Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar zabrał mieszkańcom Kostrzyna dom i spokój

Beata Bielecka Ewelina Ryś 95 758 07 61 [email protected]
Na pogorzelisku Daniel szukał z tatą swoich butów, które zgubił gdy uciekał przed ogniem.
Na pogorzelisku Daniel szukał z tatą swoich butów, które zgubił gdy uciekał przed ogniem. fot. Ewelina Ryś
Wczoraj w nocy z kamienicy przy Wodnej 18 ewakuowano 9 osób. W nocy w płomieniach stanęło mieszkanie na parterze. - Dziękuję Bogu, że nie wybuchł gaz - mówił nam Jacek Krupa, ojciec czwórki dzieci.

- Maluchy już spały. Było krótko po północy jak usłyszałem straszne krzyki na podwórku i klatce schodowej - wspominał mężczyzna. - Otworzyłem drzwi od mieszkania i zobaczyłem tylko chmurę dymu - dodaje. Jego żona Monika przyznaje, że była przerażona. - Wpadliśmy w panikę. Zaczęłam walić w drzwi i ściany, żeby obudzić dzieci, bo tylko o nich wtedy myślałam - drżał jej głos. Krupowie mają czterech synów. Najmłodszy 11-miesięczny Dominik jest dzieckiem niepełnosprawnym. Starsi chłopcy są w wieku 7, 12 i 13 lat. Najstarszy Daniel pamięta, że słyszał tylko krzyki ojca, który wołał, żeby otworzył okna. Jego brat Tomek obserwował, co się dzieje. - Sparaliżował mnie strach! - przyznał. Ale był jeszcze na tyle przytomny, że chwycił T-shirt, żeby zakryć nos.

Jak opowiadał nam szef kostrzyńskiej straży pożarnej Sebastian Świstel, gdy strażacy przyjechali na miejsce pożaru, z mieszkania na parterze buchały płomienie. - Pożar ugaszono sprawnie. Większość mieszkańców samodzielnie opuściła mieszkania, ale czwórkę dzieci trzeba było sprowadzić z mieszkania na piętrze po drabinie - mówił.

Spotkało to właśnie pociechy Krupów. - Byliśmy w pidżamach, na boso - opowiadał Daniel.
Co gorsze w domu zostali rodzice. Maluchy się bały. - Nie wiedzieliśmy, co się z nimi stanie - opowiadał jeden z chłopców. Strażacy nie potrafią jeszcze powiedzieć, co było przyczyną pożaru. - Może zaprószenia ognia albo zwarcie instalacji elektrycznej. Za szybko o tym mówić - mówił S. Świstel.

- Od rana mieliśmy gorącą linię z urzędem miejskim, żeby jak najszybciej pomóc rodzinom z tego bloku - opowiadała Agnieszka Pundyk, zastępca kierownika Ośrodka Pomocy Społecznej w Kostrzynie. - Prawie wszystkie, oprócz jednej znalazły schronienie u znajomych lub rodzin - mówiła. Krupowie też początkowo zatrzymali się z dziećmi u babci, ale tam nie ma warunków, żeby mogli zostać dłużej. - Dlatego zapewniliśmy już im pobyt w schronisku w szkole - mówiła Wiesława Nagórna z kostrzyńskiego magistratu. - Dostali dwa trzyosobowe pokoje z aneksem kuchennym, kuchenkę mikrofalową i naczynia - opowiadała.

Ponadto OPS zadbał o obiady dla rodziny, z których będzie korzystać w jadłodajni ośrodka, da też pieniądze na jedzenie i ubrania. - Najchętniej jednak wrócilibyśmy do domu - mówił J. Krupa. - Już o czwartej rano poszedłem na Wodną, żeby zabrać chociaż ubrania, książki i zeszyty dla dzieci, ale na drzwiach do budynku była już plomba - wspominał. - Na razie, ani ta rodzina, ani żadna inna nie może wrócić do swoich mieszkań, bo odcięto tam prąd, gaz i wodę - tłumaczyła W. Nagórna. - Czekamy na ekspertyzę, z której ma wynikać, kiedy to będzie możliwe - dodała.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska