Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracowity weekend naszych strażaków. Było gorąco! (zdjęcia czytelnika)

Michał Kowalewski Naczelnik OSP Skwierzyna
Praca strażaków jest bardzo niebezpieczna.
Praca strażaków jest bardzo niebezpieczna. Michał Kowalewski
Jak na lato przystało, miniony weekend był piękny i ciepły, ale dla skwierzyńskich strażaków, okazał się bardzo gorący…

[galeria_glowna]
Sobotni poranek zapowiadał się piękny i słoneczny. Termometry szybko szły do góry i już około godziny dziesiątej wskazywały 30 stopni. Tylko nieliczne chmurki, co jakiś czas przykrywały słoneczko, ale wtedy powietrze stawało się bardziej parne.

Dochodziła godzina 11.20, gdy w radiotelefonie nadleśnictwa, usłyszałem głos strażnika leśnego, który informował, że w lesie przy ul. Poznańskiej, pali się las. Natychmiast przekazałem informację o zaistniałym pożarze do powiatowego stanowiska kierowania w Międzyrzeczu i włączyłem syrenę. Po chwili pierwszy zastęp, podążał zatłoczonymi ulicami we wskazanym kierunku. Kiedy zjechaliśmy z ronda, w oddali widać już było, biały dym unoszący się nad lasem.

Po chwili jesteśmy na miejscu. Na szczęście pożar objął tylko 2 ary poszycia i tylko szybkie jego zauważenie sprawiło, że ogień został ujarzmiony w jego pierwszym stadium. Jednak by dokładnie zabezpieczyć pogorzelisko, na miejsce pożaru został zadysponowany ciężki Jelcz. Podanie ponad 8 tys. litrów wody na pożarzysko, sprawiło, iż po 45 minutach, strażacy mogli powrócić do remizy. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to był dopiero początek naszych zmagań z czerwonym kurem.

Powietrze stawało się coraz bardziej parne. Na niebie pojawiały się ciemniejsze chmurki, ale nic nie wskazywałoby miało padać. Wtem, za oknem rozległ się znajomy dźwięk syreny. Znów ktoś oczekuje od nas pomocy, pomyślałem i podbiegłem do radiostacji. - Międzyrzecz, co masz dla nas - rzuciłem do mikrofonu!

W odpowiedzi usłyszałem, że na 202 kilometrze w kierunku Trzebiszewa, doszło do wypadku, - dachował samochód osobowy i są osoby poszkodowane- przekazał nam dyżurny PSK. Gdy zbiegałem do garażu, spojrzałem na zegar, była wtedy godzina 15.30. W chwilę później, we wskazanym kierunku, mknął już zastęp skwierzyńskich strażaków.

Ale jazda wcale nie była łatwa. Bowiem ruch na tej trasie, jest ogromny! I na dodatek, nie wszyscy kierowcy zachowują się na drodze, poprawnie! Po dziesięciu minutach od zaalarmowania, jesteśmy na miejscu. Na poboczu drogi, pod lasem, leży do góry kołami samochód osobowy, daewoo lanos w odległości 2 metrów od pojazdu leżała na lewym boku, nieprzytomna pasażerka. - Międzyrzecz do 48, krzyknąłem do mikrofonu radiotelefonu - dawaj mi tu dwie karetki, bowiem są trzy osoby poszkodowane!

W chwilę później usłyszałem dźwięk nadjeżdżającej karetki. Zadzwonił też mój telefon, to dzwonił dyżurny PSK- słuchaj nie ma dobrej łączności ale pogotowie już wyjechało, oznajmił. Tak jedna karetka jest już na miejscu ale niech wyślą ze Skwierzyny drugą karetkę, bowiem są trzy osoby poszkodowane, a najciężej poszkodowana, będzie transportowana do Gorzowa, bowiem jej stan jest bardzo poważny - dodałem.

Strażacy wspólnie z ratownikami medycznymi, zaopatrzyli poszkodowana i przenieśli ja do karetki, a ta obrała kurs na Gorzów, bowiem tylko tam, mogła ona otrzymać szybko fachową pomoc. W czasie, gdy część strażaków pomagała ratownikom, inni zabezpieczali miejsce zdarzenia, by nie doszło do zatarcia śladów i kolejnego zdarzenia, bowiem dla przejeżdżających kierowców, wypadek na szosie, to coś szczególnego i traktują to jak jakąś ciekawostkę, którą należy utrwalić na zdjęciu. Nie baczą w tym momencie, że może to być przyczyna kolejnego zdarzenia!

Po odjeździe karetki strażacy zajęli się także dwiema pozostałymi niewiastami, które w taki sposób zakończyły swą podróż nad morze. Z uwagi na to, iż auto było wyposażone w gaz, a światła były cały czas włączone, konieczne stało się postawienie pojazdu na koła, by zabezpieczyć instalację gazową oraz odłączyć akumulator.

Okazało się, że policjanci także nie maja spokojnego dnia, bowiem właśnie obsługiwali także wypadek w okolicach Przytocznej oraz włamanie w Skwierzynie, po trzech godzinach w porozumieniu z policją, strażacy zakończyli swe działania na miejscu wypadku i o godzinie 18.35, powrócili do strażnicy.

Wydawałoby się, że wieczór będzie spokojny. Niestety tak nie miało być. Strażacy układali się do snu, po męczącym dniu, gdy za oknem, po raz trzeci tego dnia, strażacka syrena oznajmiła, że znów coś się dzieje. Kiedy zerwałem się z łóżka i spojrzałem na zegar, ten wskazywał godzinę 22.55. Co tym razem, pomyślałem biegnąc do strażnicy, a kiedy połączyłem się z dyżurnym w Międzyrzeczu, ten przekazał informację, że w okolicach Dobrojewa, pali się łąka. Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu. Spalił się jeden ar trawy na poboczu drogi. Podanie jednego prądu wody, załatwiło sprawę.

Gdy strażacy powrócili do remizy, zegar wskazywał godzinę 23.45. Jeszcze nie zdążyłem przekazać meldunku z Dobrojewa, gdy odezwał się telefon. To był dyżurny PSK, który zameldował, że miał telefon o palących się trawach w okolicy oczyszczalni ścieków. Wiesz - odpowiedziałem, kiedy wracaliśmy z Dobrojewa, od Skwierzyny Gaj mieliśmy wgląd na teren wokół oczyszczalni, jak na dłoni i nigdzie nie było widać ognia- odpowiedziałem.

Teraz byłem pewny, że ktoś po prostu pragnie się zabawić kosztem strażaków. Minęła północ i wszyscy rozchodzili się do swych domów licząc na spokojny sen… Jednak myliliśmy się ogromnie. Gdy tylko przyłożyłem głowę do poduszki, po raz czwarty przyszło udać się do zdarzenia. Strażacka syrena bezlitośnie stawiała nie tylko strażaków na równe nogi. Po otwarciu strażnicy i wywołaniu stanowiska kierowania, tym razem dyżurny przekazał zgłoszenie o pożarze w okolicach cmentarza.

Byłem pewny, że jest to fałszywe zgłoszenie, ale dyżurny powiedział, że miał kilka zgłoszeń w tej sprawie. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że pali się drewniana altanka, na ogrodach działkowych "Warta" przy ul. Międzyrzeckiej.

Po podaniu jednego prądu wody, pożar został szybko zlokalizowany ale po to by go dokładnie dogasić, wezwałem drugi zastęp z OSP Skwierzyna. Niestety drewniana altanka, nie miała szans by można było ją ocalić. Godzinę trwały czynności na ogrodach, nim strażacy mogli powrócić do remizy i udać się na zasłużony odpoczynek.

Niedziela minęła spokojnie. Tylko około godziny 16.40, otrzymaliśmy zgłoszenie, że przy ulicy Parkowej, pali się drzewo. Po chwili zastęp jest już na miejscu. Okazało się, że pali się pień po wyciętym drzewie. Kilka minut zajęło strażakom uporanie się z tym zagrożeniem i po dwudziestu minutach, powrócili do strażnicy.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska