- Skoro będą tylko grzecznie jechać, bez żadnych wygłupów i złośliwości, to nie ma problemu. Jeździć może każdy - mówili w sobotę rano policjanci z drogówki, którzy obstawiali protest. Kolumny pilnował radiowóz, wcześniej jadących w stronę obwodnicy - jeszcze przed rozpoczęciem blokady - sfilmowała kamera forda mondeo bez policyjnych oznaczeń, który zaparkował na dojeździe do krajowej ,,trójki''.
Protest wypromował, rozkręcił i zorganizował kierowca Paweł Bracik. - Jak wszyscy mam dość tankowania coraz drożej. Rząd ma wpływ na cenę benzyny i oleju napędowego. Może zmniejszyć podatki i akcyzę, którymi obłożył paliwo. W ten sposób moglibyśmy jeździć dużo taniej - przekonywał w sobotę, tuż przed początkiem protestu. Wszyscy mówili o wyliczeniach, z których wynika, że gdyby rządzący wycofali się z drakońskich opłat, litr mógłby kosztować niecałe 3 złote!
- Poza tym u nas, na zachodzie kraju, naprawdę jest drożej, a w Gorzowie to w ogóle. Proszę zauważyć, że gdy w telewizji mówią o wzroście cen i podają te stawki, do których paliwo niby urosło, u nas i tak jest drożej!!! - mówił podenerwowany Adam Trzeciak.
Na dwie minuty przed 12.00 na parkingu koło myjni samochodowej na ul. Słowiańskiej było około 30, może 40 samochodów. Niektóre z flagami, hasłami wypisanymi na szybach. Po chwili powoli wyjechały w stronę obwodnicy Gorzowa. Plan? Przejechać nią w stronę Skwierzyny maksymalnie 30 km/h i przyblokować ruch. Na rondzie w Zieleńcu nawrót i powrót na parking (ostatecznie policja nie pozwoliła autom na powrót obwodnicą i większość uczestników protestu wróciła do centrum przez Zawarcie).
Choć P. Bracik spodziewał się nawet ponad setki aut, a przyjechało kilkadziesiąt, to i tak zrobiły większy korek, niż można było się spodziewać. W sumie żółwim tempem po obwodnicy jechało kilkaset samochodów! Mało który kierowca wyprzedzał. Nawet ci, którzy znaleźli się w korku przypadkiem, grzecznie włączali się w protest. Tymczasem ceny w Gorzowie przez ostatnie tygodnie faktycznie urosły tak, że znowu należą do najwyższych w Polsce.
Zdaniem eksperta rynku paliw Andrzeja Szczęśniaka (komentował na naszych łamach walkę ze zmową cenową, której ostatecznie sieciówkom nie udowodniono) winna jest mała liczba stacji marketowych. - Jedna czy dwie rynku nie zmienią. Trzeba wydać zgody na kolejne. Gdy tak się stanie, będzie u was jak w Łodzi. Tam magistrat godził się na każdy wniosek. Powstało mnóstwo stacji. Na moje oko aż za dużo. Ale efekt przeszedł oczekiwania. Do dziś paliwo jest tam bardzo tanie. U was też tak może być. Jak na rynek paliw wejdą markety, zacznie się taka wojna, aż pierze będzie leciało - przewidywał.
Jednak od tamtej pory wiele się nie zmieniło. Mamy co prawda w Gorzowie stację przy Tesco i Intermarche, jednak walki o klienta nie da się odczuć. Ceny są niemal identyczne. I wysokie. Tesco nie zbudowało drugiej stacji na Górczynie, jak kiedyś planowało. Z kolei właściciel tej drugiej sieci handlowej chciał postawić kolejny cepeen na os. Piaski, ale na to nie zgodzili się okoliczni mieszkańcy, a radni pod ich naciskiem zmienili plany przestrzenne, blokując inwestycję na dobre.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?