Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożary w Australii [ZDJĘCIA] [WIDEO] Giną ludzie i misie koala. Ogień naciera na Sydney, zniszczone zostało miasteczko Balmoral [MAPA]

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
PETER PARKS/AFP/East News
Australia przeżywa kolejną falę ognia. Temperatury nie odpuszczają, giną ludzi i sympatyczne koala, a końca koszmaru nie widać.

Źródło: STORYFUL/x-news

- To katastrofalne pożary – mówi Gladys Berejiklian, premier australijskiej Nowej Południowej Walii i nie ma dobrych wieści dla mieszkańców tego stanu. Pożary mogą ustać dopiero po Bożym Narodzeniu.

Ściana ognia naciera na Sydney, ale po drodze zniszczone zostało miasteczko Balmoral. 67-letni artysta, mieszkaniec Balmoral, Steve Harrison wspomina najgorsze chwile: Pobiegłem do mojego samochodu, ale płomienie były już w ogrodzie, auto też się paliło, droga ucieczki została odcięta, zdałem sobie sprawę, że nie mogę się uciec przed ogniem.

Jego żona została wcześniej ewakuowana, on zaś na wszelki wypadek przygotował sobie specjalny schowek, piec przypominający wyglądem trumnę, który zrobił z ognioodpornych włókien ceramicznych. - Był wielkości trumny - wystarczająco duży, by zmieścić się w środku - wspominał koszmar ze łzami w oczach. Schowałem się w nim na kilkadziesiąt minut, gdy nadciągnęła ściana ognia. I tylko dzięki temu przeżył.

W sumie pożary strawiły już w Australii trzy miliony hektarów buszu, około tysiąc domów poszło z dymem, zginęło kilkanaście osób i ponad 250 koala. Te ostatnie są praktycznie bezbronne przed ogniem, mieszkańców kraju poruszyły zdjęcia i filmy, kiedy w jednej z miejscowości te sympatyczne zwierzęta schroniły się przed ogniem w … pralni.

Pożary nękają już antypody od września, ale takiego natężenia żywiołu jeszcze tam nie było. Prognozy są nadal niekorzystne. Temperatury nie spadną, wiatry będą nadal silne.

Balmoral został nawiedzony żywiołem po raz drugi w ciągu ostatnich kilku dniach, gdy wiatr zmienił kierunek i znów napędził płomienie. Mieszkańcy nie mogą wracać do miasta ze względów bezpieczeństwa.

- Chcemy, aby ludzie mogli jak najszybciej wrócić do swoich domostw. Ale bezpieczeństwo przede wszystkim - mówiła Berejiklian. Oni chcą wrócić za wszelką cenę, nawet jeśli wszystko stracili. Chcą zobaczyć swoje - dodała.

W mieście nie odnotowano ofiar śmiertelnych, ale kilku strażaków zostało rannych podczas walki z ogniem. Około setka domów spłonęła za to w rejonie Adelaide Hills w Południowej Australii. Balmoral przedstawia teraz niesamowity i rozpaczliwie smutny widok.

Strażak ochotnik Russell Scholes stracił dom, gdy spieszył z pomocą innym. -Kochałem mój dom. Nie ma go, na szczęście moja rodzina jest bezpieczna, a to jest ważniejsze niż dom. Odbudujemy go - mówi.

Strażakom w Balmoral spieszyli z pomocą miejscowi, dostarczali im żywność, napoje, nawet przybory do golenia, bo walka trwa cały czas. Powściągliwi zwykle Australijczycy otwierają swoje serca.

Nie okazał zrozumienia dla tego dramatyzmu premier Australii, który w najbardziej gorącym okresie zmagań z żywiołem pojechał na rodzinne wczasy na Hawaje. Wrócił, gdy dotarła do niego informacja o tragicznej śmierci dwóch strażaków.

Protestujący gromadzili się przed jego domem, nim przerwał wakacje, aby pokazać swój sprzeciw wobec jego polityki. Scott Morrison wrócił po śmierci strażaków ochotników, 32-letniego Geoffreya Keatona i 36-letniego Andrew O'Dwyera.

Obaj zginęli, gdy na ich pojazd runęło drzewo w pobliżu linii ognia. Kiedy nasi strażacy walczą z ogniem, robią to z wielu powodów - ale nie mogę przestać myśleć, że robią to z miłości do rodziny – mówił premier w hołdzie tych strażaków. Rodzina to społeczność, a oni tamtej nocy bronili swoich społeczności.

Scott Morrison przeprosił za spowodowanie „wielkiego niepokoju” przez swój wyjazd na wakacje podczas narastającego kryzysu.
Rozumiem, że ludzie byliby zdenerwowani, gdybym wiedział, że spędzam wakacje z rodziną, podczas gdy ich rodziny przeżywają tragedie- mówił po powrocie do kraju.

To nie koniec jego kłopotów, bo wielu Australijczyków oskarżyło rząd Morrisona o brak działania w sprawie globalnego ocieplenia. A krytyka narastała, gdy fala upałów biła rekordy w całym kraju i pogarszała sytuację. W niektórych rejonach temperatura osiągała prawie 50 stopni Celsjusza!

Choć to nie zmiany klimatu są bezpośrednią przyczyną pożarów buszu, to naukowcy od dawna ostrzegali, że coraz bardziej gorący i suchy klimat przyczyniają się do zwiększenia częstotliwości i intensywności pożarów w Australii.

Połączenie rekordowych temperatur, niskiej wilgotności i silnych wiatrów pogorszyło walkę z pożarami buszu. Jest to czas niewiarygodnej suszy, a niektóre obszary nie widziały deszczu przez ponad roku – mówią meteorolodzy. Pożary najprawdopodobniej nadal będą się rozprzestrzeniać po Bożym Narodzeniu, dodają.

Bez solidnej porcji deszczu nie ma szans na zduszenie szybko płomieni, twierdzą zgodnie strażacy. Dla niektórych dotkniętych pożarami części Nowej Południowej Walii prognozuje się deszcz we wtorek i środę - ale potem spodziewany jest okres niebezpiecznie gorącej pogody.

Meteorolodzy są zdania, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy nie należy spodziewać się większych opadów.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pożary w Australii [ZDJĘCIA] [WIDEO] Giną ludzie i misie koala. Ogień naciera na Sydney, zniszczone zostało miasteczko Balmoral [MAPA] - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska