Ściany Muzeum Ziemi Lubuskiej wypełniły portrety zielonogórskich pionierów. Wśród nich z uśmiechem spogląda na zgromadzonych Remigiusz Jankowski. To on 20 lat temu przyszedł do redakcji i powiedział do mnie: - Musi ich koniecznie poznać. I ich historie. Bo czas mija szybko. Kto potem opowie kolejnym pokoleniom, jak było naprawdę. I prowadził mnie do ogrodnika Piotrowskiego, do rodziny Alfonsa Bagaczyka, który prowadził Dom Książki... I do wielu innych, których dziś już nie ma. Wczoraj na spotkaniu z okazji 20-lecia Stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry i otwarciu wystawy ,,Zielonogórscy pionierzy" zabrakło już pana Remigiusza. Ale pamiętamy o nim i innych, którzy tworzyli to miasto. Co podkreślał prezydent Janusz Kubicki, bo Zielona Góra nigdy nie byłaby taka piękna, gdyby nie ludzie, którzy tworzyli jej historię. I nadal ją tworzą. Bo pionierzy są bardzo zainteresowani tym, co dzieje się w mieście.
- Powstały plany budowy basenu. Pionierzy już zaglądali do dokumentów. Wmurowano kamień węgielny - pionierów nie zabrakło. Także podczas budowy - mówi wiceprezydent Wioleta Haręźlak. - I za to ich kocham. Za tę ich ciekawość. I dostrzeganie we wszystkim jasnych stron.
Prezes Stowarzyszenia Pionierów Julian Stankiewicz przyznaje, że nie tylko 150 członków, ale także i ci niezrzeszeni potrafią cieszyć się życiem i chcą ocalać ślady od zapomnienia. Najbardziej zaangażowani odebrali wczoraj nagrody prezydenta miasta. Helena Magalas, urodzona we Lwowie, była pierwszym prezesem stowarzyszenia. I funkcję tę pełniła przez trzy kadencję. Dziś nadal działa aktywnie. Podobnie jak Stefania Zawadzka, będąca od początku istnienia stowarzyszenia - skarbnikiem. Listy gratulacyjne otrzymali także: Regina Maksynowicz, Łucja Mrozowska, Julianna Riedel, Roman Wiatrowski i Julian Stankiewicz.
Na spotkaniu obecna była także młodzież z Zespołu Szkół Ekonomicznych, ciekawa, jak to było przed 66 laty?
- Miasto było przepiękne. Bez wojennych zniszczeń. Al. Niepodległości tonęła w magnoliach - wspomina S. Zawadzka. - Pozostali tu sami starsi Niemcy. Mój ojciec znał niemiecki. Porozumiewaliśmy się bez problemu.
Pani Stefania miałam wtedy 18 lat. Rozpoczęła pracę w powiatowej spółdzielni handlowej. - Ale ojciec też miał prywatny sklep. Pierwszy burmistrz - Sobkowiak - też miał. Tam gdzie była Moda Polska - dodaje S. Zawadzka. - Potem pracowałam w urzędzie migracyjnym. Każdy musiał zapłacić za meble, które Niemcy tu zostawili.
Uczniów interesowało też, w co się bawili pionierzy. Okazuje się, że popularne było bieganie po ulicach z kołem i drutem, palant. Młodzież pytała też o kina i bardzo zdziwiła się, gdy pionierzy wyliczali: Nisan (później Nysa), Światowid (w teatrze), Zuch, Przełom, Gwardia, Newa... no i dwa kina letnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?