- Pani Krystyna z Zawady zginęła pod kołami mercedesa E 200. Kierowca był pijany. Uciekł z miejsca zdarzenia. Ale wpłacił 100 tys. kaucji i jest na wolności.
- Nie znam tej historii.
- Opisaliśmy ją kilka tygodni temu, zdarzyła się w podzielonogórskiej Zawadzie. Ludzie przychodzą teraz do syna ofiary i pytają, dlaczego zabójca matki po wolności chodzi? Nasi Czytelnicy też tego nie rozumieją. Mówią, że kto ma pieniądze, dla tego prawo jest łagodniejsze.
- Ja się z tym nie zgadzam. Ale coś jest na rzeczy, że w lepszej sytuacji jest taki podejrzany, który ma pieniądze na poręczenie majątkowe. Jednak na ten przypadek trzeba spojrzeć inaczej. W ostatnich latach polityka stosowania aresztu tymczasowego uległa złagodzeniu. Stosuje się go właściwie wyłącznie w przypadkach, gdy zachodzi niebezpieczeństwo utrudniania śledztwa. W oczywistej sprawie - kiedy sprawca przyznaje się do czynu, znane jest jego miejsce zamieszkania, jest mocno osadzony w swoim środowisku, mamy do czynienia z przestępstwem nieumyślnym - nie ma potrzeby aresztowania. To jest pozbawienia wolności przed wyrokiem.
- Jak pijany kierowca kogoś rozjedzie to jest to przestępstwo nieumyślne?!
- Abstrahując od tego, na jaką karę zasługuje, co do zasady jest to przestępstwo nieumyślne. To znaczy sprawca nie chciał śmierci ofiary.
- Był pijany.
- U nas przyzwyczajono się do tego, że areszt jest związany z charakterem zarzutów. Tak nie jest. I tak nie powinno być. Areszt jest związany, i tak to z kodeksu wynika, z istniejącą możliwością i niebezpieczeństwem manipulowania przez oskarżonego materiałem dowodowym, wpływania na ten materiał i na świadków oraz informowania o tym, jak mają zeznawać inne osoby. W przypadku, o którym mówimy, możliwość wpływania na wolności na przebieg postępowania jest praktycznie żadna. W Stanach Zjednoczonych nawet wielokrotni zabójcy odpowiadają z wolnej stopy. Dopiero później, na sali sądowej po ogłoszeniu wyroku, są zatrzymywani, aby na przykład spędzić 70 lat więzienia.
To sąd w wyroku powinien decydować o tym, czy i na jaki okres pozbawić przestępcą wolności. W sprawie o wypadek drogowy areszt na ogół nie jest potrzebny i społeczeństwo powinno się do tego przyzwyczaić.
- Ale to się kłóci ze zwykłym ludzkim poczuciem sprawiedliwości!
- Nie, nie kłóci się, bo ten człowiek może dostać 12 lat więzienia! I powinien pójść do więzienia, ale gdy zapadnie prawomocny wyrok. Nie wiem, dlaczego u nas pokutuje myślenie, że jak ktoś opuści areszt, to już tam nie wróci. Kaucja - czyli poręczenie majątkowe - ma zabezpieczyć niezakłócanie przez podejrzanego przebiegu postępowania. Jego stawianie się na wezwania, udział w czynnościach. Uchybienie tym obowiązkom skutkuje przepadkiem poręczenia. A więc kaucja to nie jest "wykupienie" się oskarżonego od kary.
- Ale jest wina, powinien być areszt.
- Pozbawianie wolności przed wydaniem wyroku powinno być praktyka zupełnie wyjątkową.
Musimy zrozumieć, że areszt tymczasowy ma charakter jedynie zapobiegawczy. Wiele było przecież takich przypadków - nie mówię tutaj o opisywanym przypadku - gdy podejrzany siedział rok, dwa, trzy lata w areszcie, a potem okazał się niewinny. Dlatego jeżeli areszt ma służyć zabezpieczeniu dowodów, to w tym momencie po stronie wymiaru sprawiedliwości musi pojawić się refleksja. Czy ten człowiek, ten oskarżony w tej konkretnej sprawie może wpływać na postępowanie przebywając na wolności? Jeżeli odpowiedź jest negatywna, nie ma potrzeby stosowania aresztu.
- Ale dlaczego jazda po pijanemu jest zdarzeniem nieumyślnym? Dlaczego jest lżej traktowana niż morderstwo z premedytacją? Skąd w naszym prawie tyle okoliczności łagodzących?
- W naszym systemie - jeżeli chodzi o spowodowanie śmierci drugiego człowieka - jest stosunkowo niewiele regulacji prawnych. W systemach anglosaskich kategorii takich czynów jest dużo więcej. I nie mówię tu tylko o zabójstwach czy morderstwach. Nie sposób ocenić tak samo kogoś, kto spowoduje śmiertelny wypadek drogowy i kogoś takiego, jak sprawcy zabójstwa Olewnika.
Sprawca wypadku drogowego nie chce nikogo zabić. Morderca to ktoś, kto świadomie planuje pozbawienie kogoś życia. Na ogól z niskich pobudek, dla pieniędzy, z zemsty itp.
Sprawca działający w afekcie - na przykład zdesperowana kobieta zabijająca męża, który przez lata znęcał się nad nią i upokarzał - może uzyskać niższą karę niż nietrzeźwy sprawca śmiertelnego wypadku.
Oceniam, że nasz system prawa pozwala na wydawanie sprawiedliwych wyroków. A przy tym, na tle innych państw, z pewnością nie cechuje się łagodnością.
- Niektórzy chcą, by było życie za życie…
- Tak mogą mówić tylko ci, których dotknęło to nieszczęście. Ale to nie pokrzywdzeni powinni wymierzać sprawiedliwość. To należy do sędziów.
Każda kategoria czynu niesie ze sobą różny stopień, z jednej strony moralnego odrzucenia, a z drugiej okoliczności powodujących, że sprawcy zasługują na różne kary. I dlatego, nawet w podobnych sprawach, zapadają różne wyroki. Bo za każdym czynem stoi inny człowiek, inne pobudki, wyrachowanie lub w jakimś stopniu wytłumaczalne emocje.
Osobiście uważam, że w tym zakresie sędziowie powinni mieć jak największą swobodę oceny. Wiedza zdobyta podczas procesu i okoliczności przestępstwa, odgrywają na tyle istotną rolę, że wyroki nie powinny zapadać w zawężonych ramach określonych "widełkami" kodeksu karnego, a takie tendencje niedawno się pojawiały. Doświadczenie pokazuje taką gamę sytuacji mogących spowodować śmierć człowieka, że ograniczanie możliwości sędziowskiego wymiaru kary uważam za sprzeczne z duchem prawa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?