Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prostytutka odsłania kulisy seksbiznesu

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
Pani Kamila na konferencję przyszła schowana za kremową chustą
Pani Kamila na konferencję przyszła schowana za kremową chustą Piotr Jędzura
- Seksbiznes powinien być zalegalizowany. Żebyśmy się czuły bezpieczne. Nie jesteśmy patologią. Czasami życie zmusza, by tak zarabiać - opowiada nam pani Kamila, zielonogórska prostytutka, która w tej branży jest od ponad ośmiu lat.

Zrobiło się o niej głośno, gdy owinięta w chustę zakrywającą twarz wystąpiła w Zielonej Górze na konferencji prasowej. U boku słynnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Pani Kamila poprosiła go o pomoc, bo czuła się zastraszana przez swojego byłego sutenera. Przeciętnie miał zarabiać dzięki niej nawet 30 tys. zł miesięcznie. Ale gdy zaczął ją zmuszać do różnego rodzaju zachowań, postanowiła pracować na własną rękę. Wtedy były opiekun zmienił się w najgorszego wroga. Miał grozić. Straszyć. Donosić przeróżnym instytucjom, że jako prostytutka zaniedbuje troje swoich dzieci.

- Miałam z ich powodu sprawę. Sąd nie uwierzył w te wszystkie oszczerstwa, ale czułam się osaczona - kobieta zaczyna płakać. - Gdy zawiadamiałam policjantów, że jestem nękana, zbywali mnie i lekceważyli. Nie chcę osądzać. Nie jestem od tego. Ale nie wytrzymałam i zwróciłam się do detektywa.

- Do nas często zgłaszają się dziewczyny z agencji towarzyskich - zdradza Rutkowski. - Są bezradne i bezsilne. Bite. Faszerowane narkotykami. W wielu przypadkach pozostawione same sobie. A przecież mogą kiedyś zejść na złą drogę, ale mogą też potraktować prostytucję tylko jako fragment swojego życia. Pani Kamila odważyła się powiedzieć to, o czym one głośno nie mówią. Wstydzą się stanąć twarzą w twarz. Być może macie więc pierwszy raz w życiu okazję porozmawiać z dziewczyną z tak zwanej branży.

- Ja nie chciałam rozgłosu - tłumaczy pani Kamila. - Jestem skromnym człowiekiem. Naprawdę, ja tej wojny nie zaczęłam. Chcę tylko mieć święty spokój.

W mieście dominują tak zwane domówki

Pani Kamila nadal pracuje w seksbiznesie, w którym jest od ponad ośmiu lat. I rzeczywiście wygląda bardzo skromnie. Szczupła, bladziutka, włosy spięte w koczek. Nie rzuca się w oczy. Bardzo odbiega od stereotypu kobiety, którą można ocenić, że to zwykła k... A widząc na ulicy, stwierdzić, że jest wulgarna i wyzywająca. Raczej minęlibyśmy ją, myśląc, że pracuje jako pielęgniarka czy nauczycielka. I pani Kamila mówi, że właśnie takie dziewczyny też są w jej branży. Wykształcone albo studiujące. Wspaniałe matki. Spełniające się zawodowo w "normalnej" pracy.

- Ale kobiety generalnie mało zarabiają, a muszą utrzymać dom, rodzinę. A dla dzieci człowiek zrobi wszystko... Jeśli zajmuje się "tym", to nie znaczy, że musi być od razu alkoholikiem, narkomanem i nie dbać o swoje dzieci - podkreśla kobieta. -To przede wszystkim życie zmusza człowieka do pewnych zachowań.

Zdaniem pani Kamili prostytucja powinna być zalegalizowana.

- Dlaczego? Żeby nie dochodziło do takiej sytuacji, jaka przydarzyła się pani? - pytam.

- Tak. Żeby kobieta była chroniona z urzędu. I żeby nie musiała odprowadzać podatku innymi sposobami. Żeby to była jej działalność gospodarcza i z jej tytułu mogła się rozliczać z państwem. Tak powinno być - odpowiada.

- Ale nie jest. Czy dlatego, że ktoś zarabia na nielegalnym seksbiznesie ogromne pieniądze?

- Nie. Ja myślę, że Polska jest wspaniałym krajem. I tak jak do wielu rzeczy doszliśmy, tak i dojdziemy do tego, że w końcu prostytucja zostanie zalegalizowana.

- Zielonogórski seksbiznes nie wygląda inaczej niż w całej Polsce - ocenia Rutkowski. - Kiedyś był bardziej aktywny, bo tutaj krzyżowały się drogi grup przestępczych. To było idealne miejsce przerzutowe między Słubicami a Zgorzelcem. Tu można było doskonale się zabawić. Teraz ta branża jest, można powiedzieć, stabilna. Dziewczyny nie stoją na ulicach, chyba że na trasach wyjazdowych. Ale to zupełnie inna kategoria prostytutek. W mieście dominują tak zwane domówki. Dziewczyny przyjmujące w mieszkaniach. I zawsze ktoś stara się trzymać nad nimi łapę. I nie pomaga nawet to, że same się ogłaszają na popularnych w tej branży portalach. Panowie potrafią zapukać i zaproponować im ochronę. W to wchodzą nie tylko gangsterzy. Z moich informacji wynika, że nawet zwolnieni z pracy pracownicy banków. Montują trzy, cztery dziewczyny w wynajętych przez siebie mieszkaniach.

Kim są ich klienci? - Nie chodzi o nazwiska, ale ogólnie - zastrzegam, pytając o to panią Kamilę.

- Powiem tak: nie chcę się wypowiadać w tym temacie. Mamy tak, jak wszyscy inni. Spotykamy różne osoby. Pani też w swojej pracy poznaje ludzi z różnych hierarchii zawodowych i społecznych. I tak samo jest w mojej branży. Nie można nikogo potępiać, że korzysta z takich usług. Czasami ludzie tracą rodzinę. Czasami ktoś umiera. Albo ktoś jest sam, więc... Po prostu ja uważam, że to jest delikatny temat.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska