Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznajemy sołectwa: Warszawa ma Wilanów, Zielona Góra może zaś chwalić się Zatoniem. Pamiętacie, jak było tu dawniej? [ZDJĘCIA]

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Zielona Góra Zatonie. Pałac dziś i kiedyś. Jak zmienia się sołectwo?
Zielona Góra Zatonie. Pałac dziś i kiedyś. Jak zmienia się sołectwo? Mariusz Kapała
Nasz cykl, w którym prezentujemy Państwu sołectwa, powoli dobiega końca. Ale nie można zapomnieć w nim o Zielonej Górze Zatoniu - wielu znanym przede wszystkim z powodu pałacu, którego ruiny po wielu latach doczekały się odnowy. Jak się tutaj żyje?

- Po połączeniu w Zatoniu bardzo dużo się zmieniło - mówi Krzysztof Sadecki, sołtys sołectwa Zatonie. - Można chyba powiedzieć, że jesteśmy jednym z takich najbardziej zauważalnych sołectw, które wypiękniało. Nie tylko ze względu na park i pałac, ale na wszystko, co się wokół niego dzieje. Przede wszystkim trzeba zauważyć świetlicę sołecką i obiekt sportowy, który mamy.

W tym sołectwie wciąż się coś zmienia

Świetlica to prawdziwa perełka, odnawiana na podstawie starych fotografii. Tę po wielkim remoncie otworzono jeszcze w zeszłym roku. W minioną sobotę nastąpiło zaś oficjalne otwarcie nowej szatni przy boisku. Tutaj znajduje się też ogólnodostępna toaleta, z myślą o mieszkańcach, przyjeżdżających na pobliski cmentarz. Oficjalne otwarcie budynku przy terenie do rekreacji (mieści się tu też wiata, która dobrze służy podczas imprez) nastąpiło w trakcie dożynek sołectwa Zatonie.

- Radny Tomasz Sroczyński, myślę, że mogę tu przytoczyć jego nazwisko, powiedział kiedyś, że jak robi się coś w Zatoniu, to robi się to przytupem - śmieje się jeszcze sołtys.

Po przyłączeniu, przy okazji odnowy świetlicy, zmienił się też okoliczny teren. Powstał parking, na którym można zostawić swoje auto, by pójść obejrzeć zmiany, jakie nastąpiły już w pałacu w Zielonej Górze Zatoniu.

Zloty pociąg, bursztynowa komnata, złoto Wrocławia, kosztowności mongolskiego chana... Wszystkie te skarby mogą znajdować się gdzieś obok nas. Nie wierzycie? Przeczytajcie.  ZATONIE - Złoto białego generałaZ Zatoniem wiąże się historia, którą opisał w swojej książce "Testament barona" znany dziennikarz - podróżnik Witold Michałowski. Uważa on, że testament bałtyckiego barona Ungerna-Sternberga, chana mongolskiego z 1921 roku, określający miejsce ukrycia skarbów mongolskich w Azji, trafił w 1945 roku z Estonii do Zatonia. Gdzie zaginął bądź został ukryty...Baron Roman Nicolaus von Ungern-Sternberg to rosyjski generał, dowódca Azjatyckiej Dywizji Konnej na Dalekim Wschodzie. Urodził się w Grazu, wychowywał w Tallinnie. Uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej w 1905. Po rewolucji lutowej wysłany na Daleki Wschód. Po rewolucji październikowej walczył z bolszewikami. Zasłynął bezlitosnymi mordami bolszewików lub osób podejrzanych o sprzyjanie bolszewikom czy innym frakcjom rewolucyjnym oraz na Żydach, przez co zyskał tytuł Krwawego Barona. Przejął dowodzenie nad armią w rejonie jeziora Bajkał.Od 1920 odciął się od Białej Gwardii i ogłosił niezależnym wojownikiem. Jego celem stało się zaprowadzenie monarchii na całym świecie. Głosił hasła antysemickie. Zaczął przygotowywać ekspedycję, której celem miało być przywrócenie dynastii Qing w Chinach. W dniach 28 września - 2 października 1920 jego oddziały wkroczyły do Mongolii. 3 lutego 1921 zdobył Urgę i przywrócił tam władzę Bogda Chana. Faktycznie sam przejął władzę, ogłaszając się reinkarnacją Czyngis-chana.W czerwcu 1921 na czele 20-tysięcznej armii białych Rosjan i Mongołów zaatakował Rosję, jednakże szybko został rozbity w bitwach pod Nauszkami i Jeziorem Gęsim. Obalony 6 lipca 1921, dowodził ruchem oporu do pojmania 21 sierpnia. Zginął 15 września 1921, rozstrzelany w Nowosybirsku.O jakim skarbie mowa? To kasa białej gwardii, nad którą sprawował pieczę uzupełniona przez lamaickie dobra i kosztowności z buddyjskich klasztorów. Cały ten majątek zniknął ukryty gdzieś w stepach Mongolii. Gdzie? To pokazuje mapa ukryta w Zatoniu.

Uwaga poszukiwacze skarbów! To w Lubuskiem może być schowane...

Udało się też odnowić kościół. W Marzęcinie, który też należy do sołectwa, powstał plac do rekreacji i plac zabaw. Mieszkańcy podkreślają, że dobrze udało się spożytkować pieniądze, które trafiły do tego sołectwa z bonusu połączeniowego. Ale sołtys nie ukrywa, że ma kolejne pomysły.

- Priorytetem jest dla mnie połączenie dwóch sołectw - mówi Krzysztof Sadecki. Jakich? Mowa tutaj o Barcikowicach.
- Brakuje nam chodnika między tymi sołectwami - podkreśla sołtys. - A wiadomo, że mieszkańcy mają rodziny tu i tu. Ludzie z Barcikowic przychodzą do kościoła do nas. I to jest niebezpieczne przejście, bo trzeba wychodzić na drogę. Są już tworzone projekty, my po swojej stronie, jako Zatonie, mamy na to zabezpieczone pieniądze.

Prezydent Kubicki ogłosił w ostatnim czasie, że chciałby uruchomić fundusz dzielnicowy dla sołectw. Z niego, jak mówi sołtys, można byłoby zrobić np. oświetlenie na trzech ulicach, na których go jeszcze nie ma.

Zaś dzięki unijnym dotacjom możliwa była też budowa kanalizacji w sołectwie. Prace są na ukończeniu.

Zdarza się, że mocą sołectwa są jego aktywni mieszkańcy. Tak jest i w przypadku Zatonia. To tutaj prężnie działa stowarzyszenie Nasze Zatonie, które nie tylko kultywuje i dba o historię sołectwa, ale poprzez swoją stronę internetową na bieżąco informuje o każdym ważnym dla Zatonia wydarzeniu czy sprawie, jeździ na wycieczki śladami Doroty de Talleyrand-Perigord.

- Byliśmy jednymi z inicjatorów założenia stowarzyszenia - mówią nam mieszkańcy: pani Maria i pan Bogdan. - Na początku było nas parę, teraz jest 66! Dlaczego zdecydowaliśmy się tu zamieszkać przed laty? Ciągnęło nas na wieś, do ciszy i spokoju. Przyjeżdżaliśmy do parku, ciekawiła nas historia tego miejsca. Mieszkamy tu już prawie 10 lat i naprawdę nam tu dobrze.

Przypałacowy park to nasza prawdziwa perełka

Kogo nie pytamy o opinię, wszyscy zgodnie mówią, że w Zatoniu po prostu dobrze się mieszka. Wciąż sołectwo ma w sobie dużo ze spokojnej wsi, a każda zmiana cieszy i napawa zielonogórzan dumą.

- Mieszkam tu od 22 lat - mówi pan Jerzy. - Wcześniej żyłem w centrum Zielonej Góry, m.in. na 10 piętrze w bloku. Ale marzyło mi się wrócić do spokojniejszego miejsca. W Zatoniu zauroczył mnie park. Będzie on naszą perełką. Czy sołectwo zmieniło się po połączeniu? Oczywiście! Świetnie nam się tutaj żyje (do naszej rozmowy dołącza sąsiad pana Jerzego i zgadza się z ta opinią - dop. red.).

Jest co tutaj zobaczyć!

Zatonie, jak mało które sołectwo, może pochwalić się mnogością zabytków. Tutaj możemy obejrzeć ruiny kościoła pw. Św. Jana. Powstał on jeszcze w czasach średniowiecza. Nikogo nie trzeba też przekonywać, że niewątpliwą atrakcją jest zespół pałacowo-parkowy. Rozległe tereny zielone oraz ruiny pałacu, który dawniej należał m.in. do księżnej Doroty de Talleyrand – Perigord, do dziś robią wrażenie, choć przecież II wojna światowa nie oszczędziła tego obiektu. Cieszy więc fakt, że teraz doczekał się on tak rozległej rewitalizacji, ruiny zabezpieczono, zmienia się park, po latach znów będzie tu oranżeria... Oprócz tego Zatonie może pochwalić się też chociażby XVIII-wiecznym kościołem. Trochę tu jest do zobaczenia! Najlepiej wybrać się do sołectwa rowerami. Wokół niego jest sporo nowych ścieżek. To jak? Wybierzecie się na wycieczkę?

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska