Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o kamerę w sklepowej toalecie za zamkniętymi drzwiami

(kk)
fot. Archiwum
Dziś ruszył proces w sprawie byłego ajenta Żabki, którego prokuratura oskarża o podglądanie w toalecie dziewięciu swoich pracownic. Sąd utajnił rozprawę.

Sprawa wypłynęła w lipcu ub. r. kiedy jedna z ekspedientek zauważyła w toalecie urządzenie przypominające kamerę. Dziś tematem zajął się nowosolski sąd.

Sąd: Jawność procesu niepożądana

O rozpatrywanie sprawy bez obecności publiczności poprosił adwokat Mariusz Ratajczak, obrońca jedynego oskarżonego w sprawie - Adama P., który był wtedy ajentem sklepu.

- Ze względu na dobre obyczaje i interes oskarżonego - mówił Ratajczak i tłumaczył: - Na mojego klienta został już wydany wyrok. Bez orzeczenia sądu, bez sprawdzenia dowodów. Sprawa była szeroko i głośno opisywana, można było przeczytać o niej w ogólnopolskich brukowcach i w prasie regionalnej. Mój klient został praktycznie bankrutem i pomogły mu w tym media (kiedy o sprawie zrobiło się głośno Żabka rozwiązała z nim umowę - dop. red.), tymczasem oskarżony ma dziecko i żonę - argumentował adwokat.

Sąd przychylił się do jego wniosku. - Przedmiot postępowania rzeczywiście może wiązać się z naruszeniem dobrych obyczajów. Za utajnieniem rozprawy przemawia też zasada domniemania niewinności i interes pokrzywdzonych, dla których relacjonowanie procesu niekoniecznie musi być pożądane - mówił sędzia Konrad Kęsek, który zapewnił jednocześnie, że wyrok i jego uzasadnienie będą jawne.

Twarde dyski bez toalet

Na dzisiejszej rozprawie nie stawiła się żadna z dziewięciu pokrzywdzonych ekspedientek. Już za zamkniętymi drzwiami sąd wysłuchał wyjaśnień Adama P., który w czasie śledztwa nie przyznawał się do winy.

Zanim sprawa trafiła do sądu prokuratura przesłuchała wszystkie kobiety oraz zabezpieczyła komputery w sklepie i prywatny sprzęt Adama P. Biegły specjalista miał sprawdzić, czy na twardych dyskach komputerów nie ma nagrań ze sklepowej toalety. Ostatecznie prokuratura oskarżyła mężczyznę o to, że w ciągu czterech lat (od 2004 r. do lipca 2008 r.) nie będąc do tego uprawnionym, w celu uzyskania informacji - wizerunku załatwiających potrzebę fizjologiczną kobiet - co najmniej trzy razy zakładał i posługiwał się kamerami, czym działał na ich szkodę. Grozi mu nawet do dwóch lat więzienia.

Dla oskarżonego jednym z podstawowych dowodów świadczących jego niewinności ma być opinia biegłego, który na zabezpieczonych komputerach nie odnalazł żadnych śladów po jakichkolwiek nagraniach z toalety w Żabce. Właśnie na tą ekspertyzę powoływał się Adam P., jeszcze utajnieniem rozprawy.

Jego obrońca nie chciał komentować sprawy: - Z uwagi na wyłączenie jawności nie mogę informować o szczegółach, aczkolwiek mogę stwierdzić, że są dowody przemawiające za niewinnością oskarżonego. Wszystko oceni jednak sąd. - mówił wczoraj Ratajczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska