Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań zaczął

ARKADIUSZ MAŁYSZKA [email protected]
Wydarzenia, które rozgrywały się w ostatnich dniach czerwca 1956 roku w Poznaniu miały wyraźny rezonans w całym kraju. Bunt poznański spotkał się z aprobatą, a nawet entuzjazmem, czego wymownym przykładem było nazywanie popularnych "poznańskich" papierosów - "bohatery".

Ze sprawozdania Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Zielonej Górze za III kwartał 1956 r. wynika, iż organy bezpieczeństwa wespół z milicją: "ustaliły i zatrzymały 7 osobników, którzy bądź to bezpośrednio brały udział w prowokacji poznańskiej, bądź też w wyniku napadu na więzienie zostali wypuszczeni i ukrywali się na naszym terenie". Informatorzy "bezpieki" odnotowali m.in., że jedna z mieszkanek Zielonej Góry, wobec której prowadzono sprawę o kryptonimie "Juras", nazwała kłamstwem relacje "Gazety Zielonogórskiej" o wydarzeniach w Poznaniu. Powoływała się na syna, studenta I roku Politechniki Poznańskiej. Kobieta ta wypowiadała się wprost: "jak można tak kłamać, że UB i wojsko nie strzelało do ludzi, to jest nieprawda, gdyż mój syn wrócił z Poznania i mówił, że brał udział w zaistniałych wypadkach wspólnie z większością studentów i widział jak czołgi rozpoczęły strzelanie do ludzi".
Takie bezpośrednie informacje, a także masowe słuchanie rozgłośni zachodnich, nadających programy w języku polskim powodowały, iż mieszkańcy Polski byli nie najgorzej zorientowani w tym, co wydarzyło się Poznaniu.

Poznań zaczął

Podobnie było w miastach i wioskach województwa zielonogórskiego. Czujny Wojewódzki Urząd ds. Bezpieczeństwa Publicznego regularnie informował I sekretarza KW PZPR, towarzysza Lorka "o wypowiedziach w związku z prowokacją poznańską". Powszechne było solidaryzowanie się ludzi pracy z buntem poznańskim.
Pracownik ZPW "Polska Wełna", repatriant z Francji powiedział, iż "wyczyn poznański będzie zapisany w historii i pokazał, co potrafi polski robotnik". Mieszkaniec Żagania komentując poznańską rebelię wyraził opinię, iż należy ją popierać, ponieważ nadszedł najwyższy czas, aby w Polsce nikt nie głodował, a pracownicy mieli należyte wynagrodzenie. Pracownik stacji kolejowej w Kunowicach mówił, że o jego prawa walczą kolejarze z Poznania, którzy mają "tradycję swoich walk z roku 1905-1918 i 1926".
Wielu robotników, na przykład w zielonogórskim Zastalu cieszyło się, iż: "Poznań zaczął" i zastanawiali się: "kiedy zacznie się u nas…".
Kierownik masarni z Gorzowa Wlkp. wyrażał nadzieję, że: "nie tylko zabrali się już za tych s……, ale że zostanie zrzucone jarzmo, które od ponad 10 lat nosi na sobie Polska". Pracownik przedsiębiorstwa "Ruch" wypowiedział się, iż "takie rozruchy winny nastąpić w całym kraju, to wówczas Rząd nie zdołałby tego zdławić". Podobnie wypowiadał się Wacław P. z PSS w Nowej Soli, który uważał, iż takie rozruchy, jakie miały miejsce w Poznaniu to jeszcze za mało, gdyż powinny mieć miejsce we wszystkich większych miastach, a wówczas "komuniści uciekaliby". Bronisław W. z "Polskiej Wełny" wypowiadając się na bieżąco wyraził nadzieję, iż robotnicy poznańscy nie dadzą się ujarzmić, jak to bywało w Związku Radzieckim, a gdyby strajk rozszerzył się na całą Polskę, to wówczas można byłoby lepiej żyć.

Członkowie PZPR też byli za...

Także członkowie PZPR wyrażali się pozytywnie o poznańskim buncie, jak na przykład pracownik umysłowy Huty Szkła Wymiarki, który podkreślił także fakt, iż świadkami wydarzeń byli uczestnicy Międzynarodowych Targów Poznańskich, co ocenił pozytywnie, ponieważ "będą wiedzieć do czego zmierza klasa robotnicza w Polsce".
Podobne zdanie wyraził pracownik Gorzowskich Zakładów Włókien Sztucznych, który uznał, iż dobrze się stało, że pokazano całemu światu jak polscy robotnicy chodzą głodni z pustymi brzuchami. Nie wszystkim "uchodziło na sucho" głośne wyrażanie swojego zdania.
W pierwszym dniu lipca trzech mieszkańców Zielonej Góry aresztowano właśnie pod zarzutem, iż "publicznie pochwalali faszystowską prowokację w Poznaniu oraz nawoływali do terrorystycznych wystąpień przeciwko władzy ludowej w Polsce".
Niektórzy mieszkańcy Ziemi Lubuskiej pragnęli aktywnie solidaryzować się z poznaniakami. Już 29 czerwca UB uzyskało informacje, iż w Gorzowie jest lekarz, który proponował pracownikowi Zakładów Włókien Sztucznych przyłączenie się do przygotowania "zamieszek na terenie Gorzowa". W świebodzińskim przedsiębiorstwie transportu leśnego jeden z robotników zadeklarował, że "jak powstaną rozruchy w Świebodzinie to tę garstkę pracowników UB zarzucą czapkami".
Natomiast w Szprotawie, w godzinach wieczornych 30 czerwca, na patrolujących okolice gospody funkcjonariuszy milicji spadły dachówki. Tej samej nocy padły w Szprotawie dwa strzały "w związku z tym dla wyjaśnienia tego wysłano grupę funkcjonariuszy UB i MO, którzy zatrzymali dwóch osobników, z których jeden w trakcie ucieczki wyrzucił posiadany przez siebie kombinowany pistolet zdolny do użytku". Później nie wiązano jednak tych wypadków z próbą wywołania rozruchów.

... bo nie odleją surówki

Niektóre załogi wykorzystały ten specyficzny czas, kiedy władze nie były do końca pewne swego i próbowały walczyć o swoje sprawy. Pracownicy zakładów instalacyjnych PGR w Międzyrzeczu w piątek, 29 czerwca 1956 wystąpili z żądaniem wypłacenia należnej im premii. Zagrozili, że w razie nie spełnienia ich żądań nie przystąpią do pracy. Komitet Powiatowy PZPR spowodował wypłacenie pracownikom premii i sytuacja uległa poprawie. W tym samym dniu pracownicy PGR Osiczyn wystąpili do kierownictwa z petycją, żądając wydania węgla opałowego - i w tym wypadku pracownicy dopięli swego. Również w późniejszym okresie pod wpływem "Poznania" miało miejsce "niezadowolenie ze strony załogi" w kilku zakładach pracy. Najostrzej było w Lubuskiej Fabryce Zgrzeblarek Bawełnianych, w której 6 sierpnia pojawił się napis potępiający nazbyt dobrze pracujących formierzy, a blisko trzy tygodnie później grupa zalewaczy przerwała na godzinę swą pracę, co groziło "nieodlaniem 7 ton surówki znajdującej się w piecu". W trakcie przeprowadzonego dochodzenia organy bezpieczeństwa ustaliły, ze autorem wrogiego napisu był członek PZPR, natomiast przyczyną niezadowolenia załogi były niskie zarobki oraz niesprawiedliwe, zdaniem robotników, rozliczanie za wykonaną pracę.

"Szeptana propaganda"

Wydarzenia poznańskie dały też impuls do wzrostu tzw. "szeptanej propagandy", która wyolbrzymiała negatywne działania władzy, a także tworzyła "legendy", które łatwo uznawano za prawdę. Na przykład mieszkaniec Głogowa twierdził, że wojsko polskie i milicja odmówiły dławienia rozruchów, tylko "UB i żołnierze radzieccy mordowali naszych braci i siostry".
Należy dodać, że w okresie buntu poznańskiego na trenie województwa zielonogórskiego odnotowano także wrogie napisy, hasła i anonimowe ulotki. Wszystkie były odnotowywane przez ograny bezpieczeństwa, nawet, jeśli wykonano je w jednym egzemplarzu.
1 lipca "organa'' stwierdziły napis "Precz z Rosjanami - żądamy podwyżki płac" na asfalcie drogi między Sulechowem i Międzyrzeczem. Inny wrogi napis odnaleziono w ubikacji PGR Łagów, gdzie nieznany sprawca napisał kolorowa kredką "Niech żyje Poznań i jego bojowa walka o lepsze życie".
Wśród ulotek długością przebiła wszystkie inne ulotka napisana ręcznie atramentem, znaleziona w dwóch egzemplarzach, na prowincji, w gromadzie Dobrosułów, powiat Krosno. Autor w syntetyczny sposób opisał ówczesną rzeczywistość i wezwał do walki, oddajmy mu głos: "Prowokacja, prowokacja to jedno słowo jak tłumaczył się Rząd raju komunistów przed narodem i w obawie przed utratą władzy, w obawie przed dojrzewającą rewolucją w Polsce. Jakie wyjście pozostało Cyrankiewiczom, Ochabom, jak nie dalsze tłumaczenie i ucisk ludzi - Polaków. Ucisk i dyktatura władcy komunistycznego to jest obrona własnego życia. Do Was zwracam się młodzi Polacy, walczcie do końca z naszymi gnębicielami komunistycznymi, którzy mordowali nas podczas napaści Rosji Sowieckiej na naszą Rzeczpospolitą. Śmierć tyranom".

Zapracowana bezpieka

W Międzyrzeczu, 30 czerwca 1956 r., dwunastoletnia podobno dziewczynka podrzuciła w księgarni Domu Książki ulotkę, ręcznie pisaną: "Popieramy wystąpienie mieszkańców Poznania. Plan 5-letni doprowadzi do zguby. Precz z Rządem Ochaba". Podobne ulotki znaleziono także na ulicach miasta. W tym samym dniu w Sulechowie znaleziono 5 ulotek o treści "Robimy strajk 30 czerwca", które podobno rozrzucał niezidentyfikowany kolejarz.
Pełne ręce roboty miał też Wydział "W" WU ds. BP, zajmujący się perlustracją czyli kontrolą korespondencji wysyłanej i przychodzącej do mieszkańców województwa. W listach, wysyłanych także do wszechobecnego radia, ujawniano swoje poglądy.
Anonim z zielonogórskiego, broniący buntu poznańskiego przed negatywną propagandą rozpowszechnianą na falach eteru, napisał 2 lipca: "Nie jest to namowa imperialistów zagranicznych ani rodzimej reakcji, jest to gniew ludu, bunt przeciw despotyzmowi i bezprawiu, jakie panuje w naszym kraju. Jest to wołanie o chleb, możność życia. […] Dość tego gadania o dobrobycie rzekomym, o szczęściu robotnika i chłopa, nie jest to szczęściem żadnym, gdy robotnik i chłop jest w nieludzki sposób wyzyskiwany i gnębiony. […] Pamiętajcie tam u góry, spod znaku sierpa i młota, że burzy się morze, gniew ludu się wzmaga i brak cierpliwości na lepsze. Dlatego w Poznaniu wybuchło jak wulkan, niespodziewanie, pamiętajcie, ze to wydarzenie śledzi cały świat".

Ściśle tajne

Jako wyjątkową ciekawostkę należy potraktować informację z lipca 1956 r., o uzbrojonym oddziale, który jakoby miał się ukrywać w lesie koło Nowego Miasteczka. Takie "dane operacyjne" uzyskał Powiatowy Urząd ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Nowej Soli, który dowiedział się również, że dowódcą grupy jest Czesław Leciński, członek oddziału "Kościuszko" rozbitego w 1949 r. w powiecie gostyńskim. Według informatorów UB miał on zostać uwolniony z więzienia podczas rebeli w Poznaniu i odwiedzić znajomego zamieszkałego w Nowej Soli.
Powyżej przedstawione fakty zapisane zostały w ubeckich dokumentach opatrzonych przez całe dziesięciolecia klauzulą "ściśle tajne". Dzisiaj te zapisy są jawne i odkrywają, jak reagowali Polacy w czasie pierwszego buntu społecznego w PRL.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska