Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Biedronki czują się zastraszani

Ewa Andruszkiewicz
SłAwomir Kowalski / Polska Press
Pracownicy sieci sklepów Biedronka skarżą się na pracodawcę. Tym razem chodzi o delegacje do pracy nad morzem w czasie lata. Ekspedienci mówią, że są do nich zmuszani pod groźbą kary.

- Pod koniec kwietnia zadzwoniła do mnie kierowniczka i poinformowała, że mam wskazać termin swojego wyjazdu do pracy w sklepie nad morzem. Skontaktowałam się z Biurem Obsługi Pracowników, wyjaśniłam, że nie mogę jechać, bo nie mam z kim zostawić dzieci. W odpowiedzi usłyszałam, że nie mogę odmówić pod groźbą poniesienia konsekwencji - mówi pani Karolina, pracująca w jednym ze sklepów Biedronka w rejonie Piła-Wałcz [imię zostało zmienione na prośbę naszej rozmówczyni]. - Mało kto chce o tym mówić głośno, bo wszyscy się boją. Zwłaszcza że są wśród nas prawie same matki. Rozumiem je, ale musimy coś zrobić, bo nie wyobrażam sobie, jak mam zostawić dom, rodzinę, dzieci i jechać do pracy do sklepu w okolicach Kołobrzegu. W takich sytuacjach firma powinna zapewniać nam zakwaterowanie i opiekunkę także dla naszych dzieci, a nie że jesteśmy zmuszane wybierać między rodziną a pracą - dodaje pani Karolina.

Czytaj też: Nagany za udział we włoskim proteście. Pracownicy i związkowcy idą do sądu

To już nie pierwsze skargi, płynące z ust pracowników Biedronki w kierunku ich przełożonych. W zeszłym tygodniu pisaliśmy na naszych łamach o naganach, jakie otrzymała część załogi za udział w tzw. włoskim proteście, przeprowadzonym na początku maja w celu zwrócenia uwagi na złe warunki pracy i płacy w branży handlowej, a także o tym, że z uwagi na niewystarczającą liczbę osób zatrudnionych w Biedronce, część pracowników zamiast w lecie, będzie musiała wykorzystać swoje urlopy dopiero jesienią. Teraz pojawiła się kwestia delegacji do sklepów położonych nad morzem, gdzie w trakcie wysokiego sezonu jest największy ruch.

- W poprzednich latach rzeczywiście wyjeżdżali ochotnicy. W tym roku na spotkaniu z przełożonym, które odbyło się w styczniu, jako kierownicy sklepów otrzymaliśmy polecenie, aby po pierwsze - zmienić plany urlopowe odnośnie lata, a po drugie - zostaliśmy poinformowani, że pracownicy muszą pojechać nad morze, bez względu na to, czy będą tego chcieli, czy nie. Jeśli wyznaczona osoba w podanym terminie nie stawi się do pracy, bo np. przedstawi zwolnienie lekarskie, to mamy wysłać następną osobę i kolejną i tak do skutku. Nakazano nam stworzenie list, ale już nie chętnych, tylko kto, kiedy i gdzie jedzie - opowiada pani Agnieszka, kierowniczka jednego ze sklepów Biedronka w rejonie Piła-Wałcz [imię zostało zmienione na prośbę naszej rozmówczyni]. - Część pracownic dzwoni do mnie z płaczem, że nie będzie miała za co pojechać. Firma owszem, zwraca nam koszty wyjazdów, ale dostajemy te pieniądze dopiero po powrocie, a nie przed. Druga część martwi się, że będzie musiała zostawić w domu swoje rodziny. Zapewniam, że nie ma tu już mowy o żadnej dobrowolności. Ludzie są zastraszani - dodaje pani Agnieszka.

Praw pracowników bronią związkowcy. Tłumaczą, że są przeciwni stosowanym przez firmę metodom. - W sklepach w północno-wschodniej Polsce pracownicy robią losowanie. Ten, kto wyciągnie zapałkę, będzie musiał jechać w delegację. Kobiety będą musiały zostawić swoich mężów i dzieci i wyjechać do pracy 160 km od swojego miejsca zamieszkania pod groźbą utraty pracy. To bulwersujące - mówi Piotr Adamczak, szef Solidarności w Biedronce.

Władze firmy odpierają zarzuty i zapewniają, że „plany delegacji są zawsze wcześniej uzgadniane z pracownikami”.

- Oddelegowania są ważną częścią organizacji obsługi sprzedaży sklepów funkcjonujących w miejscowościach o sezonowym ruchu turystycznym, rozwijamy to podejście od kilku lat. Plany delegacji są zawsze wcześniej uzgadniane z pracownikami. Chociaż zgodnie z kodeksem pracy pracodawca ma prawo do oddelegowania pracownika, podchodzimy indywidualnie do każdej osoby i jej sytuacji, dlatego nie może być mowy o zmuszaniu pracowników do delegacji. Każdy taki sygnał będziemy niezwłocznie wyjaśniać. Zaznaczamy również, że jeśli na delegacje nie zgłasza się wystarczająca grupa osób z JMP, korzystamy z pomocy osób zatrudnianych przez agencje zewnętrzne - wyjaśnia biuro prasowe Jeronimo Martins Polska S.A. - Z naszych obserwacji wynika, że wielu pracowników jest zainteresowanych delegacjami, a część osób jeździ na nie każdego roku. Delegacje dotyczą miejscowości w obrębie jednego regionu. Wszyscy delegowani pracownicy JMP otrzymują przewidziane prawem diety. Pracownicy korzystają też z możliwości zakwaterowania opłacanego przez pracodawcę lub zorganizowanego transportu - w zależności od preferencji danej osoby - dodaje biuro prasowe JMP.

[email protected]

Zobacz też: Jak znaleźć pierwszą pracę?

Wideo: Dzień Dobry TVN/ x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pracownicy Biedronki czują się zastraszani - Dziennik Bałtycki

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska