Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Sieroń: COVID nie odpuszcza. Mgła covidowa i uszkodzenia serca to powikłania po koronawirusie

Prof. Aleksander Sieroń
Prof. dr hab. med. Aleksander Sieroń, dr h.c. multi
Prof. dr hab. med. Aleksander Sieroń, dr h.c. multi Lucyna Nenow / Polska Press
Dramatu infekcji covidowej jeszcze dobrze nie znamy, wciąż się uczymy. Czas trwania pandemii - z punktu widzenia medycyny - jest dość krótki - pisze prof. Aleksander Sieroń w kolejnym felietonie dla "Dziennika Zachodniego". Zapraszamy do lektury.

Sztorm, cyklon, burza - te zjawiska trwają w przyrodzie jakiś czas. Potem wychodzi słońce. COVID zagościł na naszej, pewnej siebie i butnej planecie, też „na jakiś czas”. Jaki? Na razie trudno określić. Kolejne tygodnie przynoszą kolejne odsłony dramatu. Rośnie liczba zakażonych, chorych, umierających.

Polityczne VIP-y tego świata prześcigają się w poszukiwaniu winnych. A to winni są Chińczycy, a to prezydent Brazylii, a to Donald Trump albo inny Donald, a to opozycja, a to my - czyli służba zdrowia. Wygląda to, jakby wirus wsłuchiwał się w te kolejne „światowe odkrycia” i adaptował się do nowej sytuacji. Z morderczym chichotem. Dawno nie było tak dużego zainteresowania słowem „mutacja”. Mutacje wirusa uzyskały nawet identyfikacje narodowe. Najpierw była wersja chińska, potem brytyjska, u bram stoi południowoafrykańska. A w kolejce jeszcze hinduska i inne.

Otóż, tak to jest z wirusami. Mutują, czyli mówiąc ludzkim językiem - zmieniają się na gorsze i bardziej zjadliwe. Tak jak współcześnie odmiana brytyjska SARS-CoV-2, czy jak w 1919 roku wirus hiszpanki (który ostatecznie jednak zmutował do postaci łagodnej i po 11 milionach ofiar przestał zabijać). W 1919 roku nauki medyczne nie były tak rozwinięte, jak teraz. Wtedy nie było szczepionek. Teraz są i - daj Boże - liczba ofiar nie będzie tak straszna, jak sto lat temu.

Długofalowe powikłania koronawirusa. Co już wiemy?

Długofalowe powikłania koronawirusa. Co już wiemy? Skutki Co...

Jednak negatywne działanie wirusa to nie tylko czas choroby. To także czas po niej. Ozdrowieńcy to ci, którzy chorobę przeszli dramatycznie, łagodnie lub tak naprawdę nawet jej nie zauważyli. Skutki, podobnie jak po zdarzających się w przyrodzie cyklonach, huraganach i burzach, ciągną się jeszcze wiele dni, tygodni, a czasem nawet dłużej. Dramatu infekcji covidowej jeszcze dobrze nie znamy, wciąż się uczymy. Czas trwania pandemii - z punktu widzenia medycyny - jest zbyt krótki, aby można na nią spojrzeć całościowo.

Co wiemy dziś? Skutki pocovidowe obejmują wiele obszarów. Co jakiś czas publikuje się na ten temat nowe dane. Niektórzy ozdrowieńcy mają istotne, długotrwale się utrzymujące i widoczne w badaniach radiologicznych, zmiany w płucach. Mają kłopoty z oddychaniem, zaś ataki kaszlu utrudniają im normalne życie. Dotychczasowe badania wskazują też na możliwość pocovidowego uszkodzenia serca. Przypuszcza się, że podczas infekcji u niektórych chorych rozwija się zapalenie mięśnia sercowego. Sam zresztą ze swoim zespołem rozpoczynam badania tego objawu u chorych.

Dobrze znane są też wśród ozdrowieńców problemy z pamięcią. Określenie „mgła pocovidowa” trafnie oddaje stan tych ozdrowieńców (chorych?), u których zaburzenia pamięci są tak silne, że zakłócają normalną aktywność. Jeden z moich kolegów, chirurg, powiedział mi, że po covidzie operuje dwa razy dłużej niż wcześniej. Inna pacjentka, pani mecenas, opisuje ten stan jako nagłą, pustą przestrzeń pamięciową. Po prostu luka. Wszystkie te zdarzenia zwykle prowadzą ozdrowieńców do stwierdzenia: „Jestem teraz inny. Jestem słabszy, jestem mniej wydolny fizycznie i psychicznie”.

Jedną z możliwych medycznych interpretacji takich stanów jest nadkrzepliwe działanie wirusa, w tym także w małych naczyniach. Wiemy już wiele o zaburzeniach krzepnięcia podczas aktywnej choroby w dużych naczyniach. Te małe są trudniejsze do obserwacji, ale wiadomo, że tak naprawdę odżywianie i utlenowanie naszego organizmu odbywa się przede wszystkim dzięki mikrokrążeniu. Dlatego też coraz częściej, prócz rehabilitacji ruchowej, stosuje się farmakoterapię.

W najbliższym czasie na zaproszenie prezydenta Katowic, a ściśle jego wiceprezydenta - Jerzego Woźniaka - będę miał, poświęcone tej tematyce, spotkanie z lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej. Być może przyczyni się ono do poprawy jakości życia naszych ozdrowieńców (pacjentów?). Na tym nam, lekarzom, zależy najbardziej.

Prof. dr hab. med. Aleksander Sieroń, dr h.c. multi**
O autorze: Aleksander Romuald Sieroń – profesor doktor habilitowany nauk medycznych, pomnikowa postać polskiej medycyny, doktor honoris causa, profesor zwyczajny Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie, emerytowany profesor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Jest specjalistą z zakresu chorób wewnętrznych, kardiologii, angiologii, hipertensjologii oraz balneologii i medycyny fizykalnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska