Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar zniszczył dorobek ich życia

Natalia Chmielewicz 0 693 322 724 [email protected]
Przemysław Peszek stoi w miejscu, w którym znajdowała się kuchnia. Nie pozostało z niej nic.
Przemysław Peszek stoi w miejscu, w którym znajdowała się kuchnia. Nie pozostało z niej nic. fot. Natalia Chmielewicz
Najważniejsze, że dziadkowi nic się nie stało, ale potrzebujemy materiałów, żeby odbudować nasz dom. Jesteśmy wdzięczni za wszelką pomoc - mówi Marzena Dobrzyńska.

W środę w Gościmcu rozegrała się prawdziwa tragedia. Dwie rodziny straciły wszystko w wyniku wybuchu butli gazowej. Andrzej Makarewicz jak zwykle odkręcił kurek chcąc wstawić zupę, gdy nagle butla zaczęła się palić. Chciał wyciągnąć ją na zewnątrz, ale zapaliła mu się marynarka, wybiegł ją ugasić i zadzwonić po pomoc. W tym czasie butla wybuchła, rozwalając ganek i wyrzucając pana Andrzeja na dwór. Ma poparzenia II stopnia rąk i głowy. Przebywa w szpitalu w Drezdenku.
Pomoc wezwał Mirosław Wąsik, który jest sołtysem wsi oraz listonoszem. - Usłyszał jak dziadek wołał pomocy i dzięki niemu szybko nadjechała straż - mówi M. Dobrzyńska, córka państwa Makarewiczów, która również mieszkała w tym domu razem z mężem i synem.

- Dziadek zachował zdrowy rozsądek, ale domu nie udało się ocalić. Kuchnia jest kompletnie spalona, z ganku nie pozostało nic. Stolarka okienna i drzwi, instalacja elektryczna, meble są popalone. Na sufitach były kasetony, które stapiając się niszczyły tapczany. A to co się nie spaliło, zostało zalane wodą. Strażacy dużo lali, to fakt, bo inaczej się nie dało - opowiada Przemysław Pyszka, brat M. Dobrzyńskiej, która obecnie mieszka w przyczepie kempingowej pożyczonej od sąsiadów.
Nie ma jeszcze gotowej ekspertyzy, dlatego nie wiadomo, co było powodem wybuchu.
Pocieszające jest, że ludzie nie są obojętni. - Pani Marzena jest w naszej szkole katechetką i prężnie prowadzi Szkolne Koło Caritas. Nie pozostawimy jej bez pomocy. Udzieliliśmy jej bezzwrotnej zapomogi losowej, wkrótce dostanie także przyśpieszoną pożyczkę mieszkaniową, aby jak najszybciej zająć się odbudową domu, bo zaraz przyjdzie zima, deszcze, a potem śnieg zrobią swoje. Tej rodzinie trzeba pomóc, ale mimo wszystko, zanim staną na nogi, minie trochę czasu - tłumaczy Jerzy Jażdżewski, dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Zwierzynie.

Pogorzelcy nie mają nawet ubrań, pozostało im to w czym rano wyszli z domu, ale najważniejsze jest pozyskanie materiałów budowlanych. - Potrzeba tynku, cementu, farb oraz wszelkiego rodzaju sprzętu codziennego użytku. Środek domu wygląda strasznie, wszystko trzeba wyremontować i zlikwidować zapach spalenizny - opowiada P. Pyszka, który pomaga odbudować dom.

W akcję pomocy włączyli się nauczyciele ze wszystkich szkół w gminie. - Wierzymy, że wspólnymi siłami uda nam się doprowadzić do odbudowania domu. Dzieci myślą o zorganizowaniu koncertu, z którego dochód zostanie przeznaczony dla państwa Makarewiczów i Dobrzyńskich - mówi J. Jażdżewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska