Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Zastalu walczą w sądzie o kasę

Piotr Jędzura 68 324 88 46 [email protected]
Ryszard Król szefował kasie zapomogowo-pożyczkowej, jego zastępca był Ireneusz Sadowski. Teraz walczą o odzyskanie pieniędzy należących się pracownikom (fot. Mariusz Kapała)
Ryszard Król szefował kasie zapomogowo-pożyczkowej, jego zastępca był Ireneusz Sadowski. Teraz walczą o odzyskanie pieniędzy należących się pracownikom (fot. Mariusz Kapała)
Ponad 300 byłych pracownicy Zastalu Wagony S.A. sądzą się z firmą o zwrot około 340 tys. zł wpłaconych do kasy zapomogowo-pożyczkowej. I to już od dziewięciu lat. Wczoraj miał zapaść wyrok, ale sprawę odroczono.

Wyroku jednak nie było. Bo sąd musi wysłuchać opinii biegłych dotyczących kwot, o zwrot których ubiegają się poszkodowani. - Składki do kasy były ściągane z pensji, ale nie trafiały na konto kasy, tylko na firmowe - wyjaśniał nam wczoraj Ryszard Król, prezes kasy zapomogowo-pożyczkowej. - Na firmowe konto wpłacane były też raty osób, które z kasy zaciągnęły pożyczki.

Gdy R. Król i wiceprezes kasy Ireneusz Sadowski zauważyli problem, interweniowali w zarządach Zastal Wagony S.A. i Zakładu Remontowo-Budowlanego. - Mówili nam, że pieniądze brali na ratowanie firmy, ale ich nie oddali - tłumaczyli. Dlatego poszli do sądu.

Sprawa ciągnie się już niemal dziewięć lat. Część należnych pieniędzy wypłacił pracownikom syndyk. Zostało jeszcze około 340 tys. zł. Pracownicy, czując się oszukanymi, oskarżyli zarządy obu firm. Dziś żadna z nich już nie istnieje. Upadły. - Walczymy o pieniądze, które po wygranej zostaną zwrócone pracownikom - mówił Król.

Problemem będzie ściągnięcie ponad 100 tys. zł. - Prezes Zakładu Remontowo-Budowlanego zmarł w ubiegłym roku - mówi Król.

Wczoraj na sądowym korytarzu zastaliśmy dwóch szefów Zastal Wagony S.A. Pierwszy nie chciał komentować sprawy. Głos zabrał Jacek Walkowski. - W 2002 r. byłem ostatnim szefem firmy, kiedy już nie było pieniędzy - powiedział. Jak tłumaczył, prowadzono rozmowy o kredytach, ale banki były nieprzychylne. Zastal miał wtedy podpisane umowy na dostawę wagonów do Niemiec i Belgii. Zdaniem Walkowskiego za jego szefowania do kasy zapomogowo-pożyczkowej trafiła suma zaledwie około 14 tys. zł. Nie rozumie również tego, dlaczego syndyk nie wypłacił pracownikom wszystkich pieniędzy. - W dodatku nie wiem, dlaczego zarząd kasy widząc problemy nie wypowiedział umowy, tylko dalej pozwalał na ściąganie pieniędzy. Mogli to przecież przerwać - mówi Walkowski.

Kolejną rozprawę sad wyznaczył na 21 września. Zostanie wtedy przesłuchany biegły.

Czytaj też: Związkowców z Teleskopu nie wpuszczają do firmy

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska