Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prowokacja kibiców na meczu Promień Żary - KSF Zielona Góra. Sędzia musiał przerwać spotkanie

(MATI)
Kibice Promienia Żary uciekali przed policją, z kolei wyprowadzeni ze stadionu zostali zielonogórzanie.
Kibice Promienia Żary uciekali przed policją, z kolei wyprowadzeni ze stadionu zostali zielonogórzanie. archiwum GL/Piotr Jędzura
Czwartoligowy mecz Promienia Żary z KSF-em Zielona Góra elektryzował od dawna. Mało kto spodziewał się jednak takiego przebiegu.

Spodziewano się, że będzie bardzo nerwowo. Emocje piłkarskie zostały jednak przerwane w 24 minucie, gdy po wzajemnych prowokacjach ze strony „kibiców” obydwu ze stron, gospodarze wbiegli na boisko. Sędzia musiał przerwać mecz i piłkarze na kwadrans udali się do szatni. Po opanowaniu sytuacji mecz został dokończony i skończyło się wynikiem 2:0 dla gości z Zielonej Góry.

Ciężko zgonić całe zajście na kibiców jednej strony. W klatce gości było gorąco, z kolei fani Promienia Żary wbiegli na boisko. Chwilę później uciekali przed policją, z kolei wyprowadzeni ze stadionu zostali zielonogórzanie. Wydawało się, że reszta rozegra się w mieście, jednak na razie nic o tym nie słychać. - Na tę chwilę nie wiemy zbyt wiele. Nikt nie został zatrzymany, policja szybko zareagowała. Myślę, że zabezpieczenie meczu było dobre, szybko udało się sytuację opanować. Teraz zaczniemy rozwiązywanie sprawy z klubami, dowiemy się, czy będą w stanie nam wskazać poszczególne osoby - mówi rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie komisarz Marcin Maludy.

Prezes Promienia Żary uważa, że zabezpieczenie było dobre - Przyjechali nagle też ludzie z Koszalina, Legnicy, Polkowic itp. Tego nie byliśmy w stanie przewidzieć. Natomiast samo zabezpieczenie było jak najbardziej dobre. Chodziło nam przede wszystkim o prawdziwych kibiców, którzy przyszli oglądać mecz. Ci, którzy w tych ekscesach uczestniczyli wcale nie interesowały wydarzenia na murawie, nie chcieli kibicować, tylko właśnie robić takie rozróby. Wyprowadzając kibiców gości, wychodzili też ich fani z innych sektorów - mówi Jarosław Kropski. Sami zawodnicy już nie raz spotkali się z taką sytuacją, dlatego była to dla nich dodatkowa przerwa w grze.

- Zeszliśmy do szatni i tylko mieliśmy uwagi do zespołu, dotyczące gry. Nie zajmujemy się takimi rzeczami. W poprzednim sezonie też były ekscesy, ale nikt nie wbiegł na murawę. To niestety część piłki. Teraz gospodarze zapewnili, że sytuację opanują i tak się stało - tłumaczy trener KSF Zielona Góra, Jarosław Miś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska