- Przełknął już pan porażkę w inauguracyjnej kolejce z PGE Marmą?
- Nikt nie mówił, że będzie lekko. Oczywiście, że jestem rozczarowany wynikiem meczu z rzeszowianami. Liczyliśmy na zwycięstwo, a tymczasem goście okazali się lepsi. Życie toczy się dalej i trzeba szukać punktów w kolejnych spotkaniach.
- Rozmawiał pan o tej wpadce z drużyną?
- Każdy wie, kto zawiódł najbardziej i kto musi się zrehabilitować. Odbyłem indywidualne rozmowy z zawodnikami, ale nie rozdzieraliśmy szat. Nadal wierzę w ten zespół, w tych chłopaków. Trzeba spokojnie wyciągnąć wnioski, poprawić to, co zawiodło i powalczyć z dużo lepszym skutkiem.
- Już w niedzielę w Toruniu?
- Wiadomo, że nie będziemy tam faworytami, ale nie zamierzamy położyć się na torze i oddać mecz bez walki. Przykład skazywanego na pożarcie zespołu z Wrocławia, który postawił się Unibaksowi pokazuje, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Jesteśmy realistami i liczymy się z porażką, ale łatwo się nie poddamy. Trzy lata temu też nikt nie stawiał na nas złamanego grosza, a przecież niespodziewanie pokonaliśmy gospodarzy w osłabionym składzie.
- Łukasz Cyran przypomni sobie tamten mecz i znów pokona Darcy'ego Warda?
- Na razie zebrał dobre noty za pierwsze spotkanie. To obok Nielsa Kristiana Iversena jasny punkt pojedynku sprzed kilku dni w Gorzowie. Pokazał, że ma potencjał, ale nie ma co wpadać w samouwielbienie, bo sezon dopiero się rozkręca. Zaliczył bardzo dobre zawody i oby w następnych udowodnił, że zasługuje na jazdę w ekstralidze. Pierwszy występ był budujący i napawa optymizmem.
- Wyróżniłby pan jeszcze kogoś za niedzielne spotkanie?
- Nikogo nie zaskoczę: wspomnianego Iversena. Duńczyk był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem i oby równie wysoką formę prezentował do końca sezonu. Proszę też pamiętać, że zimą to "PUK" był przymierzany na kapitana naszej drużyny, ale delikatnie odmówił. Na inaugurację potwierdził, że tak jak w ubiegłym sezonie, znów może być liderem Stali, a przedłużenie z nim kontraktu nie było błędem.
- Pozostali czekają na rozgrzeszenie?
- Swoje zrobił Tomasz Gapiński, którego dorobek odpowiada jego Kalkulowanej Średniej Meczowej. Zdajemy też sobie sprawę, że stać go na lepsze występy. Z końcowymi ocenami każdego z chłopaków, jak i drużyny, jeszcze się wstrzymajmy. Mecz z Rzeszowem dał do myślenia, ale nie panikujmy.
- Już w Toruniu możemy spodziewać się zmian w drużynie?
- To już pytanie do trenera Piotra Palucha.
- Zaskoczyły pana rezultaty pozostałych spotkań ekstraligi?
- Nie do końca, bo przecież i tak zwyciężyli faworyci. Zastanawiające są z pewnością rozmiary porażki Startu Gniezno na swoim torze ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Chyba nikt nie stawiał, że beniaminek przegra aż 30 punktami. Niespodzianką były także męczarnie częstochowian u siebie z niedocenianą Polonią Bydgoszcz. In plus to z kolei opór wrocławian w Toruniu. Wierzę, że w niedzielę my także napsujemy Unibaksowi sporo krwi.
- Dziękuję.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?