Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problem z transportem dzieci do szkoły w Torzymiu i przedszkola w Walewicach. "Czy mamy zrezygnować z pracy?" - pytają rodzice

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
Część rodziców ma problem z transportem dzieci do szkoły w Torzymiu.
Część rodziców ma problem z transportem dzieci do szkoły w Torzymiu. Anna Moyseowicz
Proszą o pomoc rodzinę, znajomych i sąsiadów, szukają rozwiązań i pytają retorycznie - "Czy mamy zrezygnować z pracy?". Rodzice dzieci uczących się w klasach I - III w szkole w Torzymiu i chodzących do przedszkola w Walewicach mają problem z dowozem swoich pociech do placówek.

Zakaz wejścia do autobusów

- Burmistrz kategorycznie zabronił wchodzić dzieciom do autobusu! - mówi mama jednej z dziewczynek, mieszkająca w Grabowie. Problem dotyczy dzieci wczesnoszkolnych, czyli uczęszczających do klas I - III w szkole podstawowej w Torzymiu, jednak mieszkających poza tym obwodem szkolnym, między innymi w Grabowie, Walewicach, Korytach, Boczowie, Kownatach i Dębrznicy oraz przedszkolaków uczęszczających do przedszkola w Walewicach.

Na gminie spoczywa obowiązek zapewnienia dzieciom transportu do szkoły bądź przedszkola oraz opieki na czas jego trwania w przypadku określonych w ustawie odległości. Zapis ten dotyczy jednak uczniów z danego obwodu szkolnego. To oznacza, że zgodnie z prawem, gmina nie musi zapewnić dowozu na przykład dziecku z Grabowa, które uczy się w jednej z pierwszych klas szkoły podstawowej, ponieważ w Walewicach funkcjonuje Szkoła Podstawowa z klasami I - III, do której według okręgu to dziecko przynależy. Nie oznacza to jednak, że gmina nie ma takiej możliwości - transport, choć nie musi, może zostać zapewniony w innych przypadkach, niż te, wymienione w ustawie. I tak było przez wiele lat - młodsze dzieci dojeżdżały do Torzymia wspólnie ze starszymi.

Pod koniec wakacji szkoła w Torzymiu poinformowała rodziców spoza okręgu szkolnego o wycofaniu możliwości dowozów ich dzieci, pomimo wcześniejszej współpracy. Po telefonie Gazety Lubuskiej i rozmowie z burmistrzem Torzymia kilka dni temu, sytuacja nieco się zmieniła. - Nasze dzieci mogą już jeździć autobusem, ale i tak nas poinformowano, że w końcu będziemy musieli kupić bilety. Chociaż to i tak zmiana na dobre, bo wcześniej miały kategoryczny zakaz wsiadania - opowiada kobieta, która chce pozostać anonimowa.

Problem z dojazdem do przedszkola

Marlena Majkut mieszka w Grabowie. Jej córeczka ma niecałe cztery lata. Pomimo tego, że w zeszłym roku dojeżdżała autobusem do przedszkola w Walewicach, w tym roku pojawił się problem. - Ja pracuję, nie mam możliwości, aby dowieźć ją na godzinę 8. Wcześniej pomagała mi koleżanka, teraz przedszkolanka, ale to umowa grzecznościowa, przecież ta pani nie może ponosić odpowiedzialności za córkę jeszcze w trakcie dojazdów. Przedszkole w Walewicach obwodowo jest przedszkolem mojej córki, a pomimo tego są problemy. Co prawda ustawa mówi o szkołach, ale w zeszłym roku dziecko jeździło, choć było młodsze. Dlaczego teraz nie może? - dopytuje kobieta. Rozmawiała ona o problemie z burmistrzem. -

Usłyszałam, że chodzi o bezpieczeństwo dzieci, ale jakie bezpieczeństwo? Tam jeździ opiekun! Skoro może się zająć 5-latkami, to jaki problem jest w zajęciu się 4-latkami? Jest opiekun, są miejsca, jaki jest problem, aby zabrać dzieci młodsze? Nie ma żadnego, burmistrz po prostu nie chce, ale dlaczego? Mówił nam coś o zmianie ustawy. Sprawdzałam, nic się nie zmieniło - dodaje.

Sytuacja w tym przypadku jest o tyle trudna, że PKS odmówił kobiecie sprzedaży biletu, powołując się na wiek dziecka. - Gdybym teraz zabrała ją z przedszkola, to byłoby dla niej bardzo trudne. Już zgrała się z dziećmi, a tu nagle takie wyrwanie ze środowiska... W wakacje czekała na powrót do placówki, bo tam są dzieci, może się pobawić, czegoś nauczyć, nawet teraz, gdy jest chora, cały czas przebąkuje o powrocie. I teraz dlatego, że nie mamy czym wozić dzieci, mamy im to zabrać? - pyta retorycznie. - Radzimy sobie tymczasowo, ale na dłuższą metę nie tak to powinno wyglądać! Nie mamy żadnego wsparcia w gminie - dodaje.

- Dowozimy dzieci 5 i 6-letnie i bierzemy za nie odpowiedzialność. Dzieci młodszych nie dowozimy, nie jest to obowiązkiem gminy, odpowiedzialność za to spoczywa na rodzicach - mówi burmistrz Miasta i Gminy Torzym Ryszard Stanulewicz. Tymczasem pani Marlena pyta, dlaczego gmina nie może pomóc rodzicom skoro ma taką możliwość i co się zmieniło od zeszłego roku.

Petycja do burmistrza

Alicja Strzelczyk kilka miesięcy temu przeprowadziła się z Torzymia do Grabowa. Jej starsza córka chodzi do IV klasy szkoły w Torzymiu i może dojeżdżać tam autobusem, natomiast młodsza, która dopiero zaczyna szkołę, nie ma takiej możliwości. - Pomimo przeprowadzki nie przepisaliśmy córki do Walewic. Tam po prostu uczy się mniej dzieci, godziny otwarcia placówki też są takie, jakie są. Po prostu wygodniej nam jest, gdy obie pojadą razem autobusem i wspólnie wrócą - mówi kobieta.

Podobne argumenty padają z wielu stron. W petycji wystosowanej do burmistrza Torzymia, rodzice piszą

Ze względu na godziny funkcjonowania placówki szkolnej w Walewicach i braku możliwości korzystania ze świetlicy szkolnej, zostaliśmy zmuszeni zapisać dzieci do Szkoły w Torzymiu, gdzie świetlica jest czynna od godziny 6.30 do 15.30. Obecność świetlicy w szkole jest ogromną pomocą dla osób pracujących, w większości niekorzystających z pomocy Opieki Społecznej.

Autorzy petycji podkreślają również możliwość uczęszczania dzieci na dodatkowe zajęcia szkolne i liczniejsze klasy, dające większy kontakt z rówieśnikami.

- To, że dziecko spoza obwodu szkolnego chodzi do szkoły w Torzymiu, to decyzja rodzica. My jako samorząd działamy zgodnie z prawem oświatowym. Owszem, będziemy dowozić dzieci z klas I - III z miejscowości ościennych poza obwodem, tam, gdzie taką potrzebę zgłosili rodzice, ale za wykupieniem biletu - mów burmistrz Miasta i Gminy Torzym Ryszard Stanulewicz. - Bilet jest przepustką do wejścia do autobusu. Tam odpowiedzialność za bezpieczeństwo dzieci spoczywa na kierowcy i na opiekunie, którego też opłaca gmina. W razie ewentualnego nieprzewidzianego zdarzenia, gdyby dziecko nie miało biletu, kto by za nie poniósł odpowiedzialność - pyta retorycznie burmistrz? Jak zapewnia włodarz gminy, nie wycofa się on z podjętej decyzji ze względu na zapisy prawne.

Zobacz też: Gazeta Lubuska. Zielona Góra. Jak rośnie szkoła muzyczna.

Brak możliwości kupna biletu na przejazd gimbusem

Problem rodziców dotyczy zarówno przejazdów autobusu Państwowej Komunikacji Samochodowej, z którą to gmina zawarła umowę, jak i gimbusa, czyli autobusu gminnego. Córka Andżeliki Sawińskiej z Koryt, również rozpoczęła przygodę z edukacją w tym roku, w Szkole Podstawowej w Torzymiu. - Pod koniec sierpnia zadzwoniła do mnie pani z sekretariatu z informacją, że dzieci nie mogą jeździć autobusem, ze względu na rejonizację moja córka powinna chodzić do szkoły w Walewicach, a jeśli nie, to musimy dowieźć ją własnym transportem. Wspomniała, że PKS będzie sprzedawał bilety, ale że na naszym terenie jeździ gimbus, który jest gminny, nie mamy nawet takiej możliwości- mówi kobieta. Jak do tej kwestii odnosi się włodarz gminy?

- Gimbus jeździ w ramach dowozów organizowanych przez samorząd i w związku z tym, że gmina nie prowadzi działalności gospodarczej w kontekście przewozów regulowanych, nie ma tu możliwości kupna biletu. Rodzice nie mogą się odżegnywać od obowiązku dowożenia dzieci, gdyż poważnie podchodzimy do przepisów i odpowiedzialności - mówi. - Ja nie podjąłem tej decyzji ze złej woli, ale niestety są takie przepisy i nikt nas z nich nie zwolni. Mam świadomość ogromu odpowiedzialności za dzieci i wielu rodziców, z którymi rozmawiam to rozumie - podsumowuje Stanulewicz.

Nie ma obowiązku, ale jest możliwość

Innego zdania w kwestii prawnej jest Krzysztof Grzesiowski, radca prawny. - Gmina nie ma specjalnego obowiązku tworzenia dojazdu z innego obwodu w Torzymiu, ale jeśli autobus już jeździ i dowozi dzieci ze starszych klas, to racjonalność i dobra wola wskazują na porozumienie stron. Nie widzę przeszkód formalno-prawnych, aby to funkcjonowało tak, jak dotychczas - mówi.

Jak tłumaczy, ewentualny darmowy transport innych dzieci należałoby uzgodnić w umowie z przewoźnikiem, w tym przypadku z PKS-em. Natomiast bilet wcale nie jest żadnym zabezpieczeniem dla pasażerów. - Odpowiedzialność za dzieci to również kwestia, która powinna zostać zawarta w umowie. Natomiast bezpłatne przejazdy funkcjonują, na przykład w wielu miastach w formie darmowej komunikacji miejskiej. Bilet wcale nie pociąga przewoźnika do odpowiedzialności. Skoro powszechna komunikacja może być nieodpłatna, tym bardziej nieodpłatna może być komunikacja dla dzieci spoza obwodów, ale zależy to od decyzji burmistrza. Odpowiedzialność za dzieci to kwestia regulacji umownej i wymaga uzgodnień, na przykład w formie trójstronnej mediacji burmistrza, przewoźnika i rodziców i znalezienia rozwiązania - proponuje rozwiązanie problemu radca.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska