Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar domu w Zielonej Górze Nowym Kisielinie. 3 rodziny straciły dach nad głową. To cud, że żyją! Pomoc ruszyła, możesz dołączyć! [ZDJĘCIA]

Magda Weidner
Pożar wybuchł w czwartek (27 września) po godzinie 16.00.
Pożar wybuchł w czwartek (27 września) po godzinie 16.00. Magda Weidner
Stracić dach nad głową. To jeden z najgorszych koszmarów, jakie mogą się przyśnić. Niestety dla rodziny państwa Cichewicz z Zielonej Góry Nowego Kisielina, to nie był sen. W czwartek spalił się ich dom. – Straciliśmy prawie wszystko, ale cieszymy się, że nikomu z nas nic się nie stało - przyznają.

W czwartek po godzinie 16.00 szwagier pani Ewy Cichewicz zobaczył ogień nad dachówką. – Nie zastanawiał się ani chwili, natychmiast zabrał wszystkich domowników na dwór – opowiada pani Ewa. - Wybiegli tak, jak stali. Nie było czasu zastanawiać się nawet, co zabrać. Liczyła się każda sekunda. Niestety okazało się, że na piętrze został pies. Szwagierka zdążyła wrócić jeszcze po ukochanego pupila, ale już w pomieszczeniach było czarno. Na szczęście udało się jej wyjść z domu cało – dodaje.
Ogień rozprzestrzeniał się szybko. Strawił dach, a także część pomieszczeń mieszkalnych.

– Sufit spadł na łóżka. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby stało się to w nocy. Nie byłoby mojego szwagra, szwagierki i małej Zuzi. Strażacy powiedzieli, że mieliśmy ogromne szczęście – mówi pani Ewa.

Czytaj również: Tomku, gdzie jesteś? Synku, odezwij się!

Jak poinformował nas w piątek Ryszard Gura, rzecznik zielonogórskiej straży, pożar wyrządził ogromne szkody. Nie znana jest jednak jego, dokłada przyczyna. - Prawdopodobnie poszło od komina – dopowiadają poszkodowani.

Wielorodzinny dom

Dom stawiał ojciec z synami jakieś 20 lat temu. Mieszkały w nim trzy rodziny. Sześcioro osób dorosłych i czworo dzieci. Obecnie, nie mają do czego wrócić. Na pierwszym piętrze niczego nie udało się uratować. Meble, ciuchy, książki, zabawki, wszystko zostało zniszczone. Dachu brak, wszędzie czuć zapach spalenizny. – Następnego dnia próbowaliśmy ratować jeszcze to, co mogliśmy. Pierzemy ciuchy, zabawki, suszymy je i tak w kółko. Nie wiemy, jaki będzie ich stan po tych wszystkich zabiegach – przyznaje pani Ewa.

Na miejscu jeszcze w czwartek pojawił się pracownik departamentu bezpieczeństwa. - Od razu uruchomiliśmy pomoc dla potrzebujących rodzin. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. W sprawę zaangażowany jest też miejski ośrodek pomocy i departament gospodarki – przyznał Waldemar Michałowski, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Zielonej Górze. - Pierwszą noc poszkodowani zdecydowali się spać u rodzin. Wiedzą też, że mogą na nas liczyć, jeśli chodzi o zapewnienie noclegu. W takich sytuacjach chcemy również pomóc pod kątem mieszkaniowym. Mamy przygotowane propozycje i będziemy je teraz konsultować. Obecnie uzgadniamy, co jeszcze będzie potrzebne. Sytuacja jest dramatyczna, bo ogień zabrał im cały dorobek życia – dodaje dyrektor.

Chcą wrócić

W piątek Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej udało się uruchomić oficjalne subkonto, na które zbierane są pieniądze na odbudowę domu i jego doposażenie. - Chcemy tutaj wrócić. Chcemy mieszkać w naszym rodzinnym domu, ale jeszcze nie wiemy, czy to się uda. Na początku października będzie wykonana ekspertyza, wtedy dowiemy się, czy jest na to szansa. Priorytetem obecnie jest dla nas zabezpieczenie dachu i tego, co nam zostało przed nadchodzącą zimą – dodają poszkodowani.

Czytaj więcej: Pożar domu w Zielonej Górze Nowym Kisielinie. 3 rodziny straciły dach nad głową. To cud, że żyją! [ZDJĘCIA]

W sobotę wiele osób zaangażowało się w pomoc przy sprzątaniu i oczyszczaniu domu ze spalonych, zniszczonych, niebezpiecznych rzeczy i elementów. Rodzina mimo ogromnej tragedii, nie rozczula się nad sobą. – Trzeba być silnym i działać. To przecież nasz dom. Tutaj wychowujemy dzieci, spotykamy się, spędzamy najpiękniejsze chwile, żyjemy. Żyliśmy, do tego tragicznego dnia… Wiemy, że nie możemy tego tak po prostu zostawić, albo czekać na jakiś cud. Patrząc teraz na nasz dom, trudno powstrzymać łzy, ale trzeba zebrać w sobie siłę. Trzeba działać i nie poddawać się - przyznaje rodzina Cichowiczów i dziękuje wszystkim za okazaną już do tej pory pomoc.

Możesz pomóc

Co teraz potrzebne jest najbardziej? Nie są to ubrania, jedzenie czy zabawki. Teraz najważniejsze są materiały budowlane czy pieniądze, które pomogą zrealizować remont. Niestety dom nie był ubezpieczony. Jeśli chcecie wspomóc rodziny, pozwolić im wrócić do swojego rodzinnego domu, podajemy numer konta:
Santander Bank (BZ WBK) S.A. II O. Zielona Góra
Nr konta : 08 1090 1636 0000 0001 0345 8964
Tytułem : Pożar Nowy Kisielin 2018

Do pożaru doszło w sobotę, 29 września około godz. 9.00. Zapaliłoi się składowisko opon koło Sulechowa. Na miejscu zdarzenia było 8 zastępów strażaków oraz burmistrz Sulechowa.Zgłoszenie o pożarze składowiska opon i makulatury w Nowym Świecie dotarło do strażaków około godz. 9.15 strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze składowiska opon i makulatury w Nowym Świecie koło Sulechowa. O zdarzeniu informowali nas też Czytelnicy, którzy ze swoich domów, bądź z trasy S3 dostrzegali kłęby dymu.<script class="XlinkEmbedScript" data-width="640" data-height="360" data-url="//get.x-link.pl/94756664-4166-c151-88ad-727e98bbf99c,549f1403-ccee-4ef3-5378-464f2c46a33b,embed.html" type="application/javascript" src="//prodxnews1blob.blob.core.windows.net/cdn/js/xlink-i.js?v1"></script>Jak poinformował nas Łuksz Łyko, dowódca jednostki ratowniczo gaśniczej w Sulechowie, pożar udało się opanować w ciągu dwóch godzin. Akcja strażaków przebiegała sprawnie. - Pożar został szybko opanowany - informował nas na miejscu zdarzenia.W miejscu pożaru pojawił się też Maksymilian Koperski z komendy miejskiej straży pożarnej w Zielonej Górze oraz Mirosław Ganecki, wojewódzki inspektor ochrony środowiska.- Akcja jest już zakończona, trwa tylko puktowe nawilżanie. Nie ma już żywego ognia. Zdążyła się zapalić dosyć duża powierzchnia, a ogień mocno się rozprzestrzeniał, ponieważ materiał był mocno wysuszony. - mówił nam na miejscu zdarzenia około godz. 12.00 M. Ganecki. Należy jednak zaznaczyć, że punkty zajęte ogniem oddzielone były od siebie drogami dojazdowymi, co ułatwio walkę z ogniem.Wojewódzki inspektor ochrony środowiska zaznaczył również, że nie ma żadnego zagrożenia ekologicznego, ani zagrożenia zdrowia ludzi, czy też zwierząt.- Składowisko znajdowało się na terenie utwardzonym kostką, więc nic nie dostało się do gruntów, Dym, który dostał się do atmosfery już rozprzestrzenił się, nikomu nic więc nie grozi. Dodam też, że właściciel terenu właściwie składował odpady. Doszło tutaj do nieszczęśliwego wypadku. Najpewniej doszło do pożaru przez zwarcie w skrzynce elektrycznej umieszczonej na zewnątrz. Poszła iskra i tak to się zaczęło - dowiedzieliśmy się od M. Ganeckiego.

Pożar składowiska opon koło Sulechowa. Na miejscu pracuje os...

WIDEO: Pożar koło Sulechowa.Z ogniem walczyło osiem zastępów strażaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska