Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potknięcie na głowie

DARIUSZ CHAJEWSKI (68) 324 88 36 [email protected]
Pani Edyta skarży się, że fryzjer zniszczył jej włosy. Mąż pobił autora tej fryzury. Czy to tylko drobna konsumencka pyskówka, czy początek walki gubińskich fryzjerów?

Nowy zakład fryzjerski w Gubinie, tak mniej więcej pięćdziesiąty z kolei, został otwarty niedawno. Reklamował się jako wyjątkowo modny i oferował usługi wybitnego stylisty. Pana Sebastiana (imię zmienione).
- I wybrałam się do niego licząc, że w nowym zakładzie będzie trochę taniej - opowiada Edyta. - Zresztą chciałam zobaczyć, jak będzie wyglądała moja głowa po wyjściu spod ręki stylisty. Bardzo dbam o włosy.

Potknięcie na głowie

Trzy dni po wyjściu spod ręki pana Sebastiana Edyta zalewa się łzami. Pokazuje na swoją głowę powołując świadków, którzy potwierdzają, jak piękne miała włosy. Takie, że ludzie oglądali się za nią na ulicy. Teraz fryzura przypomina kota świeżo po praniu. Tymczasem zgodnie z zamówieniem góra fryzury powinna być jasna, spód ciemny, całość puszysta i falowana. Kobiety miały mdleć z zazdrości, mężczyźni z podziwu.
- Ten cały stylista nałożył mi na głowę roztwór rozjaśniający - opowiada. - Później zajął się klientką z Niemiec i obiadem w pobliskim barze. Zwracałam mu uwagę, że włosy jakoś tak dziwnie mi się ciągną. Nie pomogło.
Zaraz po wykonaniu fryzura - zdaniem jej właścicielki - wyglądała jako, tako. Klientka zapłaciła 120 zł i wyszła. Gehenna miała zacząć się wieczorem. Włosy po prostu łamały się i kłębami odpadały. Kobieta wpadła w histerię. Nazajutrz popędziła do fryzjera, gdzie pan Sebastian miał podobno przyznać się do błędu, ale później się z tego wycofał i ani myślał oddać pieniądze. Wówczas pani Edyta przyszła z mężem.
- A on jest nerwowy i tylko raz lekko dotknął w twarz tego stylistę - mówi kobieta. Za sobą czuje poparcie małżonka i kilku gubińskich fryzjerów, którzy uważają, że na jej głowie ich kolega stylista się potknął.

Bo się nie spodobała

Pan Sebastian i właściciel zakładu fryzjerskiego, gdzie pani Edyta robiła się na bóstwo, zaprzeczają podobnej wersji wydarzeń. Swoją relację rozpoczynają od wyników obdukcji lekarskiej. Według nich, mąż niezadowolonej klientki spuścił fryzjerowi manto.
- Oczywiście moglibyśmy porozmawiać na temat uwag, poprawić fryzurę, ale żeby od razu bić?! - denerwuje się szef zakładu i zapowiada, że nie popuści. Krewki mąż odpowie przed sądem.
Sebastian nie rozumie zastrzeżeń klientki. Wychodząc z zakładu była zadowolona, dała nawet znaczny napiwek. Tylko powtarzała ciągle, że boi się reakcji męża na jej odmieniony image.
- Widocznie mężowi się nie podobało - uważa szef zakładu.
- Z pewnością nie popełniłem błędu - podkreśla fryzjer. - Zastosowanie rozjaśniacza dopasowałem do potrzeb. Jednak już przed robieniem fryzury zauważyłem, że ta pani miała bardzo zniszczone włosy. Zaleciłem saunę i specjalne odżywki, lecz z tego co wiem pani nie zastosowała się do tej rady.

Trzy patyki

- Moim zdaniem, ten fryzjer popełnił błąd - twierdzi kolega po fachu pana Sebastiana, przyjmujący w jednym z gubińskich salonów fryzjerskich. - Za długo trzymał na włosach pani Edyty preparat rozjaśniający. Na dodatek proszę zobaczyć, farba jest źle położona... To widać przecież gołym okiem.
Pani Edyta ma w torebce opinie kolejnych dwóch fryzjerów. Doprowadzenie włosów do jako takiego stanu będzie kosztowało... 3 tys. zł. Tysiąc odżywki, balsamy i sauny, kolejne dwa doklejenie włosów.
Pan Sebastian i jego szef prezentują oceny innych fryzjerów, według których ostatni zabieg na włosach pani Edyty był wykonany dobrze. Ale jej włosy były zniszczone w wyniku wcześniejszych, wielokrotnych zabiegów rozjaśniania... Nie wytrzymały.
- Z pewnością pobicie fryzjera nie jest najlepszą drogą dochodzenia swoich racji - mówi zielonogórska fryzjerka, biegła w tej dziedzinie. - Należy zwrócić się do Państwowej Inspekcji Handlowej i ona powoła biegłych, którzy ocenią co zniszczyło fryzurę.
Kto zawinił w gubińskiej sprawie? Jej zdaniem, z jednej strony fryzjer widząc zniszczone włosy nie powinien podjąć się wykonania fryzury, która mogła stanowić dla nich dodatkowe wyzwanie. Z drugiej, na co dzień fryzjerzy spotykają się z naciągaczami...

Rozbój fryzjerski

Policjantom, prokuraturom jakość fryzury pani Edyty jest idealnie obojętna. To sprawa do udowodnienia przed sądem cywilnym. Natomiast postępowanie krewkiego męża i owszem. Na razie spędził nieco czasu na policyjnym dołku. Pan Sebastian i jego szef złożyli doniesienie o pobiciu. Ponieważ mężczyzna domagał się zwrotu pieniędzy, sprawa została zakwalifikowana jako usiłowanie wymuszenia rozbójniczego...
I tutaj żarty się skończyły. Jak twierdzi szef pana Sebastiana, jego fryzjer czuje się zastraszony, musi dowozić go do pracy. Pojawiały się już w zakładzie osiłki przedstawiające się jako ludzie męża czującej się poszkodowaną klientki i zapowiadały rozrachunek. W najlepszym razie rękoczyny, w najgorszym zniszczenie zakładu. Pani Edyta i jej mąż także czują się zastraszani i także zgłosili ten fakt policji. Tym razem sprawcą miał być szef pana Sebastiana.
Tuż przed opublikowaniem tego artykuły dzwoniło do nas kilkadziesiąt osób podających się za gubińskich fryzjerów. Jedni uprzejmie informowali, że fryzura pani Edyty to dzieło sztuki, inni, że fuszera. Przy okazji dowiedzieliśmy się, które zakłady są dobre, a które gorsze, które mają wszystkie potrzebne zgody, a które nie...

Walka na nożyczki

Jedna z fryzjerek stwierdziła, że boi się, iż afera z głową pani Edyty skończy się wojną. Przecież w pewnym momencie to strzeli, ilu może być fryzjerów w takim Gubinie? Pięćdziesięciu? Walczyły z sobą agencje towarzyskie, teraz zaczną fryzjerzy.
- Proszę nie używać ani nazwy zakładu, ani nazwiska i imienia fryzjera, ani nie pokazywać jego fotografii - zażyczył sobie szef pana Sebastiana. - Cała ta sprawa to przejaw wojny konkurencyjnej, a on jest najlepszym fryzjerem w Gubinie i w okolicy. Przygotowuje się do mistrzostw Polski. Ściągnąłem go specjalnie do mojego zakładu.
- Skąd? Z Paryża?
- Nie, z Jasienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska