Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmiertelnego potrącenia młodego chłopaka

Janczo Todorow 0 68 363 44 99 [email protected]
Ewa Burzyńska nie może pogodzić się z decyzjami wymiaru sprawiedliwości. Do dziś nie rozstaje się z portretem nieżyjącego syna.
Ewa Burzyńska nie może pogodzić się z decyzjami wymiaru sprawiedliwości. Do dziś nie rozstaje się z portretem nieżyjącego syna. fot. Janczo Todorow
We wrześniu 2008 roku Mariusz Burzyński wracał do domu z Jarmarku Michała. Idąc w nocy zginął pod kołami samochodu. Prokuratura nie znalazła winnego i umorzyła śledztwo. Sąd podtrzymał jej decyzję.

Przypomnijmy. Mariusz miał 21 lat, był spokojnym chłopakiem, nie miał jeszcze dziewczyny. W feralną noc wracał z Jarmarku Michała w Żaganiu. - Na pewno szedł poboczem, a potrącił go samochód, którym kierowała młoda kobieta. Wracała z dyskoteki wraz z koleżanką. Stało się to około 2.00 w nocy z 20 na 21 września. Syn przez trzy godziny leżał na ziemi, bo kierująca odjechała nie udzielając mu pomocy. Z aktu zgonu wynika, że zmarł w szpitalu, a to oznacza, że tyle czasu konał na drodze i nikt mu nie pomógł. Przecież gdyby kierująca zatrzymała się i wezwała pogotowie mogli go uratować - opowiada Ewa Burzyńska, matka chłopaka.

Postępowanie w sprawie śmierci Mariusza prowadziła prokuratura rejonowa w Żaganiu. Pod koniec lipca tego roku prokuratura umorzyła je. W uzasadnieniu podane są fakty, które stwierdzono bezpośrednio po wypadku. Na miejscu zdarzenia znaleziono tablicę rejestracyjną pojazdu, drobiny szkła. Ok. 5.00 tego samego dnia kierująca citroenem zgłosiła się na policję w Warcie Bolesławieckiej, informując, że przejechała bliżej nieokreśloną przeszkodę. Kobieta tłumaczyła, że bała się w środku nocy zatrzymać się na drodze.

Biegli stwierdzili, że w chwili uderzenia przez samochód mężczyzna leżał na jezdni na wznak, wykluczyli natomiast możliwość, że stał na drodze. Biegli stwierdzili, że to zachowanie mężczyzny, który był pod wpływem alkoholu, było "bezpośrednią przyczyną powstania sytuacji wypadkowej". Uznali również, że kierująca w panujących tej nocy warunkach nie mogła uniknąć zderzenia z leżącym mężczyzną. Prokuratura uznała, że kobieta potrącając Mariusza nie popełniła przestępstwa, a w związku tym nie postawiono jej zarzutu ucieczki z miejsca wypadku i nieudzielenia pomocy.

Matka jest załamana. Ojciec Franciszek Burzyński nie wierzy twierdzeniom kierującej, że nie zauważyła jego syna na drodze. - To wykręt, jak mogła nie zauważyć, przecież miała rozbity reflektor, a to oznacza, że syn szedł, albo stał na drodze, a nie leżał - denerwuje się.
Rodzice dodają, że w postanowieniu prokuratury nie ma żadnej wzmianki, czy kierująca była trzeźwa. - Przecież wracała z dyskoteki - zaznaczają.

Rodzice Mariusza złożyli zażalenie do sądu rejonowego w Żaganiu. W ostatnich dniach listopada sąd utrzymał w mocy postanowienie prokuratury. - To skandal, syn zginął, auto sprawczyni rozbite i nie ma winnego? Zamierzam wnieść apelację, nie spocznę póki nie znajdę sprawiedliwości - deklaruje matka.
Prokurator Kazimierz Rubaszewski, rzecznik prokuratury okręgowej w Zielonej Górze komentuje: - W tej sytuacji apelacja nie wchodzi w grę, bo sąd podtrzymał postanowienie prokuratury o umorzenie śledztwa. Jeżeli jednak zostaną ujawnione nowe, nieznane dotąd znaczące okoliczności zdarzenia, to prokuratura może wszcząć nowe postępowanie.

- Nie mamy pieniędzy na adwokata, a bez niego nic nie wskóramy. Jedynie wyście to chyba odwołać się do Strasburga - mówią Burzyńscy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska