Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy gorzowskiej firmy nie chcą nosić numerów

Henryka Bednarska 0 95 722 57 72 [email protected]
Numery mają pracownicy montujący wiązki kablowe w starej hali (fot. archiwum)
Numery mają pracownicy montujący wiązki kablowe w starej hali (fot. archiwum)
Ludzie się burzą. - Każą nam nosić numery na plecach. Jak w obozie! - denerwuje się kobieta spotkana przed bramą Bordnetze. Zaprotestowała Solidarność. W efekcie powstała spegrupa, która pracuje nad rozwiązaniem problemu.

Tego listu nikt nie podpisał. Jest ostry. ,,Niedawno stało się coś tak okropnego, że przechodzi wszelkie granice!! Wymagacie od nas noszenia na plecach numerów. Ludzie zaczynają się buntować i wrzeć - mówią, że nie będą tego nosić. Odżywa w ich sumieniach coś potwornego, o czym przez tyle lat chcielibyśmy zapomnieć i że jest to naruszenie spokoju sumienia. (...) Wytatuujcie te numery na stałe na naszym ciele’’.

I śmiesznie, i straszno

Jest po 22.00. Z Bordnetze wychodzi popołudniowa zmiana. Jedna z kobiet tłumaczy, że numery mają tylko pracownicy ze starej hali, którzy robią na tzw. karuzeli. Czyli montują wiązki kablowe do samochodów na taśmie w takiej formie. - Numer na plecach nie jest przypisany do osoby, ale do stanowiska. Są od 1 do 38. To ułatwia kontrolę - tłumaczy. Jej numery nie przeszkadzają. Jest jedną z dwóch, które tak twierdzą.

Innym to przeszkadza. - Na szczęście nie noszę. Czułaby się, hmm, oznakowana - mówi. Jej koleżanka dorzuca, że gdyby musiała nosić, strasznie by jej to nie pasowało. Dwie kolejne kobiety przyznają, że numery najpierw wywoływały u nich śmiech. Bo same ich nie mają. - Później ktoś porównał to z obozem koncentracyjnym - mówi niższa. I już śmiesznie nie było.

Związek jest na nie

Protest tych, co noszą numery, dotarł do zakładowej Solidarności. - Panie mogą czuć się skrępowane. Wychodzą do toalety, na przerwę do stołówki, pewnie razi je to, że się wyróżniają. Te, które noszą numery, są zbulwersowane - stwierdza szef związku Marek Tymanowski. Ocenia, że z numery na plecach ma nie więcej niż 10 proc. załogi. - Na innej karuzeli pracownicy mają z przodu zwyczajne identyfikatory. Nie wiem, dlaczego na tamtej jest inaczej - mówi. Związek już rozmawiał z zarządem firmy o tym problemie i ,,złożył negatywną opinię’’. W efekcie powołano grupę, która ma rozwiązać problem. Są w niej m.in. trzy pracownice wyznaczone przez związek.

O numerach chcieliśmy porozmawiać z zarządem firmy. Zamierzaliśmy zapytać, czemu służą: czy kontroli jakości - ale przecież wiadomo, kto na jakim stanowisku pracuje, czy określeniu, gdzie kto w danym momencie się znajduje. Jednak dyrektor Franciszek Urbanowicz nie zgodził się na rozmowę: - Pracuje komisja. Dopóki nie zakończy pracy, nie będę rozmawiał.

Czytaj też: Hutnicy są oburzeni: dyrekcja oszczędza na naszym święcie!

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska