Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Taboru Szynowego: Są straty, więc zwalniamy

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
- Kończymy działalność gospodarczą w Zielonej Górze - mówi Florian Różyński.
- Kończymy działalność gospodarczą w Zielonej Górze - mówi Florian Różyński. Czesław Wachnik
Rozmowa z Florianem Różyńskim, prezesem Taboru Szynowego w Opolu, będącego właścicielem zielonogórskiego oddziału Taboru Szynowego.

- Panie prezesie, część załogi już wie, że straci pracę. Zresztą wielu dostało wypowiedzenia. A co z pozostałymi pracownikami? Czy mogą liczyć, że pozostaną?
- Niestety nie. Pod koniec lipca zarząd spółki podjął decyzję o zaprzestaniu działalności produkcyjnej w Zielonej Górze. A to oznacza, że musimy zwolnić całą załogę. Na początku wypowiedzenia dostanie 150 osób, a warunki wypowiedzeń pozostałych pracowników negocjujemy obecnie ze związkami zawodowymi. Dodam, że jesteśmy gotowi zatrudnić chętnych do pracy w Opolu i Ostrowie Wielkopolskim. Na razie zgłosiło się kilka osób.

- Pojawiły się plotki, że istnieje szansa, że część załogi znajdzie jednak zatrudnienie. Ile w tym prawdy?
- Rozumiem, że wielu ludzi żyje nadzieją, że pozostaną w pracy. Ale to na obecnym etapie jest niemożliwe. To, że kończymy działalność gospodarczą, wynika z przesłanek ekonomicznych. Do produkcji w Zielonej Górze dopłacamy już od dwóch lat. Nie będę mówił o szczegółach, ale zarówno w 2010 jak też 2011 zakład przyniósł straty i chcąc utrzymać załogę, trzeba było sięgać do kapitału zapasowego. Ale tak dłużej nie można działać. Dlatego musimy zakończyć działalność w zielonogórskim zakładzie.

- Co było tego bezpośrednią przyczyną, brak zamówień czy wasze wysokie koszty?
- Wydaje się, że jedno i drugie. Nie będę ukrywał, że na nasze koszty mają też wpływ opłaty za dzierżawę hal. A płacimy rocznie około 5 mln zł. W ostatnim okresie negocjowaliśmy kilka kontraktów na produkcję lub remont wagonów z firmami niemieckimi i szwajcarskimi. Do podpisanie było już blisko, ale ostatecznie umowy dostały firmy ze Słowacji i Bułgarii. Tam jednak płace są znacznie niższe, stąd ich ceny także były bardziej atrakcyjne od naszych. Trzeba jednak dodać, że branża kolejowa mocno odczuwa kryzys ekonomiczny. Stąd, gdy nawet na rynku pojawiają się zlecenia, to jest ich niewiele, dlatego trafiają one do tych spółek, które proponują niskie ceny. Obecnie przewoźnicy narzucają takie ceny, że znacznie odbiegają one od faktycznych kosztów produkcji. Czyli podpisanie takiego kontraktu jeszcze bardziej wpłynęłoby na straty spółki.

- Pracownicy z którymi rozmawialiśmy, są przeciwni wywożeniu maszyn i urządzeń.
- Ależ to są nasze maszyny i urządzenia, za które przed laty zapłaciliśmy. A, że kończymy działalność, to naturalnym jest, że będziemy chcieli zabrać to co nasze. Natomiast grunt i hale należą do Zastalu SA. I pewnie Zastal chciałby, byśmy zostawili puste hale a nie zagracone maszynami. Na razie jeszcze nie wywozimy, a jeśli już to sporadycznie. Potrzebujemy chociażby maszyny specjalistyczne, bo przypomnę, że musimy świadczyć usługi gwarancyjne i serwisowe tym spółkom, którym przed laty sprzedaliśmy wagony. A co do wywożenia, to będziemy to jednak robić. Nie jest to proste, wymaga wielu przygotowań i pracy.

- Kiedy fizycznie spółka Tabor Szynowy zniknie z pejzażu Zielonej Góry?
- Nie chciałbym tu deklarować żadnej daty, bo później będę z niej rozliczany. Jedno jest pewne, każdy dzień działalności to rosnące straty. Dlatego będziemy chcieli fizycznie, jak pan to mówi, zakończyć działalność jak najszybciej. A najpewniej w tym roku.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska