Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w hotelu Metalowiec. Cztery osoby są w szpitalu (szczegóły)

(tr)
W akcji brało udział pięć zastępów straży pożarnej
W akcji brało udział pięć zastępów straży pożarnej Archiwum
- Ogień zauważono około 3.00 w nocy - mówi nam dyżurny komendy wojewódzkiej straży pożarnej. Na miejsce pojechało aż pięć wozów. - Cztery osoby są w szpitalu, bo nawdychały się dymu. Siedem musieliśmy ewakuować - dodał strażak.

Metalowiec stoi na skraju miasta - przy wylocie na Myślibórz, kawałek od strefy ekonomicznej. Kiedyś nocowali tu robotnicy, dziś każdy, kto chce, ale najwięcej jest socjalnych mieszkań. Administruje budynkiem Zakłd Gospodarki Mieszkaniowej. W środę dyrektor ZGM-u Paweł Jakubowski mówił nam: - Na przeciwpożarowe remonty, nakazane przez straż, potrzebujemy ponad 1 mln zł. W budżecie miasta na 2012 r. jest jedna trzecia tej kwoty. Będę musiał kolejny raz poprosić o wydłużenie terminu na wykonanie zaleceń... - usłyszeliśmy trzy dni temu.
Teraz wątpliwym jest, czy straż się zgodzi.

Wezwanie ratownicy dostali po 3.00 w nocy. Na miejsce ruszyło aż pięć wozów i ponad 20 strażaków. Czemu tak dużo? Bo do wezwań związanych z potencjalnie wieloma zagrożonymi osobami (zakłady pracy, wieżowce, hotele właśnie) wysyła się spore siły.
Tym razem nie był to fałszywy alarm (jak ostatnio z czujek przeciwpożarowych w hotelu Qubus czy Gorzów). Paliło się na piętrze skrzydła z mieszkaniami socjalnymi Metalowca. - Cztery osoby trafiły do szpitala z objawami zatrucia. Siedem trzeba było ewakuować - powiedział nam oficer dyrżurny lubuskiej komendy. Dodał, że w sumie pożar nie był taki groźny, bo udało się go szybko opanować. Jakie są straty? Na razie nie wiadomo.

Na miejsce jedzie już P. Jakubowski. Z jego wstępnych ustaleń, jakie ma od pracowników, wynika, że w nocy ktoś zaczął dla zabawy igrać z ogniem i podpalał drobne wyposażenie na korytarzu hotelu. To jednak na razie tylko hipoteza. Jeśli jednak by się potwierdziła, sprawcy za spowodowanie zagrożenia zdrowia i życia wielu osób grozi więzienie.

W Metalowcu była już taka historia. W lutym 2009 r. wybuchł tu pożar, który wywołała głupota jednego z lokatorów. Spłonęło jego mieszkanie oraz zniszczone zostały lokale dookoła. Wówczas ewakuowano aż 60 osób, ale akcja była prowadzona w dzień, a nie, jak teraz, nocą.

9.30
Znamy już prawdopodobny przebieg pożaru i wiemy, jak do niego doszło. - Zaczęło się od alarmu, który wznieciła jedna z czujek na korytarzu. Natychmiast zareagował ochroniarz, który ugasił płonący w przejściu wózek dziecięcy - mówi dyr. Jakubowski, który jest już na miejscu. Jest więc pewne, że było to podpalenie.

Gdy jednak ochroniarz ugasił wózek i wrócił do stróżowki, ,,wyły'' kolejne urządzenia. Takiego ognia nie był już w stanie zwalczyć samodzielnie, a na miejsce jechałą już straż pożarna.

9.40
Wiemy, że zniszczenia są na korytarzu. Mieszkania pozostały nietknięte, choć oczywiście ściany zewnętrzne, od strony korytarza, wymagają remontu.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska