Pieniądze motywują do nauki
Zapowiedzi radykalnych cięć z Funduszu Pracy, już w zeszłym roku przyprawiały rzemieślników o zawrót głowy. - Gdybym zdecydowała się przyjąć ucznia do pierwszej klasy, a rząd wstrzymałby dotacje, sama musiałabym dalej pokrywać koszty jego kształcenia - zaznacza Beata Wołowiec, właścicielka saloniku fryzjerskiego Viva z żarskich Kunic.
W skali miesiąca to jakieś 110 zł za ucznia, jeśli do tego dorzuci badania, składki ZUS, wyda na zabezpieczenie narzędzi, szczotek, nożyczek, grzebieni, suszarek to kwota rośnie. Sama "główka", na której uczniowie ćwiczą pierwsze cięcia, kosztuje 200 zł. Na koniec musi pokryć koszty egzaminu czeladniczego. To kolejne 600 zł. Nauka zawodu trwa trzy lata. B. Wołowiec ma trzy uczennice, dwie są na pierwszym roku, jedna kontynuuje naukę.
Sama zdobywała zawodową wprawę pod okiem doświadczonego fachowca i wie, że wtedy można nie tylko doskonalić umiejętności, ale i zdobyć dobry zawód. Co roku zgłasza się do niej kilka dziewcząt, fryzjerka ma jednak ograniczone możliwości lokalowe.
- Dziewczynki deklarowały nawet rezygnację z miesięcznej pensji, byleby tylko mieć gdzie zdobywać pierwsze szlify w zawodzie - mówi B. Wołowiec. - Dla mnie to było nie do pomyślenia, by im nie zapłacić. Już w czerwcu zdecydowałam się przyjąć dwie uczennice, we wrześniu, gdy dowiedziałam się o przywróceniu refundacji, kamień spadł mi z serca. Ciągle czuję się niepewna, bo nie wiadomo, co rząd wymyśli za rok.
I dodaje, że pieniądze, choć niewielkie są dla młodych ludzi motywacją, by się szkolić
Szkolnictwo zawodowe rozłożono na łopatki
Problem dotyczy cukierników, mechaników samochodowych, piekarzy czy szewców. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz za kilkanaście lat zabraknie nam rzemieślników. Efekty już widać, pracodawcy niechętnie przyjmują uczniów.
Bolesław Adamik z Żar ma zakład szklarski i rozumie obawy właścicieli zakładów. - System przyznawania dotacji powinien być stabilny - podkreśla. Takie zachwiania podcinają rzemieślnikom skrzydła. Nie dziwię, że ostrożnie podchodzą do przyjmowania uczniów, skoro nie mają pewności, czy za rok otrzymają pieniądze na refundację.
Wskazuje, że każdy zawód wymaga innych nakładów, również na kształcenie ucznia. Błąd popełniony przez terminującego jednych kosztuje niewiele, innych całkiem sporo.
Praktykanci w warsztatach samochodowych naprawiają coraz nowsze i kosztowniejsze samochody, ich pomyłka jest nieporównywalna ze zmarnowaniem bochenka chleba. Jako wiceprezes Izby Rzemieślniczej w Zielonej Górze i wicemarszałek Lubuskiego Sejmiku Gospodarczego przypomina, że nauczyciele zawodu w całej Europie, otrzymują godne wynagrodzenie za kształcenie uczniów. Tylko w Polsce wciąż są spychani na dalszy plan
- Szkolnictwo zawodowe rozłożono na łopatki w chwili utworzenia liceów profilowanych - wylicza B. Adamik. - Jako członek powiatowej rady zatrudnienia wiem, że absolwenci szkół prowadzących naukę zawodu u rzemieślników stanowią najmniejszy odsetek bezrobotnych w powiecie żarskim. To najlepszy dowód, na to, że dobry warsztat gwarantuje im w przyszłości pracę, którą mogą zarabiać na życie.
Na te wszystkie zawirowania już reaguje niemiecki rynek pracy. Absolwentom polskich gimnazjów oferuje korzystne oferty pracy, a nawet nauki języka.
-Jeśli polityka państwa się nie zmieni nie powstrzymamy wypływu uczniów i już przygotowanych do pracy młodych ludzi - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?