Tłum sprzedawców wychodzi na deszcz i czeka przed głównym wejściem. Niemal wszyscy są źli. - Ćwiczeń im się zachciało... - prycha ładna blondynka w skórzanej kurteczce.
Jej koleżanka nie ma parasolki. - Będę mokła, bo oni chcą zrobić show? Bez sensu - mówi podniesionym tonem. Jedni sięgają po papierosy, ktoś robi zdjęcia komórką. Jeszcze nie wiedzą, że będą tak moknąć ponad pół godziny.
Jazda do środka
W tym czasie jedni strażacy zastawiają wjazd pachołkami, inni szykują się do akcji. Butle z zarzucają na plecy, zakładają aparaty tlenowe (dyszą dzięki nim jak Lord Vader z ,,Gwiezdnych Wojen''), rozwijają węże i wbiegają bocznym wejściem do środka. Za nimi nasz reporter.
Nie wiedzą, gdzie dokładnie jest pożar. Rozdzielają się więc i każda ekipa szuka dymu. Trzeba przeszukać każdą klatkę schodową, każdy korytarz... W końcu ogień zostaje namierzony: pierwsze piętro, tuż obok wind. Natychmiast zbiega się tam większa ekipa i gasi pożar (czytaj: wyłącza maszynę produkującą dym).
Na wszelki wypadek ratownicy obchodzą cały obiekt. - Wszystko sprawdzone - słychać w krótkofalówkach dowodzących akcją. Karetka, która właśnie podjechała, nie będzie więc potrzebna.
Strażacy wychodzą z budynku zlani potem. - Strasznie dużo zakamarków do oblecenia- przyznają zmęczeni.
Dmuchanie na zimne
Askana to największe centrum handlowe w mieście. Codziennie odwiedzają ją tysiące ludzi. - Chcemy być przygotowani na pożar czy inne zdarzenie. A takie ćwiczenia pozwalają nam sprawdzić, jak nasza ochrona radzi sobie z ewakuacją. Ważne będą też wskazówki i wytyczne od strażaków. Czekamy na ich raport - powiedział nam dyrektor galerii Bartosz Pustuł.
To nie pierwsza ewakuacja w Askanie. Poprzednią zafundowali personelowi i klientom chuligani, którzy kilka miesięcy temu - dla żartu - włączyli alarm pożarowy.
Na pewno też nie ostatnia: zgodnie z prawem administratorzy takich dużych budynków muszą robić podobne ćwiczenia przynajmniej raz w roku.
Do tej pory strażacy ewakuowali już nową bibliotekę, urząd miejski i wojewódzki, szkoły, halę targową i większe zakłady pracy.
Na przystanku przy Askanie spotykamy Marię Raczyńską. Nie czeka na autobus... - Jezus, Maria, to były ćwiczenia? A ja byłam pewna, że dzieje się coś złego. Mieszkam nieopodal i dlatego przyszłam. Obudziły mnie syreny samochodów strażackich.
O 8.40 akcja jest zakończona, a pracownicy galerii zaczynają wchodzić do Askany.
Zobacz, jak wyglądała akcja strażaków w Askanie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?