O sprawie po raz pierwszy „GL” napisała w listopadzie zeszłego roku. Do redakcji przyszły pracownice sklepu Aldi. Poskarżyły się, że gnębi je kierownik rejonu. Poinformowały, że złożyły o tym zawiadomienie w prokuraturze.
Internauci piszą
Kierownik wtedy miał pod sobą cztery sklepy tej sieci, w tym głogowski. Kilka jego podwładnych, które do nas przyszły, opowiedziało, że potwornie je traktuje. Krzyczy na nie, poniża i obraża. Jedna z kobiet złożyła skargę na takie traktowanie do dyrektora centrali. Po czym została zwolniona. Prześladowane przez szefa czuło się wtedy sześć pracownic.
Prokuratura przyjęła zgłoszenie od pracownic tego sklepu i nadała sprawie bieg. Wiele miesięcy trwały przesłuchania, było bardzo dużo świadków. Piotrowi M. prokuratura postawiła zarzuty o tzw. mobbing, czyli złośliwe naruszanie praw pracowniczych. 5 maja przesłuchano go jako podejrzanego. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prokuratura powiadomiła o tym jego firmę - po czym został on natychmiast zwolniony z pracy oraz otrzymał zakaz wstępu na teren sklepów Aldi. Internauci na naszym forum internetowym napisali, że stało się to w poniedziałek.
Krytykują, ale i bronią
Aktu oskarżenia jeszcze nie ma. - Sprawę niebawem skończymy - poinformował nas prokurator rejonowy Wojciech Czerwiński. - Myślę, że jeszcze w tym miesiącu prokurator podejmie ostateczną decyzję.
Piotr M. nie przyznaje się, uważa, że zarzuty byłych podwładnych są wyssane z palca. W krótkiej rozmowie z dziennikarzem, kilka miesięcy temu, powiedział, ze nawet zależy mu, by sprawa trafiła do sądu, bo wtedy wyjdzie na jaw, że to on ma rację. Uważał, że pretensje do niego miały tylko dwie kobiety, które miały wpływ na inne pracownice i namawiają je przeciwko niemu. Jedna z nich się mści, a druga zupełnie nie nadawała się do pracy.
Przez prawie cały czas trwania tej sprawy firma go popierała. Nie reagowała na skargi kobiet. Jedyną reakcją było przeniesienie go na jakiś czas w inny rejon. Wtedy odezwały się do nas pracownice z jego nowego sklepu. Niestety, ich odczucia były takie jak tych z Głogowa. Płakały dzwoniąc do naszej redakcji.
M. miał w Głogowie także swoje obrończynie. Przyszły do redakcji „GL” i przyniosły list w jego obronie. Twierdziły, że skargi koleżanek są bezpodstawne, że jest on dobrym, lecz wymagającym kierownikiem. Kwestię, czy w swych wymaganiach nie przesadzał - najprawdopodobniej rozstrzygnie sąd.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?