Posłanka Lewicy o sprawie Mejzy. Dwie różne wersje

Opowiadany przez posłankę mail, zawierał informacje dotyczące działań pełnomocnika posła w stosunku do redakcji stawiających zarzuty Łukaszowi Mejzie. O kontrowersjach szeroko rozpisywał się portal Wirtualna Polska. Proponowana przez Vinci NeoClinic terapia komórkami macierzystymi miała być droga, a jej skuteczność podważana przez naukę.

W wiadomości skierowanej do matki dziecka, pełnomocnik posła zwrócił uwagę, że treści zamieszczane przez kobietę na portalu społecznościowym, posłużyły do budowania nieprawdziwego artykułu i dlatego powinny zostać usunięte.

Zdaniem posłanki Kucharskiej-Dziedzic tego typu działania to forma wywierania nacisku na osoby, które w jej ocenie zostały oszukane przez firmę wiceministra.

- Ten mail, który pełnomocnik wysłał do matki chorego dziecka, to nie było żądanie sprostowania, ani pozew, tylko pismo przedprocesowe, w którym pełnomocnik zażądał usunięcia postów, które opisywali dziennikarze Wirtualnej Polski – mówiła na konferencji prasowej Kucharska-Dziedzic. Posłanka nie ujawniła pełnej treści maila. W jej ocenie pełnomocnik mógł przekroczyć uprawnienia, bo forma listu była próbą wywarcia presji na świadka w głośnej medialnie sprawie.

Łukasz Mejza odrzuca zarzuty posłanki Lewicy. Zdecydowanie zaprzeczył, aby on lub jego pełnomocnicy wysyłali osobom, które chciały skorzystać z turystyki medycznej, pisma procesowe. Wcześniej, podczas konferencji prasowej i w oświadczeniach publikowanych w internecie przekonywał, że firma Vinci NeoClinic nie prowadziła działalności, o której pisała WP, bo nim pojawili się pierwsi pacjenci, została zamknięta.

Łukasza Mejza łączy sprawę medialnych zarzutów z faktem popierania przez niego rządu Zjednoczonej Prawicy i objęcia funkcji wiceministra sportu. Aktualnie przebywa na urlopie i nie sprawuje tej funkcji. Pytany w środę o zarzuty wobec Mejzy premier Mateusz Morawiecki powiedział, że do końca roku sprawa będzie zamknięta.