Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawnicy wezmą pod lupę konkurs na szefa kostrzyńskiego MZK

Beata Bielecka
- Prezes chciał mnie wyeliminować z konkursu, w którym sam bierze udział - uważa Krzysztof Wojtala, który starał się o fotel szefa Miejskich Zakładów Komunalnych. Olgierd Kłaptocz temu zaprzecza.

Rada Nadzorcza MZK ogłosiła niedawno konkurs na szefa zakładu. Przez ostatnie sześć lat kierował nim O. Kłaptocz. Chce pozostać na tym stanowisku więc stanął do konkursu podobnie jak trzy inne osoby. Wśród nich był K. Wojtala, który jest radnym.

Poskarżył się burmistrzowi

- Przed złożeniem papierów zasięgnąłem opinii prawnej, żeby dowiedzieć się, czy moja obecna sytuacja nie przekreśla startowania - opowiadał nam. - Dowiedziałem się, że mogę startować i dopiero w przypadku wygranej musiałabym zrezygnować z mandatu radnego - mówił.

21 kwietnia został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Był to drugi etap konkursu. Jakie było jego zaskoczenie, gdy od komisji dowiedział się, że jako radny nie może starać się o posadę szefa zakładu.

- Powiedziano mi, że albo zrzeknę się w tej chwili mandatu, albo odpadam z konkursu - opowiadał. - Nie zrobiłem tego, bo przecież nie miałem żadnej pewności, że wygram - tłumaczył. - Zrobiłbym to jednak natychmiast gdyby rzeczywiście tak się stało - podkreślał. Uważa, że w całej te sprawie palce maczał prezes Kłaptocz.

- To radca prawny związany umową z MZK i wykonujący zadania i polecenia władz spółki przygotował taką opinię - poskarżył się kilka dni temu burmistrzowi Andrzejowi Kuntowi.

Lobbing radnych?

- Nie wiem dlaczego Rada Nadzorcza poprosiła prawnika MZK o opinię - mówił nam wczoraj O. Kłaptocz. - Nie mogę ingerować w jej kompetencje - dodał.
Wyjaśnił nam to szef RN Kazimierz Rapacz.

- Tuż przed rozmową kwalifikacyjną pana Wojtaly jedna z osób z komisji (Grażyna Mazur- przyp. red.) stwierdziła, że jeśli ten kandydat zostanie wybrany, z mocy prawa, wybór ten będzie nieważny, dlatego że jest radnym - mówił. - Było to sprzeczne z naszą wiedzą na ten temat, dlatego poprosiliśmy o opinię radcę prawnego MZK - tłumaczył K. Rapacz.

- Powiedział, że radny powinien złożyć mandat przed przystąpieniem do konkursu. Przyznaję, że miałem wątpliwości, ale nie drążyłem tematu, bo pan Wojtala stwierdził, że w takim razie on się wycofuje - mówił przewodniczący.

Niektórzy radni całą sprawą są zniesmaczeni. - Widać tu wyraźny lobbing na rzecz obecnego prezesa - opowiadał nam jeden z nich (nie chciał nazwiska w gazecie). - Na ostatniej sesji dostaliśmy sprawozdanie z działalności MZK za 6 lat, a nie jak zwykle za rok. Usłyszeliśmy też peany na cześć prezesa, a wiceprzewodniczący Jaszcz wręcz pytał, jak Kłaptocz to robi, że cała załoga i związki zawodowe tak bardzo za nim są - opowiadał.

- Stwierdziłem tylko prawdę - skomentował to wczoraj Mieczysław Jaszcz. - Prezes przejął w 2002 roku zakład w tragicznym stanie i dźwignął go - tłumaczył. Jego zdaniem sprawozdanie za 6 lat nie powinno dziwić w sytuacji, gdy został ogłoszony konkurs i może być zmiana na stanowisku szefa MZK.

O wyborze prezesa zakładu decydować będzie burmistrz i Rada Nadzorcza. Burmistrz A. Kunt powiedział nam, że swoją opinię wyda po uzyskaniu stanowiska prawników magistratu, którzy sprawdzą czy K. Wojtala mógł startować w konkursie czy nie. Ma je dostać w środę. Do sprawy wrócimy.
- Niezależnie od opinii prawnej nie zamierzam już brać udział w tym konkursie - stwierdził K. Wojtala. - Chodzi mi tylko o sprawiedliwość- dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska