Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w Niecieczy wybuchł na dzień przed ślubem i chrzcinami

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Pożar w Niecieczy wybuchł na poddaszu. Tam były niemal wszystkie rzeczy dziesięciorga dzieci i ich rodziców. Spłonęły wraz z kawałkiem domu. Na niecałą dobę przed ślubem mamy i taty oraz chrzcinami pięciorga rodzeństwa. – Mamo, dlaczego to się stało? – pyta 9-letni Mateusz.Na pytanie Mateusza nikt z dorosłych wciąż nie umie odpowiedzieć. Jak to się stało, że na poddaszu budynku zajmowanego przez trzy spokrewnione ze sobą rodziny wybuchł pożar?Kiedy wjeżdża się do Niecieczy koło Nowego Miasteczka, w którym w piątek wieczorem na poddaszu domu nagle wybuchł pożar, przy zakręconych szybach samochodu do środka wdziera się zapach dymu. Mocno nadpalony dom widać z daleka.Dramat wydarzył się w piątek, 2 września, na niecałą dobę przed mszą ślubną pani Renaty i pana Tomasz. W sobotę był zaplanowany ich ślub i jednocześnie chrzciny pięciorga z dziesięciorga ich dzieci. Zobacz też:  Pożar bloku w Zielonej Górze. Trzy osoby ciężko ranne. Około 100 osób ewakuowano [ZDJĘCIA]– Gdybym tego nie widziała, ale ja tam byłam, nie było żadnego dymu, wyszłam do siebie z garnkiem z kapustą. Usłyszałam krzyk – opowiada Anna Wesołowska, która mieszka w tym samym budynku ze swoją rodziną. Osobne wejście prowadzi do mieszkania, które zajmuje brat Tomasz ze swoimi bliskimi. Na dole mieszka mama rodzeństwa, sama – półtora miesiąca temu umarł jej mąż.Spłonęło poddasze, a wraz z nim wszystkie ubrania, sprzęt rtv, laptop, dokumenty, książki, zeszyty. Woda, którą strażacy gasili pożar, zalała gliniane stropy. Dom nie nadaje się do użytku.Zobacz też:  Pożar wybuchł, gdy spali. Uciekali boso, w pidżamachPotrzebna jest każda pomoc każdego z Czytelników "GL". Burmistrz Nowego Miasteczka Danuta Wojtasik apeluje do przedsiębiorców o materiały budowlane. Zapowiada też zbiórkę pieniężną. Potrzebne na zaraz są ubrania, zwłaszcza te z długim rękawem dla dzieci w wieku od 6 do 18 lat oraz ich rodziców, a także przybory szkolne i wszystko, co potrzebne jest w domu. – Nie mam jak wyszykować dzieci do szkoły – załamuje ręce Renata Kosidło, przeglądając nadpalone dyplomy swoich dzieci i swoje zniszczone dokumenty.Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" i w wydaniu Gazeta Lubuska Plus.
Pożar w Niecieczy wybuchł na poddaszu. Tam były niemal wszystkie rzeczy dziesięciorga dzieci i ich rodziców. Spłonęły wraz z kawałkiem domu. Na niecałą dobę przed ślubem mamy i taty oraz chrzcinami pięciorga rodzeństwa. – Mamo, dlaczego to się stało? – pyta 9-letni Mateusz.Na pytanie Mateusza nikt z dorosłych wciąż nie umie odpowiedzieć. Jak to się stało, że na poddaszu budynku zajmowanego przez trzy spokrewnione ze sobą rodziny wybuchł pożar?Kiedy wjeżdża się do Niecieczy koło Nowego Miasteczka, w którym w piątek wieczorem na poddaszu domu nagle wybuchł pożar, przy zakręconych szybach samochodu do środka wdziera się zapach dymu. Mocno nadpalony dom widać z daleka.Dramat wydarzył się w piątek, 2 września, na niecałą dobę przed mszą ślubną pani Renaty i pana Tomasz. W sobotę był zaplanowany ich ślub i jednocześnie chrzciny pięciorga z dziesięciorga ich dzieci. Zobacz też: Pożar bloku w Zielonej Górze. Trzy osoby ciężko ranne. Około 100 osób ewakuowano [ZDJĘCIA]– Gdybym tego nie widziała, ale ja tam byłam, nie było żadnego dymu, wyszłam do siebie z garnkiem z kapustą. Usłyszałam krzyk – opowiada Anna Wesołowska, która mieszka w tym samym budynku ze swoją rodziną. Osobne wejście prowadzi do mieszkania, które zajmuje brat Tomasz ze swoimi bliskimi. Na dole mieszka mama rodzeństwa, sama – półtora miesiąca temu umarł jej mąż.Spłonęło poddasze, a wraz z nim wszystkie ubrania, sprzęt rtv, laptop, dokumenty, książki, zeszyty. Woda, którą strażacy gasili pożar, zalała gliniane stropy. Dom nie nadaje się do użytku.Zobacz też: Pożar wybuchł, gdy spali. Uciekali boso, w pidżamachPotrzebna jest każda pomoc każdego z Czytelników "GL". Burmistrz Nowego Miasteczka Danuta Wojtasik apeluje do przedsiębiorców o materiały budowlane. Zapowiada też zbiórkę pieniężną. Potrzebne na zaraz są ubrania, zwłaszcza te z długim rękawem dla dzieci w wieku od 6 do 18 lat oraz ich rodziców, a także przybory szkolne i wszystko, co potrzebne jest w domu. – Nie mam jak wyszykować dzieci do szkoły – załamuje ręce Renata Kosidło, przeglądając nadpalone dyplomy swoich dzieci i swoje zniszczone dokumenty.Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" i w wydaniu Gazeta Lubuska Plus. Eliza Gniewek
Pożar w Niecieczywybuchł na poddaszu. Tam były niemal wszystkie rzeczy dziesięciorga dzieci i ich rodziców. Spłonęły wraz z kawałkiem domu. Na niecałą dobę przed ślubem mamy i taty oraz chrzcinami pięciorga rodzeństwa. – Mamo, dlaczego to się stało? – pyta 9-letni Mateusz. Na pytanie Mateusza nikt z dorosłych wciąż nie umie odpowiedzieć. Jak to się stało, że na poddaszu budynku zajmowanego przez trzy spokrewnione ze sobą rodziny wybuchł pożar? Kiedy wjeżdża się do Niecieczy koło Nowego Miasteczka, w którym w piątek wieczorem na poddaszu domu nagle wybuchł pożar, przy zakręconych szybach samochodu do środka wdziera się zapach dymu. Mocno nadpalony dom widać z daleka. Dramat wydarzył się w piątek, 2 września, na niecałą dobę przed mszą ślubną pani Renaty i pana Tomasz. W sobotę był zaplanowany ich ślub i jednocześnie chrzciny pięciorga z dziesięciorga ich dzieci. Zobacz też: Pożar bloku w Zielonej Górze. Trzy osoby ciężko ranne. Około 100 osób ewakuowano [ZDJĘCIA] – Gdybym tego nie widziała, ale ja tam byłam, nie było żadnego dymu, wyszłam do siebie z garnkiem z kapustą. Usłyszałam krzyk – opowiada Anna Wesołowska, która mieszka w tym samym budynku ze swoją rodziną. Osobne wejście prowadzi do mieszkania, które zajmuje brat Tomasz ze swoimi bliskimi. Na dole mieszka mama rodzeństwa, sama – półtora miesiąca temu umarł jej mąż. Spłonęło poddasze, a wraz z nim wszystkie ubrania, sprzęt rtv, laptop, dokumenty, książki, zeszyty. Woda, którą strażacy gasili pożar, zalała gliniane stropy. Dom nie nadaje się do użytku. Zobacz też: Pożar wybuchł, gdy spali. Uciekali boso, w pidżamach Potrzebna jest każda pomoc każdego z Czytelników "GL". Burmistrz Nowego Miasteczka Danuta Wojtasik apeluje do przedsiębiorców o materiały budowlane. Zapowiada też zbiórkę pieniężną. Potrzebne na zaraz są ubrania, zwłaszcza te z długim rękawem dla dzieci w wieku od 6 do 18 lat oraz ich rodziców, a także przybory szkolne i wszystko, co potrzebne jest w domu. – Nie mam jak wyszykować dzieci do szkoły – załamuje ręce Renata Kosidło, przeglądając nadpalone dyplomy swoich dzieci i swoje zniszczone dokumenty. Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" i w wydaniu Gazeta Lubuska Plus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska