Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Praca za seks" w Bełchatowie? Śledczy badają nowy wątek ws. Misiewicza

Grzegorz Maliszewski
Grzegorz Maliszewski
Według informacji "Gazety Wyborczej" śledczy zajmujący się sprawą Bartłomieja Misiewicza, który jest podejrzewany o działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej, badają nowy wątek "pracy za seks". Do niemoralnej propozycji miało dojść podczas spotkania w Bełchatowie.Jak informuje "Gazeta Wyborcza" do zdarzenia miało dojść w 2016 lub 2017 roku podczas wizyty Bartłomieja Misiewicza w Bełchatowie. Ówczesny szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza miał wówczas gościć u Sławomira Z. - będącego wówczas prezesem spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, której oddziałami są elektrownia i kopalnia Bełchatów.– Panowie byli po alkoholu i zabawiali się przyjmując do pracy kandydatki. Jednej z nich proponowali, że dostanie pracę w zamian za to, co w kodeksie karnym nazywane jest „innymi czynnościami seksualnymi”. Dziewczyna odmówiła, a na dodatek napisała skargę do prezesa PiS – powiedziała "Gazecie Wyborczej" osoba znająca dobrze kulisy całej sprawy.Czytaj na kolejnym slajdzie
Według informacji "Gazety Wyborczej" śledczy zajmujący się sprawą Bartłomieja Misiewicza, który jest podejrzewany o działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej, badają nowy wątek "pracy za seks". Do niemoralnej propozycji miało dojść podczas spotkania w Bełchatowie.Jak informuje "Gazeta Wyborcza" do zdarzenia miało dojść w 2016 lub 2017 roku podczas wizyty Bartłomieja Misiewicza w Bełchatowie. Ówczesny szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza miał wówczas gościć u Sławomira Z. - będącego wówczas prezesem spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, której oddziałami są elektrownia i kopalnia Bełchatów.– Panowie byli po alkoholu i zabawiali się przyjmując do pracy kandydatki. Jednej z nich proponowali, że dostanie pracę w zamian za to, co w kodeksie karnym nazywane jest „innymi czynnościami seksualnymi”. Dziewczyna odmówiła, a na dodatek napisała skargę do prezesa PiS – powiedziała "Gazecie Wyborczej" osoba znająca dobrze kulisy całej sprawy.Czytaj na kolejnym slajdzie
Śledczy zajmujący się sprawą Bartłomieja Misiewicza, który jest podejrzewany o działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej, badają nowy wątek "pracy za seks".

Jak informuje "Gazeta Wyborcza" do zdarzenia miało dojść w 2016 lub 2017 roku podczas wizyty Bartłomieja Misiewicza w Bełchatowie. Ówczesny szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza miał wówczas gościć u Sławomira Z. - będącego wówczas prezesem spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, której oddziałami są elektrownia i kopalnia Bełchatów.

Panowie byli po alkoholu i zabawiali się przyjmując do pracy kandydatki. Jednej z nich proponowali, że dostanie pracę w zamian za to, co w kodeksie karnym nazywane jest „innymi czynnościami seksualnymi”. Dziewczyna odmówiła, a na dodatek napisała skargę do prezesa PiS – powiedziała "Gazecie Wyborczej" osoba znająca dobrze kulisy całej sprawy.

Czy faktycznie śledczy badają również ten wątek w sprawie Misiewicza? Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu odmawia komentarza.
- Jeżeli chodzi o wątki, jakie prowadzimy w tym śledztwie, na chwilę obecną nie udzielamy żadnych informacji - mówi Andrzej Dubiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

Przypomnijmy, że w ubiegłą środę Sąd Okręgowy w Warszawie wyraził zgodę na wyjście Bartłomieja Misiewicza z aresztu. Musiał jednak wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł. Kaucję wpłaciła rodzina.

Były szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne pod koniec stycznia tego roku. Wraz z nim zostali zatrzymani: b. poseł Mariusz Antoni K., b. członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA Radosław O., dwaj byli dyrektorzy PGZ i b. pracownica Ministerstwa Obrony Narodowej.

Śledczy postawili zarzuty Bartłomiejowi Misiewiczowi oraz Mariuszowi Antoniemu K. Chodzi o "powoływanie się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".

Rzecznik prokuratury po ogłoszeniu zarzutów w oficjalnym komunikacie poinformował, że Bartłomiej Misiewicz i Agnieszka M. jako funkcjonariusze publiczni usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. "Tym samym doprowadzili do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł" -poinformowała prokuratura w Tarnobrzegu.

Radosławowi O., Robertowi K. i Robertowi Sz. prokuratura zarzuca działania na szkodę spółki i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Praca za seks" w Bełchatowie? Śledczy badają nowy wątek ws. Misiewicza - Dziennik Łódzki

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska