W liście Myśliwiec oskarża urzędników agencji o przymykanie oczu na to, że na przetargach na dzierżawę państwowej ziemi zjawiają się podstawione osoby, tzw. słupy.
Licytują jak najwyżej - często dużo powyżej opłacalności. O co w tym chodzi? O dopłaty bezpośrednie, do których prawo zyskuje rolnik dzierżawca. Według prezesa izby rolniczej zwycięzcy przetargu często nie mają nawet zamiaru płacić czynszu dzierżawnego...
- Wygrywają spekulanci. Nie chcę podawać nazwisk, bo zaraz czekałby mnie proces w sądzie. Dlatego postanowiliśmy wycofać się ze współpracy z Agencją Nieruchomości Rolnych. Po tygodniu od tego listu (były wysłany 25 lutego - dop. red.) spotkaliśmy się z urzędnikami i usłyszeliśmy zapewnienie zablokowania tego procederu. Dlatego postanowiliśmy powrócić do współdziałania - mówi prezes Myśliwiec.
O tym, jak wyglądają takie ustawiane licytacje zdecydował się opowiedzieć rolnik Łukasz Nawrot, z Krosna Odrzańskiego, który kilkakrotnie przegrał z tzw. słupami. - Na przetargu potrafi się zjawić nawet 4 podstawionych pseudorolników. Oni praktycznie dyktują warunki, jak im zależy, to mogą dać cenę nawet 800 zł za ha. - mówi Nawrot. - To niemożliwe, aby osiągnąć z ziemi taki zysk. Czasami zwycięzca przetargu nawet nie podpisuje umowy z ANR, jednak wchodzi na pole i pobiera dopłaty bezpośrednie.
Być może nieuczciwych "rolników" wyrzuci z interesu ustawa, która weszła w życie w miniony wtorek. Dotychczas ANR nie miał wielkiego pola manewru, bo na przetargach obowiązywała jedna zasada - wygrywa ten, kto daje najwięcej...
Zobacz także: Polska ziemia nie dla cudzoziemców? Rząd przyjął projekt ustawy
Źródło: TVN24/x-news
Więcej o tej sprawie przeczytasz w piątek, 18 marca w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?