Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent nie chciał Niemca, a teraz daje mu zarobić

Anna Białęcka
Za deszczówkę ściekającą z ulic do kanalizacji płacą zarządcy dróg. Wodociągi obliczają ten podatek biorąc pod uwagę powierzchnię trwale utwardzona oraz wielkość opadów
Za deszczówkę ściekającą z ulic do kanalizacji płacą zarządcy dróg. Wodociągi obliczają ten podatek biorąc pod uwagę powierzchnię trwale utwardzona oraz wielkość opadów Fot. Anna Białęcka
- Podatek za deszcz? To brzmi jak kiepski żart - mówi pan Radosław, właściciel firmy położonej na 60 arach. - Wodociągi wyliczyły sobie, że każdego miesiąca muszę im zapłacić za odprowadzenie deszczówki ponad 1.200 zł.

- W Głogowie jest około 100 firm i instytucji, z którymi takie umowy podpisaliśmy lub będziemy podpisywali - wyjaśnia prezes PWiK Jacek Dziubek. - W tym gronie są między innymi zarządcy dróg krajowych, wojewódzkich, powiatowych i miejskich, sklepy wielkopowierzchniowe, a także Komunikacja Miejska.

Opłata za odprowadzanie wód opadowych do oczyszczalni i oczyszczanie ich, to novum w naszym mieście. Głogowskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zaczęło podpisywanie umów z potencjalnymi klientami pod koniec ubiegłego roku. Obliczając podatek PWiK bierze pod uwagę powierzchnie dachów i terenu trwale utwardzonego. Do obliczenia wysokości miesięcznej opłaty wodociągi biorą pod uwagę także wysokość opadów obliczaną przez instytut meteorologii. Wszystko jest przemnażane przez różne współczynniki. Za jeden metr sześcienny deszczówki podatnicy muszą zapłacić 5 zł, czyli tyle samo, ile płacimy za ścieki z naszych domów i firm. Jak zapewnia J. Dziubek, PWiK nie zamierza obciążać tym podatkiem właścicieli domków jednorodzinnych.

Na dodatkowe opłaty za drogi nie chciał zgodzić się powiat, który także próbowano obciążyć nowym podatkiem. - Skierowaliśmy sprawę do sądu, no i doszliśmy wtedy do ugody - mówi prezes wodociągów. - Bez problemu do sprawy i podpisania umowy podszedł natomiast zarząd dróg krajowych. A przecież oni dysponują rzeszą prawników.

- Ten podatek od deszczu to granda - mówi wicestarosta Grzegorz Aryż. - Władze miasta podjęły uchwałę, dzięki której spółka PWiK zarobi lekką ręką dodatkowo ogromne pieniądze. Kiedyś panu prezydentowi nie podobało się, że udziały PWiK sprzedano niemieckiemu udziałowcowi, a teraz daje mu zarobić. W Głogowie zalicza się do ścieków od 90 do 100 proc. opadów. W innych miastach jest 20 - 40 proc. Czemu u nas jest tak dużo?

Sprawa trafiła do sądu. Dlaczego? - Między innymi był spór o to, kto taki podatek ma płacić za drogi powiatowe przekazane miastu - mówi Aryż. - Ponadto była jeszcze kwestia dróg, przy których nie ma kanalizacji. Mamy płacić za nie, mimo, że woda nie ma czym spływać do kanalizacji? To jakiś absurd.

Jak powiedział wicestarosta, władze powiatu przymierzają się do zaskarżenia miejskiej uchwały, zezwalającej wodociągom na pobieranie tak wysokiego podatku od deszczu.
Ale ten problem dotyka nie tylko instytucje i samorządy. - Prowadzę niewielką firmę, a miesięcznie będę musiał płacić 1.200 zł - mówi pan Radosław. - Uważam, że stawka za deszcz na takim samym poziomie jak za ścieki, to wielka przesada. Ponadto obliczanie ilości wód opadowych na podstawie opadów - mżawek, deszczyku, deszczu - nie jest w porządku.

Dlaczego wodociągi nie założą nam liczników? Nie zamierzam podpisywać tej umowy.
Czy głogowianin ma do tego prawo? - Jeżeli ktoś zechce, może nie płacić, pod warunkiem, że odłączy się od naszych instalacji odprowadzających deszczówkę - wyjaśnia R. Dziubek. - Musi wtedy mieć jednak własną instalację na odprowadzanie takich ścieków, np. do gruntu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska