Straż pożarną mieszkańcy wezwali o godz. 23.08. Przybyłe na miejsce oddziały strażaków zastały taką sytuację: z palących się plastikowych elementów zabezpieczenia energetycznego unosił się dym, roztopiony plastik skapywał w postaci płonących żagwi. Pożar ugaszono gaśnicami śniegowymi.
Budynek został przewietrzony.
Okazało się, że spalona tablica bezpiecznikowa nie była zabezpieczona przed dostępem osób nieuprawnionych. Mieszkańcy byli narażeni przez to na porażenie prądem elektrycznym.
- Z uwagi na to dowódca akcji gaszenia pożaru polecił wezwać na miejsce służby techniczne administratora - poinformowano nas w polkowickiej straży pożarnej. - Jednak bardzo długo czekano na te służby. Wobec tego wezwano pogotowie energetyczne, które odcięło dopływ prądu na przyłączu budynku.
- Zagrożenie było znaczne - oceniają strażacy. - Z powodu spalania elementów plastikowych występuje duże prawdopodobieństwo wydzielania się toksycznych dymów i gazów, w tym cyjanowodoru. Fachowcy z zakresu medycyny pracy twierdzą, że w niektórych okolicznościach już dwa, trzy wdechy powietrza zawierającego takie związki mogą spowodować śmierć.
Strażacy powiadomili nas także, że na zakończenie ich akcji zdenerwowani odcięciem prądu mieszkańcy... obrzucili ich woreczkami z wodą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?