej w Zielonej Górze powiadomił radnego Roberta Górskiego o porzuconym oplu. Samochód był otwarty, blokował drogę pożarową i skrzyżowanie. Zaalarmowana straż miejska nic nie zrobiła. Mało tego, strażnicy nawet nie zauważyli, że samochód ma różne numery rejestracyjne.

Samochód pojawił się na ul. Słowackiego przed dwoma tygodniami. Opel omega blokował drogę pożarową i skrzyżowanie. Porzucone auto zauważył między innymi Maciej Czuczwa. O oplu, którego kierowca ewidentnie złamał zasady parkowania, powiadomił zielonogórską straż miejską. Strażnicy w końcu się pojawili. I co zrobili? - Pooglądali samochód, podumali i zostawili jakąś kartkę za wycieraczką przedniej szyby - mówią mieszkańcy bloku przy ul. Słowackiej. Na tym interwencja strażników miejskich 19 lipca się skończyła.

A samochód nadal powodował zagrożenie w ruchu. Blokował również chodnik. Mieszkańcy, aby nim przejść musieli obejść pojazd wchodząc na trawnik, co szczególnie dla matek z dziećmi w wózkach było utrapieniem.

W końcu mieszkańcy poprosili o pomoc radnego Roberta Górskiego. Napisali do niego na facebooku. - Pojechałem na ul. Słowacką i zobaczyłem, że samochód jest otwarty, a na wierzchu jest butla gazowa. Przecież to jest niebezpieczne. Do środka mogły wejść dzieci i na przykład bawić się w aucie - mówi radny Górski. Po chwili zobaczył kartkę, którą zostawili strażnicy miejscy, o której pisali mu mieszkańcy. - Strażnicy spisali numery rejestracyjne z tablic, ale nie zauważyli, że te numery są różne. Te tablice znacznie różniły się od tego z naklejki na przedniej szybie. Samochód mógł być kradziony lub wykorzystany np. do napadu - mówi radny Górski.

Radny na miejsce wezwał policje. - Patrol był po pięciu minutach. Policjanci profesjonalnie przeszukali samochód. I odhodowali go w ciągu zaledwie 45 minut - chwali reakcję zielonogórskiej policji radny Górski.

Ludzie są zadowoleni, bo radny Górski problem rozwiązał, ale dziwią się postępowaniu strażników miejskich. - Chciałbym zadać pytanie. Co ustaliła powiadomiona przeze mnie straż miejska. Byli na miejscu 19 lipca. Nawet nie zauważyli, że tablice rejestracyjne nie pasują do numerów z naklejki na szybie. Za co te służby mają płacone, po co miasto ich utrzymuje - denerwuje się M. Czuczwa.

Mieszkańcy bloku przy Słowackiej mówią, że nie widzą sensu dzwonienia z interwencjami do straży miejskiej, bo ta nie działa prawidłowo. - Policjanci zachwali się profesjonalnie. Samochód utrudniał ruch pieszych, stał na skrzyżowaniu i drodze pożarowej, był otwarty, a w środku była butla gazowa, więc istniało zagrożenie dla bawiących się dzieci i utrudniało przejazd służb ratunkowych – zaznacza radny Górski.

Najważniejsze, że problem został rozwiązany w zaledwie 45 minut, mieszkańcy mają już do dyspozycji chodnik, a samochód nie sprawia zagrożenia.

Zobacz też: Kraksa w centrum Zielonej Góry. Zderzyły się dwa volkswageny, jedna osoba ranna [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska