Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Promile na drogach

Piotr Jędzura
W każdy weekend na kilku parkingach pod miastem stoi niemal 3 tys. tirów.
W każdy weekend na kilku parkingach pod miastem stoi niemal 3 tys. tirów. fot. Mariusz Kapała
- Jak się u nas jedzie wolno po wódce, to policja się do nikogo nie czepia - mówił zatrzymany przed kilkoma dniami kierowca tira z Białorusi.

Prowadził choć miał aż 1,7 promila alkoholu.

- Nu pan, można się dogadać, ruszymy dalej i nie będzie problemu - mówi cicho zmiennik białoruskiego kierowcy.

Jego kolega w tym czasie siedzi w radiowozie, bierze głęboki oddech i dmucha w ustnik alkomatu. Urządzenie chwilkę pracuje, czerwone symbole migoczą na ekranie wyświetlacza.

- Oj, na pewno coś będzie - mówi st. sierż. Piotr Cenin z drogówki.
- Tylko piwko było, i to jedno - szybko odpowiada kierowca tira.
- Jakie piwko, pan ma 1,7 promila alkoholu, to chyba wiele piwek się wypiło - mówi policjant pokazując kierowcy wyświetlacz urządzenia. Kierowcy to obojętne. Podparł ręką głowę i spokojnie patrzył co dzieje się za przednią szybą radiowozu.

Po chwili Biłorusin pakował swoje rzeczy z kabiny tira. Wóz już nie pojedzie. Zmiennik też jechać nie mógł. Miał niemal promil alkoholu w wydychanym powietrzu.

Choć niedowierzał. Poprosił o jeszcze jedno badanie alkomatem. Ten sam wynik. Dalej jednak upiera się przy swoim. - Wsiądę i odjadę, dobrze się czuję, a tak nam życie zrujnujecie - mówi. Policjanci zapewniają, że nigdzie nie pojedzie.

Ciężarówkę z trasy zabrała pomoc drogowa. Kierowca trafi do celi. Wytrzeźwieje, rano po przesłuchaniu stanie przed sądem.

Pili cały weekend

Mężczyzna zaczyna opowiadać o tym, co się działo od soboty. Jadą z Białorusi. Wiozą meble do Paryża. Muszą tam być za 24 godziny. Jak nie dojadą będzie problem. I na pewno będzie, bo nie dojadą.

W sobotę zatrzymali się na jednym z parkingów pod miastem. Muszą do poniedziałku czekać na wjazd do Niemiec, bo tam granice dla tirów na weekend zamykają.

- Co tu robić, smutno za domem - zwierza się kierowca. - Tak żyjemy w domach na kołach, bez kobiet, rozrywek, tylko droga i radio - dodaje po chwili.

W sobotę topiąc smutek rodzinnego odosobnienia wypili kilka piw. Kupili je w barze. Mało było. Zabrali się za wódkę. Przywieźli ze sobą. - U was za droga - mówi śmiejąc się Białorusin. W sobotę picie skończyło się grubo po północy.

Przyszła niedziela. - Dalej nudno na parkingu, czas się służy jak nie wiem co - mówi Białorusin. Dojechali inni. Znają się ze spotkań na granicy, czy parkingach. Okazji do wypicia nie brakuje. Usiedli i popili do późnej nocy. Jak już oczy zapiekły poszli spać.

Pobudka około 4.00 nad ranem. Maszyna rozgrzana, twarz zmyta, można jechać. Tir wyrusza w trasę w kierunku świecka. Tylko promile zostały.

Nad ranem policjanci ze Świebodzina zaczęli akcję. Czujne oko kom. Rafała Wawrzyniaka szybko wypatrzyło białoruską ciężarówkę. Szef drogówki kieruje akcją przez radio. Patrol na trasie za Mostkami opis wozu i plandeki.

Policjanci zatrzymują wskazaną ciężarówkę. To kolejny w ciągu kilku dni zatrzymany pijany tirowiec.

Akcje do skutku

Problem pijanych kierowców jest coraz większy. - Już nie tylko jadą pijani, ale mają coraz więcej promili - mówi

Zdarzają się tygodnie, w czasie których codziennie wpada jeden lub dwóch kierowców ciężarówek.

- Już praktycznie nie ma tygodnia bez zatrzymania jednego lub dwóch, to plaga - przyznaje kom. Wawrzyniak.

Przez region jedzie przynajmniej kilkanaście tysięcy tirów na dobę. Widać to na kilku podświebodzińskich parkingach, największych w województwie. Tiry stoją tam codziennie. Najwięcej w soboty, wtedy nawet około 3 tys.

- Wielu tirowców pije z błędnym przekonaniem, że jak się prześpią to wytrzeźwieją i pojadą dalej - mówi szef świebodzińskiej policji podinsp. Sebastian Banaszak.

Przodują ci zza wschodnie granicy. Nie boją się. Stracą dokument w Polsce, a u siebie szybko go wyrobią. Widocznie grzywny są dla nich zbyt niskie. - Kilka lub kilkanaście tysięcy euro z pewnością dałoby wiele do myślenia - mówi kom. Wawrzyniak.

Ruszają w niedzielę od około 22.00. Wielu wyjeżdża około 3.00 bądź 4.00 nad ranem.
Część zawsze ruszy w trasę na kacu, część wyjedzie pijanych.

Policjanci są na to przygotowani. Kilka razy w tygodniu organizują łapanki. Mają one na celu przedmuchanie kierowców, w szczególności tirów. Żeby były sprawniej i skuteczniej policjant podaje alkomat kierowcy w kabinie.

- To dosłownie zmasowany atak, i tak będzie do skutku, aż będą wiedzieć, że po pijanemu tędy się nie przejedzie - mówi podinsp. Banaszak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska