Radom w błocie przez długie remonty

Wykonawcy robót budowlanych powinni tak zorganizować prace, żeby zminimalizować utrudnienia dla pieszych. Jak się jednak okazuje, często o tym zapominają.

Dobitnie przekonują się o tym mieszkańcy Radomia, którzy decydują się przebrnąć przez remontowane drogi lub chodniki. Najlepiej widać to na przykładzie ulicy Reja.

WSZECHOBECNY BRUD

- Wyprawa tam kończy się zazwyczaj złamanym obcasem - mówi Ryszard Beresińki, który każdego ranka przygląda się "odważnym" osobom zmagającym się z utrudnieniami. - Najgorszy jest jednak wszechobecny brud, który firmy remontowe zostawiają na chodnikach. Co gorsza, ostatnio doszły do nas informacje, że nie mamy co liczyć na oddanie ulicy do użytku w pierwszej połowie roku. Może dopiero w okolicach października - dodaje.
ODSTRASZA KLIENTÓW

Przedłużające się remonty odbijają się czkawką również drobnym przedsiębiorcom wynajmującym lokale użytkowe przy ulicy Reja.

- Pokonywanie utrudnień w dojeździe do pracy i zmagania z błotem może nie byłyby tak uciążliwe, gdyby do punktu, w którym pracuję, przychodziło więcej klientów. Tymczasem zainteresowani naszą ofertą nie mają do nas jak dojechać. Ten bałagan ich po prostu odstrasza - denerwuje się Urszula Ziółkowska pracująca w galerii BW Art. - Próbowałyśmy nawet składać pisma o odszkodowania. Bezskutecznie - tłumaczy.

ROZUMIEM LUDZI

- Wykonawcy remontów są zobligowani do zminimalizowania utrudnień dla mieszkańców - mówi Marek Czyż, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu. - Zupełne wyeliminowanie ich jest jednak niemożliwe. Rozumiem żale mieszkańców remontowanych ulic, bowiem niekiedy mają zamknięty dojazd do swoich posesji dwa, a nawet trzy dni, a ich chodniki pokrywa błoto. Muszą jednak zrozumieć, że chwilowe niewygody przy takich inwestycjach są nieuniknione.