Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozaboiskowe gierki rywali Górnika Polkowice

Konrad Kaptur
Na boisku piłkarze Górnika (na zdjęciu Łukasz Sierpnia z piłką i Kamil Wacławczyk), spisywali się bardzo dobrze. Niestety ich rywale, nie potrafili pogodzić się z tym, że są słabsi i próbowali poza placem gry wpływać na losy rywalizacji o awans. Na szczęście im się to nie udało.
Na boisku piłkarze Górnika (na zdjęciu Łukasz Sierpnia z piłką i Kamil Wacławczyk), spisywali się bardzo dobrze. Niestety ich rywale, nie potrafili pogodzić się z tym, że są słabsi i próbowali poza placem gry wpływać na losy rywalizacji o awans. Na szczęście im się to nie udało. Fot. Konrad Kaptur
W rundzie jesiennej drugiej ligi zachodniej podopieczni trenera Dominika Nowaka spisują się świetnie. Nie zaznali jeszcze goryczy porażki i awansowali na zaplecze ekstraklasy. Pomimo tego, że ich główni rywale nie tylko na boisku robili wszystko, by im przeszkodzić.

Efektowne zwycięstwo Górnika Polkowice nad GKS-em Tychy w 32. kolejce oraz porażka Zawiszy Bydgoszcz w pojedynku z Lechią Zielona Góra sprawiły, że na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek II ligi czarno-zieloni mogli cieszyć się z upragnionego awansu. Niespodziewanie już następnego dnia po wygranej nad zespołem z Tychów na jednym ze śląskich portali sportowych pojawiła się informacja o tym, że w tymże pojedynku w barwach Górnika wystąpił Marek Opałacz, który rzekomo powinien pauzować. Jest tajemnicą poliszynela, że w tej sprawie, wedle naszych chcących zachować anonimowość źródeł, do Tychów dzwonili działacze rywalizującej z Górnikiem o promocję, a zaprzyjaźnionych z GKS, Zawiszy Bydgoszcz. Na wspomnianym portalu pojawiła się informacja, że we wtorek, 1 czerwca sprawą miał się zająć Wydział Gier PZPN. W środę zadzwoniliśmy sprawdzić, czy tak się stało.

- Nie było i nie ma żadnej sprawy. Opałacz mógł grać w meczu z GKS-em Tychy. Wszystko odbyło się w zgodzie z przepisami. GKS żadnego wniosku do nas nie składał - uciął krótko Wojciech Jugo, przewodniczący Wydziału Gier.

Ciekawostką jest fakt, że nie była to pierwsza pozaboiskowa próba odebrania Górnikowi zwycięstwa wywalczonego na placu gry. Wcześniej, po meczu czarno-zielonych z Jarotą, działacze z Jarocina, prawdopodobnie również inspirowani przez Zawiszę oraz Zagłębie Sosnowiec, żądali walkowera za nieprawidłową zmianę w końcówce spotkania. O co chodziło? Ano o to, że w 80. minucie meczu w szeregach Górnika doszło do czwartej zmiany - doświadczonego Zbigniewa Grzybowskiego zastąpił młodzieżowiec Łukasz Sierpina. Natomiast dwie minuty wcześniej, za młodzieżowca Damiana Piotrowskiego na boisku pojawił się rutyniarz Maciej Soboń. Zgodnie z przepisami czwarta zmiana może mieć miejsce wyłącznie wówczas, gdy za młodzieżowca wchodzi młodzieżowiec. Złamano więc reguły, ale jak się później okazało przyczyną całego zamieszania była pomyłka sędziego technicznego, który pomieszał kartki ze zmianami. Stąd też walkowera nie przyznano i trudno się temu dziwić skoro techniczny przyznał się do winy.

- Soboń miał wejść za Grzybowskiego, a Sierpina za Piotrowskiego. Co więcej, zmiany miały być dokonane jednocześnie. Interweniowałem zaraz po pierwszej z nich, ale tego co się stało cofnąć nie mogłem - mówi trener Nowak.

Żadnej z opisanych powyżej spraw nie komentowali działacze Ruch Radzionków, zwycięzcy rozgrywek II ligi.

- Szkoda, że Zawisza i Zagłębie nie mogąc pogodzić się z tym, że na boisku byliśmy lepsi stosowała inne, nie mające nic wspólnego ze sportem metody - kończy trener Górnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska