1/17
Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie...
fot. Mariusz Kapała / GL

Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie pokaże swojej kolejnej publikacji, w której wychwalać będzie Winny Gród. W wieku 80 lat odszedł na inną służbę, na inny deptak...



Kiedy odszedł red. Antoni Łusiak, w książce wspomnieniowej Zdzisław Piotrowski napisał: „W opinii wielu obserwatorów stosunki czytelnika „Gazety Lubuskiej” Zdzisława Piotrowskiego z redaktorem działu miejskiego, Antonim Łusiakiem można było zakwalifikować do średniego stanu męskiej przyjaźni. Obaj kochamy Zieloną Górę i szanujemy jej mieszkańców. Świadomie użyłem określenia kochamy, bo ja ciągle żyję, a Antoni, hen z zaświatów, przypatruje się Zielonej Górze i przeżywa radości z pozytywnych działań, a smuci się z pechów czy niedoróbek”. Teraz pewnie przypatruje się miastu Szambelan. Tym tytułem określało go wielu zielonogórzan.

Zdzisław Piotrowski urodził się 14 kwietnia 1938 roku. Gdy miał 10 lat, przybył z rodzicami do Zielonej Góry. Często wspominał miasto pełne magnolii, ogródków, winnic. I pierwszą swoją szkołę, która znajdowała się w obecnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli.

Po maturze został kierownikiem klubu kultury „Zastal”. Potem pracował m.in. w: CPN-ie, Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego, Lumelu, Wojewódzkim Urzędzie Statystycznym, PTTK, Turyście, Spółdzielczość Pracy Rembud, Nafcie.

Żartował, że wie, co zrobić z bronią, bo był strażnikiem w Zastalu. Przez lata był stałym gościem naszej redakcji. I choć nie zawsze zgadzaliśmy się z jego pomysłami, nie sposób odmówić mu zaangażowania w sprawy miejskie.

- Pierwszy raz poznałem Zdzisława Piotrowskiego ponad 20 lat temu - przyznaje prezydent Janusz Kubicki. - Pracowałem wtedy w jednym z mediów lokalnych. Pomagałem mu w wydaniu jego publikacji. Potem często dyskutowaliśmy o mieście. I wydawało się, że Szambelan na deptaku będzie zawsze. Był barwną postacią...

Ewa Duma często wspominała go w kronikach miasta. Bo był wszędzie tam, gdzie się coś działo. Radny Andrzej Bocheński bliżej poznał Szambelana, gdy był marszałkiem, a los województwa stał pod znakiem zapytania. Bardzo angażował się w obronę naszego regionu.

- Brał udział w demonstracjach w Warszawie. W swoim kontuszu z czasów Jana III Sobieskiego i szalbą wzbudzał zainteresowanie wszystkich stacji telewizyjnych - opowiada też Andrzej Brachamński. - Miał wiele ciekawych pomysłów. Jeszcze za czasów Edwarda Mincera mówiłem, że przydałby się mu asystent z miasta, który pomógłby w ich realizacji. Bo tak to często nie doczekiwały się wykonania.

Zdaniem A. Brachmańskiego wadą Szambelana było to, że wszystko zbierał. Nie podobało się to jego otoczeniu.

- Należało mu w tym pomóc. Nie wyszło, co potwierdza słabość opieki społecznej - mówi radny Brachmański, który niemal każdego dnia spotykał Piotrowskiego pod szafą z książkami przy ratuszu. Wyciągał lektury, przynosił swoje.

Był bohaterem filmu „Nachbar” Andrzeja Fidyka, który opowiadał o życzliwej współpracy między Polakami i Niemcami. A Szambelan przyjaźnił się z niemiecką rodziną.

W poniedziałek rano, 29 stycznia, wyszedł z domu z torbami książek, które chciał oddać. Zasłabł. Zdążył je przekazać, ale już nie osobiście...

W piątek, 2 lutego, o godzinie 13.10 pożegnaliśmy Szambelana na nowym cmentarzu przy ul. Wrocławskiej.

Ceremonię poprowadził Henryk Makuszewski, świecki ceremoniarz. Zielonogórskiego Szambelana żegnała rodzina oraz znajomi. Na pogrzebie pojawił się również prezydent Janusz Kubicki. W trumnie, Zdzisław Piotrowski przy lewej ręce miał środowe wydanie Gazety Lubuskiej. Odszedł na inną służbę, na inny deptak...

Przeczytaj też:X-Demon w Zielonej Górze. Właściciele klubu spotkali się z Januszem Kubickim. Klub szuka nowych ochroniarzy. Co z koncesją na alkohol?

2/17
Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie...
fot. Mariusz Kapała / GL

Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie pokaże swojej kolejnej publikacji, w której wychwalać będzie Winny Gród. W wieku 80 lat odszedł na inną służbę, na inny deptak...



Kiedy odszedł red. Antoni Łusiak, w książce wspomnieniowej Zdzisław Piotrowski napisał: „W opinii wielu obserwatorów stosunki czytelnika „Gazety Lubuskiej” Zdzisława Piotrowskiego z redaktorem działu miejskiego, Antonim Łusiakiem można było zakwalifikować do średniego stanu męskiej przyjaźni. Obaj kochamy Zieloną Górę i szanujemy jej mieszkańców. Świadomie użyłem określenia kochamy, bo ja ciągle żyję, a Antoni, hen z zaświatów, przypatruje się Zielonej Górze i przeżywa radości z pozytywnych działań, a smuci się z pechów czy niedoróbek”. Teraz pewnie przypatruje się miastu Szambelan. Tym tytułem określało go wielu zielonogórzan.

Zdzisław Piotrowski urodził się 14 kwietnia 1938 roku. Gdy miał 10 lat, przybył z rodzicami do Zielonej Góry. Często wspominał miasto pełne magnolii, ogródków, winnic. I pierwszą swoją szkołę, która znajdowała się w obecnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli.

Po maturze został kierownikiem klubu kultury „Zastal”. Potem pracował m.in. w: CPN-ie, Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego, Lumelu, Wojewódzkim Urzędzie Statystycznym, PTTK, Turyście, Spółdzielczość Pracy Rembud, Nafcie.

Żartował, że wie, co zrobić z bronią, bo był strażnikiem w Zastalu. Przez lata był stałym gościem naszej redakcji. I choć nie zawsze zgadzaliśmy się z jego pomysłami, nie sposób odmówić mu zaangażowania w sprawy miejskie.

- Pierwszy raz poznałem Zdzisława Piotrowskiego ponad 20 lat temu - przyznaje prezydent Janusz Kubicki. - Pracowałem wtedy w jednym z mediów lokalnych. Pomagałem mu w wydaniu jego publikacji. Potem często dyskutowaliśmy o mieście. I wydawało się, że Szambelan na deptaku będzie zawsze. Był barwną postacią...

Ewa Duma często wspominała go w kronikach miasta. Bo był wszędzie tam, gdzie się coś działo. Radny Andrzej Bocheński bliżej poznał Szambelana, gdy był marszałkiem, a los województwa stał pod znakiem zapytania. Bardzo angażował się w obronę naszego regionu.

- Brał udział w demonstracjach w Warszawie. W swoim kontuszu z czasów Jana III Sobieskiego i szalbą wzbudzał zainteresowanie wszystkich stacji telewizyjnych - opowiada też Andrzej Brachamński. - Miał wiele ciekawych pomysłów. Jeszcze za czasów Edwarda Mincera mówiłem, że przydałby się mu asystent z miasta, który pomógłby w ich realizacji. Bo tak to często nie doczekiwały się wykonania.

Zdaniem A. Brachmańskiego wadą Szambelana było to, że wszystko zbierał. Nie podobało się to jego otoczeniu.

- Należało mu w tym pomóc. Nie wyszło, co potwierdza słabość opieki społecznej - mówi radny Brachmański, który niemal każdego dnia spotykał Piotrowskiego pod szafą z książkami przy ratuszu. Wyciągał lektury, przynosił swoje.

Był bohaterem filmu „Nachbar” Andrzeja Fidyka, który opowiadał o życzliwej współpracy między Polakami i Niemcami. A Szambelan przyjaźnił się z niemiecką rodziną.

W poniedziałek rano, 29 stycznia, wyszedł z domu z torbami książek, które chciał oddać. Zasłabł. Zdążył je przekazać, ale już nie osobiście...

W piątek, 2 lutego, o godzinie 13.10 pożegnaliśmy Szambelana na nowym cmentarzu przy ul. Wrocławskiej.

Ceremonię poprowadził Henryk Makuszewski, świecki ceremoniarz. Zielonogórskiego Szambelana żegnała rodzina oraz znajomi. Na pogrzebie pojawił się również prezydent Janusz Kubicki. W trumnie, Zdzisław Piotrowski przy lewej ręce miał środowe wydanie Gazety Lubuskiej. Odszedł na inną służbę, na inny deptak...

Przeczytaj też:X-Demon w Zielonej Górze. Właściciele klubu spotkali się z Januszem Kubickim. Klub szuka nowych ochroniarzy. Co z koncesją na alkohol?

3/17
Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie...
fot. Mariusz Kapała / GL

Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie pokaże swojej kolejnej publikacji, w której wychwalać będzie Winny Gród. W wieku 80 lat odszedł na inną służbę, na inny deptak...



Kiedy odszedł red. Antoni Łusiak, w książce wspomnieniowej Zdzisław Piotrowski napisał: „W opinii wielu obserwatorów stosunki czytelnika „Gazety Lubuskiej” Zdzisława Piotrowskiego z redaktorem działu miejskiego, Antonim Łusiakiem można było zakwalifikować do średniego stanu męskiej przyjaźni. Obaj kochamy Zieloną Górę i szanujemy jej mieszkańców. Świadomie użyłem określenia kochamy, bo ja ciągle żyję, a Antoni, hen z zaświatów, przypatruje się Zielonej Górze i przeżywa radości z pozytywnych działań, a smuci się z pechów czy niedoróbek”. Teraz pewnie przypatruje się miastu Szambelan. Tym tytułem określało go wielu zielonogórzan.

Zdzisław Piotrowski urodził się 14 kwietnia 1938 roku. Gdy miał 10 lat, przybył z rodzicami do Zielonej Góry. Często wspominał miasto pełne magnolii, ogródków, winnic. I pierwszą swoją szkołę, która znajdowała się w obecnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli.

Po maturze został kierownikiem klubu kultury „Zastal”. Potem pracował m.in. w: CPN-ie, Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego, Lumelu, Wojewódzkim Urzędzie Statystycznym, PTTK, Turyście, Spółdzielczość Pracy Rembud, Nafcie.

Żartował, że wie, co zrobić z bronią, bo był strażnikiem w Zastalu. Przez lata był stałym gościem naszej redakcji. I choć nie zawsze zgadzaliśmy się z jego pomysłami, nie sposób odmówić mu zaangażowania w sprawy miejskie.

- Pierwszy raz poznałem Zdzisława Piotrowskiego ponad 20 lat temu - przyznaje prezydent Janusz Kubicki. - Pracowałem wtedy w jednym z mediów lokalnych. Pomagałem mu w wydaniu jego publikacji. Potem często dyskutowaliśmy o mieście. I wydawało się, że Szambelan na deptaku będzie zawsze. Był barwną postacią...

Ewa Duma często wspominała go w kronikach miasta. Bo był wszędzie tam, gdzie się coś działo. Radny Andrzej Bocheński bliżej poznał Szambelana, gdy był marszałkiem, a los województwa stał pod znakiem zapytania. Bardzo angażował się w obronę naszego regionu.

- Brał udział w demonstracjach w Warszawie. W swoim kontuszu z czasów Jana III Sobieskiego i szalbą wzbudzał zainteresowanie wszystkich stacji telewizyjnych - opowiada też Andrzej Brachamński. - Miał wiele ciekawych pomysłów. Jeszcze za czasów Edwarda Mincera mówiłem, że przydałby się mu asystent z miasta, który pomógłby w ich realizacji. Bo tak to często nie doczekiwały się wykonania.

Zdaniem A. Brachmańskiego wadą Szambelana było to, że wszystko zbierał. Nie podobało się to jego otoczeniu.

- Należało mu w tym pomóc. Nie wyszło, co potwierdza słabość opieki społecznej - mówi radny Brachmański, który niemal każdego dnia spotykał Piotrowskiego pod szafą z książkami przy ratuszu. Wyciągał lektury, przynosił swoje.

Był bohaterem filmu „Nachbar” Andrzeja Fidyka, który opowiadał o życzliwej współpracy między Polakami i Niemcami. A Szambelan przyjaźnił się z niemiecką rodziną.

W poniedziałek rano, 29 stycznia, wyszedł z domu z torbami książek, które chciał oddać. Zasłabł. Zdążył je przekazać, ale już nie osobiście...

W piątek, 2 lutego, o godzinie 13.10 pożegnaliśmy Szambelana na nowym cmentarzu przy ul. Wrocławskiej.

Ceremonię poprowadził Henryk Makuszewski, świecki ceremoniarz. Zielonogórskiego Szambelana żegnała rodzina oraz znajomi. Na pogrzebie pojawił się również prezydent Janusz Kubicki. W trumnie, Zdzisław Piotrowski przy lewej ręce miał środowe wydanie Gazety Lubuskiej. Odszedł na inną służbę, na inny deptak...

Przeczytaj też:X-Demon w Zielonej Górze. Właściciele klubu spotkali się z Januszem Kubickim. Klub szuka nowych ochroniarzy. Co z koncesją na alkohol?

4/17
Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie...
fot. Mariusz Kapała / GL

Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie pokaże swojej kolejnej publikacji, w której wychwalać będzie Winny Gród. W wieku 80 lat odszedł na inną służbę, na inny deptak...



Kiedy odszedł red. Antoni Łusiak, w książce wspomnieniowej Zdzisław Piotrowski napisał: „W opinii wielu obserwatorów stosunki czytelnika „Gazety Lubuskiej” Zdzisława Piotrowskiego z redaktorem działu miejskiego, Antonim Łusiakiem można było zakwalifikować do średniego stanu męskiej przyjaźni. Obaj kochamy Zieloną Górę i szanujemy jej mieszkańców. Świadomie użyłem określenia kochamy, bo ja ciągle żyję, a Antoni, hen z zaświatów, przypatruje się Zielonej Górze i przeżywa radości z pozytywnych działań, a smuci się z pechów czy niedoróbek”. Teraz pewnie przypatruje się miastu Szambelan. Tym tytułem określało go wielu zielonogórzan.

Zdzisław Piotrowski urodził się 14 kwietnia 1938 roku. Gdy miał 10 lat, przybył z rodzicami do Zielonej Góry. Często wspominał miasto pełne magnolii, ogródków, winnic. I pierwszą swoją szkołę, która znajdowała się w obecnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli.

Po maturze został kierownikiem klubu kultury „Zastal”. Potem pracował m.in. w: CPN-ie, Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego, Lumelu, Wojewódzkim Urzędzie Statystycznym, PTTK, Turyście, Spółdzielczość Pracy Rembud, Nafcie.

Żartował, że wie, co zrobić z bronią, bo był strażnikiem w Zastalu. Przez lata był stałym gościem naszej redakcji. I choć nie zawsze zgadzaliśmy się z jego pomysłami, nie sposób odmówić mu zaangażowania w sprawy miejskie.

- Pierwszy raz poznałem Zdzisława Piotrowskiego ponad 20 lat temu - przyznaje prezydent Janusz Kubicki. - Pracowałem wtedy w jednym z mediów lokalnych. Pomagałem mu w wydaniu jego publikacji. Potem często dyskutowaliśmy o mieście. I wydawało się, że Szambelan na deptaku będzie zawsze. Był barwną postacią...

Ewa Duma często wspominała go w kronikach miasta. Bo był wszędzie tam, gdzie się coś działo. Radny Andrzej Bocheński bliżej poznał Szambelana, gdy był marszałkiem, a los województwa stał pod znakiem zapytania. Bardzo angażował się w obronę naszego regionu.

- Brał udział w demonstracjach w Warszawie. W swoim kontuszu z czasów Jana III Sobieskiego i szalbą wzbudzał zainteresowanie wszystkich stacji telewizyjnych - opowiada też Andrzej Brachamński. - Miał wiele ciekawych pomysłów. Jeszcze za czasów Edwarda Mincera mówiłem, że przydałby się mu asystent z miasta, który pomógłby w ich realizacji. Bo tak to często nie doczekiwały się wykonania.

Zdaniem A. Brachmańskiego wadą Szambelana było to, że wszystko zbierał. Nie podobało się to jego otoczeniu.

- Należało mu w tym pomóc. Nie wyszło, co potwierdza słabość opieki społecznej - mówi radny Brachmański, który niemal każdego dnia spotykał Piotrowskiego pod szafą z książkami przy ratuszu. Wyciągał lektury, przynosił swoje.

Był bohaterem filmu „Nachbar” Andrzeja Fidyka, który opowiadał o życzliwej współpracy między Polakami i Niemcami. A Szambelan przyjaźnił się z niemiecką rodziną.

W poniedziałek rano, 29 stycznia, wyszedł z domu z torbami książek, które chciał oddać. Zasłabł. Zdążył je przekazać, ale już nie osobiście...

W piątek, 2 lutego, o godzinie 13.10 pożegnaliśmy Szambelana na nowym cmentarzu przy ul. Wrocławskiej.

Ceremonię poprowadził Henryk Makuszewski, świecki ceremoniarz. Zielonogórskiego Szambelana żegnała rodzina oraz znajomi. Na pogrzebie pojawił się również prezydent Janusz Kubicki. W trumnie, Zdzisław Piotrowski przy lewej ręce miał środowe wydanie Gazety Lubuskiej. Odszedł na inną służbę, na inny deptak...

Przeczytaj też:X-Demon w Zielonej Górze. Właściciele klubu spotkali się z Januszem Kubickim. Klub szuka nowych ochroniarzy. Co z koncesją na alkohol?

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Wybory 2024 w Międzyrzeczu. Pięcioro kandydatów na burmistrza. Na kogo zagłosujecie?

Wybory 2024 w Międzyrzeczu. Pięcioro kandydatów na burmistrza. Na kogo zagłosujecie?

Najlepiej wyceniani piłkarze Ekstraklasy. Numerem jeden przyszła gwiazda Tottenhamu

Najlepiej wyceniani piłkarze Ekstraklasy. Numerem jeden przyszła gwiazda Tottenhamu

Elegancki dom Iwony Pavlović z „Tańca z gwiazdami”. Tak mieszka „Czarna Mamba”

Elegancki dom Iwony Pavlović z „Tańca z gwiazdami”. Tak mieszka „Czarna Mamba”

Zobacz również

Uwertury Wagnera, dzieło Mahlera oraz "Stabat Mater" Szymanowskiego w filharmoni

Uwertury Wagnera, dzieło Mahlera oraz "Stabat Mater" Szymanowskiego w filharmoni

Wybory 2024 w Międzyrzeczu. Pięcioro kandydatów na burmistrza. Na kogo zagłosujecie?

Wybory 2024 w Międzyrzeczu. Pięcioro kandydatów na burmistrza. Na kogo zagłosujecie?