– Widziałam go na korytarzach uczelni 1 października 2015 roku. Miał długie włosy splecione w kitkę i sportowe ubranie – nie wyglądał na pracownika naukowego. Niczym nie wzbudził moich podejrzeń – mówi kobieta, która zeznawała we wtorek w sprawie „fałszywego profesora” z Poznania. – Widziałam, jak wchodził do toalety, a kiedy sprzątałam kolejny pokój – widziałam, ze wychodzi stamtąd z dziewczyną – dodaje.
70-letni Janusz K. jest oskarżony o molestowanie studentek kilku poznańskich uczelni i szkół wyższych. Według śledczych jedną z kobiet zgwałcił. Mężczyzna grasował od 40 lat, a jego ofiarą padło w sumie 420 kobiet. Mężczyzna usłyszał tylko 14 zarzutów, bo większość spraw się przedawniła.
Oskarżony został zatrzymany w październiku 2015 roku. Kilka dni wcześniej zaatakował studentkę pierwszego roku Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego czyny wyszły na jaw tylko dzięki temu, że młoda kobieta zgłosiła się na policję. Inne ofiary milczały przez lata.
Jak działał Janusz K.? Mężczyzna zaczepiał studentki na korytarzach uczelni i prosił o pomoc w „badaniu antropologicznym”. W zamian gwarantował im opiekę podczas studiów. Podczas rzekomego badania w pierwszej kolejności studentki wypełniały ankietę. Następnie K. dokonywał "pomiarów". Na nagie ciała kobiet – w okolicy rąk, ud i twarzy – przyklejał centymetrowe karteczki nasączone wodą. W tym czasie mierzył im puls, tłumacząc, że zabieg ten ma na celu sprawdzenie z jaką szybkością wysychają kartki. Następnie nakłaniał je do różnego rodzaju czynności o charakterze seksualnym.
Fałszywy profesor. Ponad 40 lat molestował studentki:
Źródło: Dzień Dobry TVN
We wtorek w Sądzie Rejonowym Poznań Stare Miasto ruszył proces Janusza K. Sędzia Agata Trzcińska wyłączyła jednak jawność rozprawy, podczas której zeznawali m.in. pracownicy poznańskiego UAM.
– Nie wiem, czy ten mężczyzna często pojawiał się w gmachu uczelni. Akurat tego dnia zwrócił moją uwagę. Na Uniwersytet przychodzą różne osoby, chociażby po to, żeby skorzystać z toalety albo pozwiedzać. Jego zachowanie nie było dziwne, nie budziło podejrzeń – dodaje kobieta, która sprząta na WFPiK w Poznaniu.
Janusz K. podczas postępowania przygotowawczego złożył krótkie wyjaśnienia, ale nie przyznał się do winy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?