Aula Uniwersytetu Zielonogórskiego nie pękała w szwach, ale uczestnicy wykładu o "czarnym sporcie" momentami pękali ze śmiechu.
- Miałem i mam dużo radości z bycia przy żużlu - zapewniał wczoraj zielonogórskich studentów legendarny zawodnik Falubazu Andrzej Huszcza, a pytany o medale, tytuły i kaski w rozmaitych kolorach szeroko się uśmiechał. - Nie czuję się do końca spełnionym zawodnikiem. Nie wywalczyłem tytułu mistrza świata, choć gdzieś tam się ocierałem. Nie mam też Złotego Kasku. To znaczy mam, ale dostałem go od kibiców przy pewniej okazji.
Zobacz też Jarosław Hampel planuje coś szalonego
Z kolei były zawodnik, a dziś szkoleniowiec żużlowców z W69 Rafał Dobrucki niechętnie wracał do pamiętnych derbów w Gorzowie, kiedy upadek przerwał jego karierę. - To był przede wszystkim duży ciężar psychiczny. Niechętnie do tego wracam, bo już zapomniałem o upadku. W każdym razie już leżąc na torze powiedziałem mechanikom, że to koniec. Czułem strzał, gdzieś tam w plecach. Okazało się, że trzeci raz złamałem kręgosłup bez poważniejszych konsekwencji. Nie chciałem już więcej kusić losu - przyznał "Rafi".
Jeśli ktoś nie znał "czarnego sportu" i obu panów, w środę, 26 marca, dostał bardzo ciekawą i zabawną lekcję tej popularnej w regionie dyscypliny.