Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Stali Gorzów: Proponuję więcej wiary! Nie boję się spadku z ekstraligi

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Waldemar Sadowski prezesem Stali Gorzów został w pierwszej połowie czerwca.
Waldemar Sadowski prezesem Stali Gorzów został w pierwszej połowie czerwca. Jakub Pikulik
Jaka będzie przyszłość Stali Gorzów bez Bartosza Zmarzlika? - Jego odejście daje nam szansę na podejmowanie wielu odważniejszych decyzji - mówi prezes klubu Waldemar Sadowski.

- Ma pan w szufladzie już jakąś „umowę” na powrót Bartosza Zmarzlika do Stali?
- Jestem w dobrym kontakcie z Bartkiem, z jego teamem i całą rodziną. Umiemy o wszystkim rozmawiać, ale to jeszcze nie pora, by rozmawiać o jego powrocie.

- Jakub Kępa, prezes Motoru, potrafił namawiać Zmarzlika na transfer przez kilka lat. A dogadał się z nim już kilka miesięcy przed okienkiem transferowym.
- Prezes Kępa podjął ryzyko i mistrz świata będzie jeździł w Lublinie.

- Na ile właściwie lat Zmarzlik idzie do Motoru?
- Tego chyba nie wie nikt.

- Nie zapytał pan go o to?
- Nie, nie zapytałem. Nasze relacje są na tyle poprawne, że jak przyjdzie czas i Bartek zechce mi o tym powiedzieć, to o tym powie.

- Na ewentualny powrót Zmarzlika trzeba będzie się przygotować także finansowo. Chyba warto byłoby wiedzieć, kiedy mógłby on wrócić?
- Nie chciałem rozpoczynać rozmów na temat kolejnego etapu Bartka w Stali Gorzów już teraz.

- Stal Gorzów byłoby w ogóle jeszcze stać na Zmarzlika? Mówi się, że w Lublinie zarobi z 7 milionów złotych za sezon... Może ciężko byłoby mieć pieniądze i na Zmarzlika, i na pozostałą część drużyny?
- Ponieważ jeszcze nie rozmawiamy o jego powrocie, ja nawet nie wiem, o jakiej kwocie mówimy. Nie wiemy, czy te kwoty, o jakich mówi się w kontekście Bartka, są w ogóle prawdziwe.
Gdy pojawiła się informacja, że Bartka już u nas nie będzie, sponsorzy, którzy są mocno zaangażowani w nasz klub, deklarowali, że są gotowi dołożyć pieniądze. Na sponsorów można byłoby więc liczyć. Pamiętajmy jednak, że budżet klubu musi się spinać. Musielibyśmy ważyć, czy Stal Gorzów to ma być Bartek i długo, długo nic, czy jednak drużyna musi być bardziej wyrównana.

- Pan jest zwolennikiem której z opcji?
- Prywatnie bardziej mi zależy na tym, żeby drużyna była równa. Nie chciałbym mieć drużyny na zasadzie: Bartek i długo, długo nic. To nie byłoby za szczęśliwe rozwiązanie. W tych wszystkich zagadnieniach dotyczących składu i budżetu, trzeba pamiętać o jednej sprawie: to jest przedsiębiorstwo, w którym trzeba ważyć i wynik sportowy, i kwestie finansowe.

- Bartosz Zmarzlik daje wynik sportowy...
- Bartek robi punkty, ale czy on sam przekłada się na wynik sportowy, tego nie wie nikt. Mądrym można być po fakcie...

- To stać nas byłoby na jednocześnie i Zmarzlika, i wyrównaną drużynę?
- Ostatnie lata pokazały, że stać nas było na Bartka. On przecież miał najwyższy kontrakt w kraju. Nie jechał przecież, jak powiedział kiedyś Piotr Paluch, za „miskę zupy”. My potrafiliśmy budżet klubu spiąć i mieć wyrównaną drużynę. A czy teraz byłoby nas stać? W tegorocznych rozmowach z Bartkiem nie doszliśmy nawet do kwoty, za którą miałby u nas jeździć.

- Wielu kibiców ma wyobrażenie, że po odejściu Bartosza Zmarzlika gorzowska Stal zostaje z górą pieniędzy, które można przeznaczyć na ściągnięcie innego lidera. Tymczasem na razie zapowiedziała jedynie transfer Oskara Fajfera.
- To, że nie ma nikogo poza Fajferem, to nie jest kwestia pieniędzy. Gdy trzeba było podjąć decyzję o znalezieniu zawodnika w miejsce Bartka, nie było do wyboru topowych nazwisk.

- Kto właściwie zaproponował Oskara Fajfera?
- Listę zawodników, którzy mogliby przyjść do Stali, stworzyliśmy ze sztabem szkoleniowym bardzo szybko. Były na niej nazwiska: Gleba Czugunowa, Maksyma Drabika, Bartosza Smektały, Dominika Kubery czy Kacpra Woryny. Szybko jednak okazało się, że na zakontraktowanie któregoś z nich było już za późno.

- Zgodzę się z tym, że w lipcu-sierpniu rynek transferowy wydawał się być zabetonowany. Ostatnie tygodnie pokazują jednak, że tak nie jest. Jeśli ma się pieniądze, to można wyrwać lidera. Przecież Wilki Krosno wyrwały z Unii Leszno Jasona Doyle’a.
- To nie jest do końca prawda, bo to nie jest zawsze kwestia pieniędzy. Wbrew pozorom, są zawodnicy, którzy chcą być fair wobec obecnego pracodawcy - wolą poczekać na rozmowę z nim, na spłatę należności. Na to, by zakontraktować konkretnego zawodnika, pieniądze w Stali mamy.

- Skoro więc Stal nie wyrywa liderów innych drużyn, wychodzi, że dla pana słowo dane drugiemu człowiekowi ważniejsze jest niż wynik. Szanuję to...
- To nie jest tak, że samo słowo było dane. Ono było efektem naszych długich rozmów co do budowy teamu przez Oskara, co do naszych inwestycji w tego zawodnika. Efekt punktowy Oskara jest nieznany nikomu. Ten efekt nie byłby znany także w przypadku każdego innego zawodnika, który był na naszej liście. Za Fajferem przemawia jednak jedna rzecz - ambicja sportowa....

- Niedawno zrobił pięć punktów w lidze czeskiej...
- On nie jechał do Czech wygrać te zawody. Oskar Fajfer już kilka razy u nas trenował. Pewne silniki testował u nas, pewne testował u siebie. On już przygotowuje się do jazdy w PGE Ekstralidze. Za zakontraktowaniem Oskara Fajfera przemawiało także to, że on sezon ligowy skończył ze Startem Gniezno wcześniej. Te kilka miesięcy było można wykorzystać na przygotowania.

- Ok, rozumiem zakontraktowanie Fajfera. Na pozycji U24 Stal chce jednak postawić na Wiktora Jasińskiego. Zakończony właśnie sezon właściwie przesiedział on jednak w parkingu.
- Tak, przesiedział na ławce. Z Wiktorem sytuacja jest jednak podobna jak z Oskarem Fajferem. Też w niego zainwestujemy. Dla Wiktora, wychowanego na motokrosie, tor żużlowy jest płaski jak stół. On jest bardzo odważnym zawodnikiem, wjeżdża w takie miejsca, gdzie tylko Bartek potrafi wjechać. On ma papiery na jazdę, tylko nie zdobędzie doświadczenia np. jadąc jedynie w ostatnim biegu meczu w Grudziądzu. To nie była właściwa droga.
Temat wzmocnienia na pozycji U24 nie jest jeszcze zamknięty. Okienko transferowe dopiero się otworzy. Nie jest tak, że my już mamy te sprawy zakończone i tylko wypełniamy tabelkę biegową, przypisując zawodnikom numery.

- A co z zawodnikiem rezerwowym, czyli tym pod numer osiem?
- Nad tym też pracujemy. Jeśli jednak nie uda się nam pozyskać zawodnika na numer osiem, to ta pozycja w przyszłym sezonie będzie rotującą. Miejsce numer osiem będzie przeznaczone dla lidera naszej drużyny U24.

- A do tej drużyny wróci Timi Salonen, który zachwycił sporą część żużlowej Polski?
- Skład tej drużyny jeszcze budujemy. Są do niej fajni kandydaci, wśród nich czterech młodych Duńczyków.

- Co będzie z trenerem Piotrem Paluchem? W przestrzeni publicznej coraz głośniej mówi się o tym, że powinien zająć się karierą syna.
- Piotr to też dostrzega...

- Ale chyba Stal nie chce pozbyć się Piotra Palucha? To przecież mogłoby wiązać się z odejściem Oskara Palucha.
- Piotr Paluch na pewno będzie pracował w Stali Gorzów.

- Jako kto?
- Jeszcze o tym rozmawiamy. Nie chcę, by o ruchach kadrowych pracownicy Stali dowiadywali się z mediów.

- W ostatnich latach ze szkoleniem młodzieży nie było w Stali najlepiej...
- To prawda, zgadzam się z tym. Nie ukrywam jednak, że sytuacja, w której klub znalazł się po odejściu Bartka, poniekąd daje nam szansę na dokonanie pewnych zmian. I to zmian, na których możemy tylko skorzystać, a nie stracić. Patrzymy bowiem na drużynę nie tylko w perspektywie sezonu 2023, ale dalej. Szkolenie juniorów to inwestycja na przyszłość. Do tej pory było to piętą achillesową, nie było bowiem efektów. Sztab szkoleniowy więc się poszerzy...

- O Piotra Śwista?
- Nie wiem, skąd nazwisko Śwista pojawiło się w przestrzeni medialnej. Nam bardzo zależy, żeby to nie był najemnik, przyjeżdżający z zewnątrz. Nam zależy, żeby to był ktoś z naszego środowiska. A tych nazwisk jest niewiele...

- A dlaczego nie brać nikogo z zewnątrz? Dopóki w Falubazie pracował Aleksander Janas, to zielonogórscy juniorzy „jechali do przodu”.
- Aspekt szkolenia jest na tyle szeroki - od pit bike’ów po pierwszą drużynę - że trener musi być w Gorzowie na co dzień. Tu musi być człowiek na etacie. Odejście Bartka Zmarzlika daje nam szansę na podejmowanie wielu odważniejszych decyzji. Jedną z tych decyzji jest kwestia sztabu szkoleniowego. Inne związane są z torem. Można zmienić jego szeroko rozumianą charakterystykę...

- Nawierzchnię też? Może zamienić granit na nawierzchnię ceglaną? Mniej z nią kłopotu po deszczu, a i zawody wydają się na niej ciekawsze...
- Prowadzimy szerokie konsultacje, co można zrobić z naszym torem. Proszę zobaczyć, gdyby Zmarzlik był dalej w drużynie, rozmowa o nowym sezonie dotyczyłaby tylko tego, kto pod jakim numerem będzie jeździł. Odejście Bartka powoduje jednak to, że my możemy na chwilę wyjść z konserwatywnych torów postępowania. Możemy na to inaczej spojrzeć. Chcemy odejście Bartka wykorzystać na zmiany.

- Trener Stanisław Chomski niekoniecznie lubi zmiany. Gdy w tym sezonie kibice domagali się konkretnych ruchów w składzie, wiele razy mówił, że trzyma się tego, co zostało ustalone przed sezonem.
- Trener Chomski ma swoje zasady i za to należy go cenić. Nie da się ukryć, że jest najlepszym trenerem. Gdyby uginał się pod naciskiem opinii medialnej, żeby nie powiedzieć, opinii społecznej, to ja nie wiem, czy byśmy doszli tak wysoko w minionym sezonie.

- Jakim właściwie sezonem będzie dla Stali sezon 2023? Takim na przeczekanie, jak rok 1998, gdy po odejściu Piotra Śwista trzeba było zakontraktować Dariusza Stenkę i Waldemara Walczaka czy takim jak 2013? Ówczesny prezes Ireneusz Maciej Zmora powiedział, że celowo trzeba zacisnąć pasa i zrobić krok do tyłu, by później mieć lepszą drużynę. No i rok później Stal zdobyła złoto...
- Kroku do tyłu na pewno nie będziemy robić. My myślimy o błyskawicznych krokach do przodu w perspektywie dwóch-trzech kolejnych lat. Sezon 2023 będzie dla nas sezonem zmian, postawieniem na inne rozwiązania. Proponuję wszystkim więcej wiary.

- Czyli pan się nie boi spadku Stali z ekstraligi?
- Nie, nie boję się. W naszej drużynie jest trzech liderów: Martin Vaculik, Szymon Woźniak, Anders Thomsen. Jeśli spojrzeć na ich średnią, to 10 punktów jest wynikiem do zrobienia przez każdego z nich. O 30 punktów w meczu powinniśmy być więc spokojni.
W budżecie drużyny na przyszły sezon zakładamy średnią 46 punktów na mecz. Zostaje nam więc do zrobienia 16 punktów przez Oskara Fajfera, zawodnika U24 i formację młodzieżową. To nie jest wygórowany rezultat do osiągnięcia. Szymon Woźniak jest bardzo pracowitym zawodnikiem i to, co osiągnął, osiągnął swoją pracą. Oskar Fajfer jest podobnym zawodnikiem. Jak będzie pracował, jak zbuduje team, jak my w niego zainwestujemy, to może się okazać niespodzianką.

- Może jednak zdarzyć się tak, że drużyna nie awansuje do najlepszej czwórki czy nawet nie awansuje do fazy play off. Wówczas liderzy Stali mogą powiedzieć, że nie chcą jeździć w drużynie, która nie daje im możliwości zarobku w dwudziestu spotkaniach, a tylko w szesnastu czy czternastu...
- Większość kontraktów podpisywana jest na rok. To, że dany zawodnik może po sezonie odejść, to nie jest tylko kwestia liczby spotkań. Wszystko zależy od warunków. Jeśli zawodnikowi zaoferuje się lepsze pieniądze za udział w mniejszej liczbie niż dwadzieścia kolejek, to nie jest wykluczone, że dalej będzie jeździł. O tym, kto i gdzie będzie chciał jeździć i tak zdecyduje rynek. Ten rok pokazał, że kontrakty trzeba negocjować coraz szybciej.

- I pokazał też to, że stawki zawodników niebotycznie idą w górę.
- To każdego przeraża. Tym bardziej, że utrudnia planowanie budżetów.

- Stal będzie brać udział w licytacji o zawodników?
- Ścigać się ze wszystkimi nie będziemy. My umiemy liczyć i jeśli sytuacja ekonomiczna nie będzie nam pozwalała na pewne ruchy, to ich po prostu nie będziemy robić. Jeśli więc nie będzie nas stać w przyszłości na Bartka, to on nie wróci.

- Jaki budżet będzie miała Stal na przyszły sezon?
- W tym roku budżet Stali był na poziomie kilkunastu - bliżej dwudziestu - milionów złotych. Stawki dla zawodników już się jednak wyrównują. To nie jest już tak, że najwięcej w Polsce zarabia Bartek Zmarzlik, a pomiędzy nim a pozostałymi zawodnikami jest płacowa przepaść. W sezonie 2023 budżet Stali przekroczy więc 20 mln zł., tylko na żużel.

- 20 milionów?! Przecież na kontrakty dla trzech liderów Stali wystarczyłoby z 10 mln zł.
- Kontrakty to nie wszystko. Są również inne wydatki, jak w każdym przedsiębiorstwie. Każde przygotowanie imprezy kosztuje. Działamy jak typowe przedsiębiorstwo i również w ciągu roku płacimy ponad 1 mln zł podatków.

- Wraz z odejściem Zmarzlika, może odejść część kibiców. Wpływy z biletów mogą być niższe...
- Zakładam, że będzie mniej kibiców, ale akurat nie z tego powodu. Sytuacja ekonomiczna jest bowiem trudna. Kibice będą mieli mniej pieniędzy. Dlatego też chcemy ceny biletów zostawić na poziomie z tego roku. Chcemy, by kibic dalej przychodził na żużel. W budżecie zakładamy, że widzów przyjdzie o około 10 proc. mniej.

- A po odejściu Zmarzlika kibice będą chcieli przyjść w najbliższych trzech latach na gorzowskie Grand Prix? Stal na tych zawodach nie straci?
- Grand Prix rządzi się innymi prawami. Na te zawody nie przychodzi tylko kibic gorzowski. Poza tym cały czas Bartkowi Zmarzlikowi na tych zawodach będziemy mogli kibicować. Owszem, nie jako zawodnikowi Stali, ale to wciąż będzie „nasz Bartek”.
Grand Prix u nas cały czas będzie, z tych zawodów nie zrezygnujemy. W sezonie 2023 będzie to impreza dwudniowa. Została ona zaplanowana na 23-24 czerwca. Oprócz głównego turnieju Grand Prix będzie też Speedway Grand Prix 2, czyli jedna z rund Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Kolejne SGP2 będzie w sezonie 2025. Być może w tym ostatnim sezonie pojawi się też SGP3, czyli turniej dla najmłodszych. Byłoby to wówczas oprócz głównego turnieju GP i oprócz turnieju SGP2. Grand Prix to prestiż. Liczymy, że w przyszłym roku na podium w Gorzowie będzie Polak, a obok niego dwóch stalowców.

- Co ze sponsorem tytularnym drużyny? Dalej w nazwie będą Moje Bermudy?
- Dotychczasowa umowa dobiegła końca. Prowadzimy rozmowy o kolejnej. Temat nie jest przesądzony.

- Pana poprzednik w fotelu prezesa zapowiadał powstanie muzeum Stali Gorzów. Powstanie ono czy jednak nie?
- W ostatnich miesiącach przyjęliśmy strategię, by więcej zaistnieć w mieście, by częściej wyjść na zewnątrz. Ostatnie miesiące pokazały, że to jest dobry kierunek. Urodziny Stali Gorzów, które 1 września w Parku Wiosny Ludów czy ostanie dwie wystawy - w bibliotece wojewódzkiej i w muzeum - cieszyły się sporym zainteresowaniem. Chcemy więc wyjść poza mury stadionu, a gdyby muzeum było na stadionie, mogłoby nie być to najszczęśliwszą lokalizacją. Pomysł muzeum przy stadionie została przeze mnie wstrzymana m.in. z powodów finansowych i proceduralnych. Przy budowaniu muzeum czy izby pamięci prawo budowlane nakazuje uwzględnienie szeregu rzeczy, co wpływa na koszt inwestycji. Jesteśmy gotowi zrobić muzeum, ale na terenie miasta.

- A co z innymi pomysłami sprzed lat? Powróci Memoriał Edwarda Jancarza, którego w tym roku nie było?
- Tę tradycję na pewno chcemy podtrzymywać. A czy memoriał będzie w przyszłym roku? Rozważamy to, choć poza Grand Prix chcemy uzyskać jeszcze jedną dodatkową imprezę, więc nie jest to jeszcze przesądzone.

- To jeszcze tak na koniec naszej rozmowy. Które miejsce w lidze w przyszłym roku będzie pana satysfakcjonowało?
- Na to pytanie odpowiem, gdy zakończy się okienko transferowe.

Czytaj również:
Bartosza Zmarzlika kontuzje się nie imają. Ostatnią miał 1 września... 10 lat temu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska