Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problemy Polaków posiadających zarejestrowane firmy w Niemczech

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
W firmie Agnieszki Zdziabek-Bollmann przy Gubenerstrasse we Frankfurcie można dostać wiele materiałów na temat tego, jak żyje się i pracuje w Niemczech (fot. Beata Bielecka)
W firmie Agnieszki Zdziabek-Bollmann przy Gubenerstrasse we Frankfurcie można dostać wiele materiałów na temat tego, jak żyje się i pracuje w Niemczech (fot. Beata Bielecka)
- Zarejestrowanie firmy w Niemczech to żaden problem. Trwa 5 minut i kosztuje 19 euro. Schody zaczynają się później, bo Polacy za mało badają niemiecki rynek i nie znają reguł nim rządzących - mówi Agnieszka Zdziabek-Bollmann, która we Frankfurcie nad Odrą ma własny interes.

Pochodzi z Poznania. Tam studiowała psychologię. W czasie studiów wzięła urlop naukowy i pojechała do Francji opiekować się osobami upośledzonymi. Tam poznała Soerena, Niemca z Zagłębia Ruhry, który też był w grupie międzynarodowych opiekunów. Znajomość skończyła się ślubem. Przez dwa lata mieszkali w Polsce, potem przenieśli się w rodzinne strony Soerena. Agnieszka miała tam jednak problem ze znalezieniem pracy. - Gdy Niemcy słyszeli, że jestem z Polski mówili, że najpierw muszą zapewnić zatrudnienie swoim psychologom. Stwierdziłam, że w takim razie poszukam sobie takiej pracy, w której ktoś zapłaci mi właśnie za to, że jestem Polką - wspomina. W ten sposób narodziła się myśl o firmie doradczej o profilu polsko-niemieckim.

10 lat temu, gdy przyjechali z Soerenem do Frankfurtu nie było jednak łatwo przekonać ludzi, że taka firma, która ułatwi prowadzenie interesów po obu stronach granicy, jest potrzebna, skoro chętnych do kooperowania z sąsiadami nie było aż tak wielu. Dziś wygląda to już zupełnie inaczej, a ostatnio zapotrzebowanie na taką pomoc jest jeszcze większe, bo od 1 maja Polacy będą mogli legalnie pracować w Niemczech. O tym, że rynek niemiecki jest chłonny świadczą statystyki. Według tamtejszych ekonomistów, aby utrzymać obecne tempo rozwoju, Niemcy powinny co roku przyjmować 300-400 tysięcy pracowników z innych krajów. Według szacunków w ciągu najbliższych 15 lat liczba Niemców zdolnych do pracy spadnie z 44,8 do 41,1 mln osób. To na pewno spróbują wykorzystać Polacy.

 

- Jak założyć firmę w Niemczech? - pytamy Agnieszkę.

- Na upartego można to zrobić z marszu i wiele osób tak robi, ale potem trafiają do mnie, bo mają na karku za dużo problemów - mówi. - Głównie dlatego, że za mało badają rynek niemiecki, nie znają jego reguł. Na przykład polscy rzemieślnicy nie stosują czegoś takiego jak sconto. Niemiec negocjując cenę i termin płatności faktury od razu pyta, ile dostanie rabatu, gdy zapłaci następnego dnia, a nie za kilka tygodni. Firmy są do tego przyzwyczajone i zazwyczaj 3 proc. sconto wliczają w cenę. W ten sposób gwarantują sobie krótkoterminowe przelewy. Polacy robią natomiast ściśle wyliczoną kalkulację, żeby być konkurencyjnym, a potem słyszą, że klient niemiecki chce jeszcze sconto - opowiada Agnieszka. W Niemczech jest też zwyczaj, że rzemieślnik 5 proc. swojej zapłaty zostawia klientowi jako gwarancję. Pieniądze dostaje dopiero po terminie gwarancji, jeśli jej warunki zostaną dotrzymane. - Bardzo wiele niemieckich firm robi ofertę na 110 proc. wartości faktury, potem schodzi z ceny podczas negocjacji dając klientowi 3 proc. sconto i jeszcze 5 proc. zostawia sobie na to, że może to przepaść w związku z gwarancją - tłumaczy Agnieszka. - Tego nie liczy sobie prawie nikt w Polsce - mówi.

 

Jakie inne pułapki czyhają na Polaków, którzy nie są zorientowani w niemieckich realiach?

Od ubiegłego roku za Odrą wprowadzono obowiązek rozliczanie się z urzędem finansowym tylko drogą internetową. Dostaje się swoje hasło i rozlicza z dochodów wirtualnie. Można nie mieć ich wcale, ale i tak trzeba to zgłosić. Jak się tego nie zrobi, urząd oblicza statystyczną średnią rocznego dochodu i od tego trzeba odprowadzić podatek. Drugi problem to rachunki Polaków. Często są wycofywane przez klientów zza Odry z powodu wad prawnych. Agnieszka tłumaczy, że polskie firmy muszą dysponować niemieckim odpowiednikiem rachunku, na którym będzie informacja, według jakiego kursu NBP złotówki zostały przeliczone na euro.

 

Z czego jeszcze Polak, który chce zawojować niemiecki rynek musi zdawać sobie sprawę?

- Musi przede wszystkim znać język, żeby nie doprowadzać do sytuacji, że klient odkłada słuchawkę i już ma wrażenie, że mógł w coś wdepnąć, bo nawet nie ma pewności, że został dobrze zrozumiany - podsumowuje Agnieszka.

 

O tym jak założyć firmę w Niemczech, na pomoc jakich instytucji możemy liczyć, jakie są ceny lokali (warunkiem prowadzenia firmy za Odrą jest posiadanie biura lub dostępu do biura) będziemy pisać w przyszłym tygodniu na naszych stronach „Doradzamy”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska