Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powrót kosmicznego gościa

Grażyna Zwolińska 0 68 324 88 44 [email protected]
- Było już dobrze po północy, kiedy myszkując po internecie, znalazłem aukcję meteorytu - opowiada lek. med. Janusz Tylewicz z Zielonej Góry. - Ze zdziwieniem odkryłem, że chodzi o meteoryt z Wilkanowa!

Doktor jeszcze tej samej nocy wysłał mejle do adresy naukowców z Instytutu Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym oczywiście do jego szefa prof. Janusza Gila.

Polowanie w internecie

Raniutko już była odpowiedź, ale nie z Zielonej Góry, lecz ze Stanów Zjednoczonych, od dr. Szymona Kozłowskiego, pracownika zielonogórskiego Instytutu. Potwierdził, że widzi aukcję w internecie i będzie licytował. Zaczęły się wyścigi. Taka szansa! Fragmenty tego meteorytu nigdy dotąd nie pojawiły się w sprzedaży!

Aukcja się skończyła, ale wygrał ją ktoś inny. Wkrótce pokazały się jednak w internecie dwa kolejne odłamki. Tym razem oba kupił Kozłowski.
Doktor Tylewicz nie tracił nadziei, że i jemu uda się zdobyć kawałeczek wilkanowskiego meteorytu. Miał pomysł, co z nim potem zrobi. I udało się.

- Z tym większą radością przekazuję go profesorowi Gilowi - powiedział lekarz, odwiedzając tuż przed świętami Obserwatorium Astronomiczne na zielonogórskiej Wieży Braniborskiej.

- Jestem wzruszony - odpowiedział prof. Gil, przyjmując w imieniu instytutu niezwykły podarunek. - Bo wyobraźcie sobie państwo... Po wpadnięciu do atmosfery w 1841 r., po jej przebyciu, po upadku w Wilkanowie, po przeleżeniu prawie 170 lat w muzeum, nagle odłamek meteorytu wilkanowskiego powrócił ze świata do Zielonej Góry!

Odłamek jest malutki. Waży zaledwie 0,04 g. O jego autentyczności prof. Gil jest absolutnie przekonany. Wystawiająca go na internetowej aukcji firma jest legalna i w pełni wiarygodna. Sprzedaje okazy mineralogiczne i meteoryty, wystawiając certyfikaty.

- Teraz trzeba będzie pomyśleć nad najlepszym sposobem i miejscem prezentacji kawałeczka cennego gościa z kosmosu - mówi profesor.

Grzmoty, gwizd, upadek

Inaczej - spadająca gwiazda

Meteoryt to meteor, który spadł na Ziemię. Jest odłamkiem materii, która powstała 4,5 mld lat temu. Krążąc po orbicie, natrafiła na atmosferę Ziemi. Wniknęła w nią i zaczęła spadać. Robi to z ogromną prędkością, zapala się, więc świeci i widzimy poświatę. Niektóre meteory są na tyle duże, że nie zdążą spłonąć w całości w ziemskiej atmosferze.

Meteoryt, którego odłamek kupił na internetowej aukcji doktor Tylewicz, spadł 22 marca 1841 r. na pola w okolicy podzielonogórskiego Wilkanowa. O godz. 15.30 pracujący tam chłopi usłyszeli jakby silne grzmoty.

Było to dziwne, bo na błękitnym niebie znajdował się tylko jeden mały obłoczek. Potem usłyszeli gwizd, który im bardziej się zbliżał, tym był silniejszy. W końcu obok nich spadło coś ciężkiego. Podeszli i zobaczyli wbity w ziemię kamień.

Meteoryt ważył około 1 kg. Był prawdopodobnie fragmentem jakiejś większej masy, która rozpadła się w powietrzu.

- Z tego, co wiemy został przekrojony na pół - mówi prof. Janusz Gil. - Jedną połowę sprzedano, drugą otrzymał Wilhelm Foerster, dyrektor berlińskiego obserwatorium astronomicznego. Zrobił na badaniu tego meteorytu karierę naukową. Później oddał go berlińskiemu muzeum.

Pierwszą część cennego kosmicznego kamienia z lekkiego chondrytu pokrojono na kawałeczki. Dziś znajdują się one w muzeach m.in. w Londynie, Kalkucie, Watykanie, Chicago, Wiedniu. W Polsce kawałeczek wilkanowskiego meteorytu obejrzeć można w Muzeum Mineralogicznym Uniwersytetu Wrocławskiego.

Zbieg okoliczności

Warto wiedzieć, że astronom Foerster, badający drugą część kamienia, który spadł na wilkanowskie pola, był silnie związany z Zieloną Górą. Jego ojcem był przecież zielonogórski właściciel fabryki sukna, kupiec i filantrop Fryderyk Foerster.

W 1835 r. założył on Stowarzyszenie Miłośników Zielonej Góry, czyli wtedy jeszcze niemieckiego Gruenbergu. Zaczęło ono od porządkowania opuszczonych winnic okalających miasto. W ramach tych porządków na najwyższym punkcie topograficznym miasta wybudowano restaurację-winiarnię z wieżą widokową. To dzisiejsza Wieża Braniborska.

Syn Fryderyka Foerstera, Wilhelm, zaproponował zrobienie na górze budowli tarasu i podarował teleskop. I tak na cześć upadku meteorytu powstało tam obserwatorium astronomiczne.

- Czy to nie ciekawy zbieg okoliczności? - pyta dziś prof. Gil. - Przez przypadek mieszkam w Wilkanowie, czyli tam, gdzie spadł meteoryt i gdzie jest jedyny w Polsce pomnik upamiętniający taki upadek. Pracuję w Wieży Braniborskiej, wybudowanej przez ojca astronoma, który badał ten kosmiczny kamień. A teraz mój instytut dostaje w prezencie kawałeczek tego meteorytu. I tak dwa najważniejsze dla mnie miejsca w życiu związane są tym samym wydarzeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska